Kiedyś były tutaj ogródki działkowe, teraz jest zielona dżungla, sterty śmieci i walające się gdzie niegdzie pozostałości dawnych altanek. Czy tak ma już teraz zawsze wyglądać ulica Żabia? – pytają okoliczni mieszkańcy.
Jeszcze rok temu na terenie, o którym mowa, leżał Rodzinny Ogród Działkowy „3. Maja”. Władze miasta w porozumieniu z Polskim Związkiem Działkowców (reprezentowanych przez Okręgowy Zarząd PZD W Gdańsku) podjęły decyzję o likwidacji ogrodów przy ulicy Żabiej. Miasto rozpoczęło procedurę przejmowania tego ponad 6-hektarowego terenu. Użytkownikom zagospodarowanych działek wypłacono odszkodowania. Również Polskiemu Związkowi Działkowców zrekompensowano koszty, poniesione w wyniku likwidacji ogrodów. Decyzję o likwidacji argumentowano tym, iż ogrody te były w znacznym stopniu nieużytkowane i opuszczone, a majątek należący do działkowców został rozkradziony i zniszczony. Od porozumienia władz Gdańska z PZD i rozpoczęcia przejmowania tego obszaru przez miasto minął już ponad rok. I według wielu mieszkańców ulicy Żabiej, teren ten wygląda teraz... gorzej niż w czasie ery działkowców.
Jedna wielka makabra
- To jest jedna wielka makabra. Kiedyś były tutaj działeczki. Jedne wyglądały lepiej, drugie gorzej, ale jednak ktoś o to dbał. A teraz? Syf, brud, aż się płakać chce. Nikogo to miejsce nie obchodzi – denerwuje się pan Stanisław, mieszkający kilkadziesiąt metrów od dawnych terenów działkowych.
Bezstronny obserwator musi przyznać panu Stanisławowi rację odnośnie do wyglądu tego miejsca. Na polach przy ulicy Żabiej rosną półtorametrowe chaszcze, w trawie znaleźć można spalone i zdewastowane pozostałości dawnych altanek, a co gorsza, teren ten coraz częściej służy jako nielegalne wysypisko śmieci. Stałym obrazkiem są tutaj rozrzucone worki z jedzeniem, pobite butelki, stare kanapy, materiały budowlane. Według mieszkańców, zdarzyło się nawet, że ktoś wyrzucił tutaj wielkie ilości azbestu. Ludzie dzwonili kiedyś na straż miejską i prosili o pomoc, teraz machają już na to ręką.
Kto ma łapać „śmieciarzy”?
- Strażnicy właściwie nic zrobić nie mogą. Przyjadą, pokręcą się trochę i wszystko. Mówią, że mam robić zdjęcia ludziom, którzy śmieci wyrzucają, że niby tak będzie można ich złapać. Ja tego robić nie chcę, jeszcze później będą mścić się na mnie. Od tego jest straż, aby ścigała takich ludzi, a nie mieszkańcy – komentuje jedna z mieszkanek ulicy Żabiej.
- W tym roku mieliśmy z ulicy Żabiej tylko trzy zgłoszenia o tego rodzaju wykroczeniach. Jeżeli to jest nagminny problem na tej ulicy, to mieszkańcy muszą nas o tym informować. Tylko w ten sposób jesteśmy im w stanie pomóc. Pana telefon traktuję jako oficjalne zgłoszenie. Zaraz wysyłamy tam patrol, który zbada sytuację na ulicy Żabiej – odpowiada Marta Drzewiecka, rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku.
Likwidujmy wszystko!
Mieszkańcy ulicy Żabiej komentują zaistniałą na ich ulicy sytuację krótko.
- Miasto ponoć przejęło ten teren, z uwagi na to, że działki były opuszczone i zdewastowane. Takie obrazki psuły wizerunek miasta. A co jest teraz? Gdzie te zmiany na lepsze? Może całą Żabią teraz zlikwidujemy? – ironizuje pan Stanisław.
Będzie porządek
Poprosiliśmy miasto o komentarz w tej sprawie. Odpowiedział nam Michał Piotrowski, przedstawiciel Biura Prasowego Urzędu Miasta w Gdańsku.
- W tej chwili nie ma jeszcze planów dotyczących docelowego zagospodarowania tego miejsca. Nie wiadomo, czy zostanie wykorzystane przez miasto, czy odsprzedane prywatnym inwestorom. Niemniej jasne jest, że powinno zostać doraźnie uporządkowane. W tej chwili ustalamy, której z jednostek miejskich zlecić to zadanie, zwłaszcza, że problem jest szerszy i dotyczy kilku miejsc w mieście, gdzie sytuacja jest analogiczna.
Galeria artykułu