Przystań dla kajaków, baza noclegowa, dom spokojnej starości, niewielkie muzeum i oczywiście przestrzeń sakralna – tak już za kilka lat ma wyglądać okolica XIX-wiecznego Dworu Olszyńskiego, który jeszcze do niedawna przedstawiał opłakany widok.
Wszystko zmieniło się za sprawą umowy, którą miasto zawarło z Kościołem Zielonoświątkowców (pisaliśmy o tym tutaj). Kilka miesięcy temu wierni dostali teren i zabytek w użyczenie od gminy.
- W Dworku zastaliśmy puste pomieszczenia, powyrywane kable, zdewastowaną przestrzeń, powybijane okna. Ogród był cały w chaszczach i śmieciach – opisuje Marian Biernacki, pastor Centrum Chrześcijańskiego Nowe Życie.
Jakby tego było mało, pomieszczenie dawnej wozowni przypominało kompletną ruinę, a w ogrodzie zarastały jeszcze resztki innego budynku.
- Dawną wozownię chcemy zaadaptować na cele naszych spotkań religijnych. Marzy nam się również rekonstrukcja przeciwległego budynku, gdzie na parterze byłby dom spokojnej starości, a na piętrze baza noclegowa dla turystów – zdradza mi swoje plany pastor.
Takie marzenia mogłyby się wydawać zupełną mrzonką, gdyby nie dwie kwestie. Zielonoświątkowcy, co udowodnili już przez ostatnie miesiące, są bardzo pracowici. Mogą też liczyć na wsparcie finansowe współwyznawców z właściwie całego świata.
Oto co udało się zrobić Zielonoświątkowcom w kilka miesięcy (miasto nie zrobiło tego przez dziesiątki lat): ogrodzili całą posesję, budując 250 metrów nowego płotu, wstawili okna w Dworku Olszyńskim, naprawili dach zabytku, oświetlili oba budynki (także dawną wozownię) halogenami ledowymi, uporządkowali ze śmieci, chwastów i gruzu dziedziniec Dworku, wykonali inwentaryzację drzew na terenie całej posesji.
Jeszcze kilka miesięcy temu XIX-wieczny Dworek zmierzał ku totalnej zagładzie (miasto nie miało pieniędzy na jakiekolwiek prace w tym miejscu), teraz za sprawą pracowitości nowych gospodarzy zyskał drugie życie. Ale sam wysiłek to za mało, potrzeba jeszcze pokaźnego portfela. Szczególnie kiedy ma się do czynienia ze zrujnowanym zabytkiem, gdzie wymaganych jest multum pozwoleń Konserwatora i nie zawsze można oszczędzać na materiałach.
- Remontujemy to miejsce korzystając z pieniędzy, które wspólnie uzbieraliśmy. Proszę mi wierzyć, nie mamy w tym względzie jakiś poważnych zapasów. Ale się modlimy i wierzymy, że odpowiedni ludzie nam pomogą. Jak Bóg da, wcielimy nasze plany w życie – mówi pastor Biernacki.
„Odpowiedni ludzie” to na przykład współwyznawcy ze Stanów Zjednoczonych. Dworek Olszyński, także i za sprawą profesjonalnie prowadzonego bloga, zyskał popularność w Internecie. Wierni z różnych krajów, chociażby i z USA, mocno kibicują temu projektowi. Jest szansa, że na kibicowaniu się nie skończy.
Pastor woli jednak rozmawiać na temat, jak docelowo posesja Dworku Olszyńskiego będzie wyglądać.
- To będzie Centrum otwarte dla ludzi. Wszyscy będą mile widziani. Oczywiście określimy tu pewne zasady, bo przecież będzie to przestrzeń zarządzana przez ewangelicznych chrześcijan. Nie będzie można palić papierosów, pić alkoholu, przeklinać – uśmiecha się mój rozmówca.
- Chcemy, by ta przestrzeń była interesująca dla mieszkańców. Być może już latem przyszłego roku zorganizujemy tutaj niewielki koncert, postawimy namiot, zaprosimy ludzi. Takie wydarzenia powinny być cykliczne – dodaje duchowny.
„Wrastanie” w lokalną społeczność już się zaczęło. I to nie tylko dlatego, że wierni urzędują w olszyńskim zabytku dzień i noc. W listopadzie Zielonoświątkowcy wsparli żywnościowymi paczkami 10 biednych rodzin z Olszynki. W grudniu organizują „Gwiazdkową Niespodziankę” - 200 dzieci z Oruni i Olszynki będzie mogło liczyć na drobne upominki. - Chcemy, by ludzie widzieli, że nie jesteśmy po to, by się od nich odgrodzić. Chcemy być dla nich użyteczni – komentuje pastor.
Co ciekawe, sąsiedzi interesują się nowymi gospodarzami. Niektórzy deklarują pomoc, niektórzy proszą o wsparcie. - Przyszła do nas kobieta, która ma blisko działkę. Poprosiła nas, czy możemy przyciąć jej drzewa, bo ona sama już nie daje rady. Oczywiście, że pomogliśmy – mówi duchowny.
Sporo mieszkańców (z niektórymi rozmawiałem nieopodal pobliskiego „spożywczaka) jest „na tak” dla nowych gospodarzy. - Dobrze, że ktoś się zajął wreszcie tym miejscem. Szkoda było patrzeć, jak to wszystko niszczeje – usłyszałem.
Ale są też niezadowoleni. Niektórzy są źli, że stracili miejsce, gdzie można było załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. Jeszcze inni (taki sygnał odebrała lokalna Rada Osiedla) denerwują się, że Dworek Olszyński „został sprzedany heretykom”.
Więcej informacji na temat tego, co dzieje się w Dworku Olszyńskim znaleźć można tutaj. Polecamy tam również kapitalne opracowanie historyczne opisywanej okolicy.