- Musi Pan przyznać, że od czasu naszej ostatniej rozmowy wiele się zmieniło nad Kanałem Raduni, prawda? - pyta mnie Ewa Zielińska, kierownik całego projektu modernizacji Kanału, przedstawicielka Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska.
Potakuję. Rzeczywiście, kiedy w lipcu spotkaliśmy się na Oruni, ta jedna z najważniejszych przeciwpowodziowych inwestycji w Gdańsku prezentowała się inaczej.
Widać to szczególnie na odcinku od Parku Oruńskiego do ulicy Podmiejskiej. Powoli znika wielka hałda ziemi, postępuje budowa drogi technologicznej (wzdłuż Raduńskiej biegnie ona w kilku miejscach swoistymi zygzakami), w kolejnych miejscach dobudowywane są chodniki. Również sam wygląd Kanału Raduni ulega znacznej poprawie. - Zdążycie przed końcem roku? - pytam jednego z pracujących tu robotników. - Jak nie będzie padać i pogoda będzie w miarę, to powinniśmy zdążyć – słyszę odpowiedź.
Zielińska jest bardziej ostrożna. - Według umowy wykonawca musi zakończyć pracę do marca przyszłego roku. Chcemy jednak zakończyć wszystkie roboty przed czasem. Jest duża szansa, że się uda, ale nie mogę składać jednoznacznych obietnic. Z odcinka numer 2 (od Obwodnicy Południowej do Parku Oruńskiego) być może wyjdziemy już w przyszłym miesiącu. A cały Kanał będzie gotowy jeszcze w tym roku.
Najwięcej "do zrobienia" jest jeszcze na odcinku od Podmiejskiej do Zaroślaka.
W lipcu zakończył się tez przetarg na wykonawcę, którego zadaniem była budowa barierek tuż obok mostków nad Kanałem Raduni. A także dobudowanie w tych miejscach brakujących fragmentów dróg technologicznych. Mosty były przebudowywane, a w pierwotnym przetargu nie zostało to uwzględnione. Konieczne więc było, jak tłumaczy Zielińska, rozpisanie nowego przetargu. Tutaj również zwyciężyła Hydrobudowa. W umowie ma czas do 25 listopada na wywiązanie się z tej części obowiązków.
Przy okazji, ciekawostka. Nieopodal mostku (w pobliżu zjazdu na Dworcową, na wysokości Traktu św. Wojciecha 64) robotnicy budują swoistą bramę z cegieł. Na kilkumetrowym odcinku wał Kanału Raduni będzie więc znacznie wyższy. - To taki fajny element architektoniczny, zalecony przez architekta. Według jego wiedzy, wcześniej w tym miejscu był taki fragment bramy, dlatego też takie rozwiązanie umieścił w swojej dokumentacji. My oczywiście musimy się do niej stosować, podraża to trochę koszty, ale całość będzie wyglądać jeszcze lepiej – wyjaśnia Zielińska.