Konferencja prasowa dla dziennikarzy i video czat z internautami – prezydent Paweł Adamowicz przekonywał dzisiaj gdańszczan, że trzy lata jego ówczesnej kadencji to dobry czas dla miasta. Skąd taka pewność prezydenckiej ekipy? Bo jak argumentowali dzisiaj urzędnicy, Gdańsk ma wiele powodów do zadowolenia.
W dużym skrócie przedstawione dziś przez prezydenta argumenty „na tak” wyglądają następująco.
Po pierwsze, ogólnopolskie, pokazujące rozwój polskich miast rankingi (m.in. Politechniki Warszawskiej, czy Rzeczpospolitej) stawiają gród nad Motławą w ścisłej czołówce. Po drugie, Gdańsk rozwija się dynamicznie – jest sporo drogowych inwestycji, systematycznie ulepszany jest tabor komunikacji miejskiej, zbudowano już kilkadziesiąt przyszkolnych boisk i setki kilometrów ścieżek rowerowych, zmodernizowano wiele zbiorników retencyjnych, powstają nowe mieszkania.
Po trzecie, w mieście trwa proces, który według Adamowicza można nazwać „odwracaniem urzędu w stronę obywatela”. Słowem, mieszkaniec może więcej – władza słucha obywateli, rozmawia z nimi na temat obecnych projektów, a nawet swojej strategii na rok 2030. Co ważne, za chwilę Gdańsk będzie miał swój pierwszy budżet obywatelski.
Takie argumenty, jak pokazał chociażby dzisiejszy czat z mieszkańcami, nie przekonują jednak wszystkich. Ba, u niektórych budzą pusty śmiech. Adamowicz bronił jednak twardo swoich racji.
Już wcześniej można było wysyłać swoje pytania do prezydenta, a spóźnialscy mogli zrobić to również w trakcie dzisiejszej, internetowej relacji na żywo. W pytaniach, które pojawiały się na ekranie (nie wszystkie z nich zostały przeczytane prezydentowi przez moderatora) przewijały się kwestie dziurawych ulic w Gdańsku, problemy osób niepełnosprawnych, znaki zapytania odnośnie zamykania kolejnych szkół w mieście. Gdańszczanie chcieli wiedzieć, czemu władza robi tak mało, by przyciągnąć do ich miasta turystów i przedsiębiorców.
Niektórzy z czatujących wytoczyli mocniejsze działa. Pojawiły się niewygodne pytania (prezydent na niektóre z nich nie odpowiedział) o ostatnią „aferę komunalną” w Gdańsku, o aferę w gdańskiej Marinie, o coraz to większe zadłużanie miasta, a także o sposób prowadzenia prezydenckich stron w mediach społecznościowych.
Prezydent nie zawsze zgadzał się z przepytującymi go gdańszczanami, ale przyznawał dzisiaj (także i na konferencji dla dziennikarzy), że przynajmniej dwie sprawy w ówczesnej kadencji mu nie wyszły. - Nie udało się pozyskać inwestora dla północnej części Wyspy Spichrzów, domyślam się, że zawsze będzie to punktowane. Nie udało się też zrealizować zakładanego przeze mnie projektu budowy mieszkań „Gdańszczanin na swoim”. Stało się tak między innymi, bo rząd polski rozpoczął swój własny projekt – mówił prezydent.
Na czacie jeden z mieszkańców, nawiązując do kilku mieszkań prezydenta Adamowicza, sarkastycznie napisał: Ale projekt „Prezydent na Swoim” został zrealizowany z górką.
Przysłuchując się dzisiejszym wystąpieniom trudno było nie odnieść wrażenia, że kampania wyborcza właśnie się rozpoczęła. - Proszę Państwa, ja jako prezydent prowadzę taką kampanię każdego dnia, nie tylko w roku wyborczym. Każdego dnia jestem oceniany i rozliczany – mówił prezydent.
Skąd taka nagła „piarowska” ofensywa prezydenta? Pojawiły się głosy, że powodem mogły być ostatnie doniesienia prasowe, w których prezydent Adamowicz atakowany jest za różne kwestie (od sposobu prowadzenia miasta, po sposób prowadzenia swojej strony Facebookowej). Zdaniem niektórych, prezydent musiał przejść do własnej ofensywy. - Absolutnie to nie jest ten powód. Co roku robimy takie podsumowania – ucinają pracownicy gdańskiego Biura Prasowego.
Sam prezydent Adamowicz w rozmowie ze mną uśmiecha się, kiedy proszę go o komentarz odnośnie innej sprawy. Są głosy, że seria nieprzychylnych artykułów na temat prezydenta nie wzięła się znikąd – mieli ją inspirować krytycznie nastawieni do Adamowicza politycy PO. - Ja sobie zdaję sprawę, że wśród polityków Platformy Obywatelskiej nie brakuje osób, które mi źle życzą. Ale jak to ktoś już powiedział: Panie Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami sobie poradzę – komentował prezydent.
W krótkiej rozmowie zadaliśmy prezydentowi jeszcze jedno pytanie. Adamowicz w swoim wystąpieniu na konferencji prasowej dla dziennikarzy zwracał uwagę na kolejny sukces swojej ekipy. Jego zdaniem, trzeba się cieszyć, że w tak trudnym roku budżetowym udało się znaleźć 9 milionów złotych na budżet obywatelski.
- Panie prezydencie, koszt pensji dla pracowników często krytykowanego Europejskiego Centrum Solidarności obciąży miasto na 11-12 milionów rocznie. Nie żałuje Pan tych pieniędzy? Można by je przeznaczyć na tyle ważnych dla gdańszczan spraw, na przykład na budżet obywatelski. Nadal Pan uważa, że budowa ECS to dobry pomysł? - pytam.
- Proszę zapytać mnie o ocenę Europejskiego Centrum Solidarności za dwa-trzy lata, a nawet w grudniu przyszłego roku. Ale na tej zasadzie można by zadać pytanie, po co nam Teatr Szekspirowski? Można by kwestionować każdą wielką inwestycję w mieście. Ja cały czas uważam, że materialna forma upamiętnienia polskiej rewolucji Solidarności była moim moralnym obowiązkiem, dla miasta to coś oczywistego – odpowiadał prezydent.