„Boję się chodzić po swojej ulicy, bo kierowcy jeżdżą jak wariaci”, „O mało co nie zostałem przejechany przez samochód”, „Były już tutaj wypadki, w okolicy ginęli ludzie”. "Kiedyś dojdzie do linczu na którymś z piratów drogowych" - takie wypowiedzi w gdańskim Świętym Wojciechu – liczącej sobie ponad 1000 mieszkańców, leżącej w bliskim sąsiedztwie Pruszcza miejscowości – można spotkać na porządku dziennym.
Przecinająca Św. Wojciech ulica (tak zwany „stary Trakt św. Wojciecha”) to dobry skrót dla wszystkich, którzy chcą ominąć korki na głównej arterii łączącej Gdańsk i Pruszcz. Nawet naturalny spowalniacz, czyli poszatkowana dziurami jezdnia „starego Traktu”, nie jest w stanie wpłynąć na kierowców, którzy często przyciskają tutaj gaz do dechy. Ale nawet licznie wytyczone przejścia dla pieszych i ograniczenie prędkości do 40 km/h nie eliminuje zagrożenia. Prawo swoje, a kierowcy swoje.
Szczególnie niebezpiecznie robi się w okolicy tutejszego kościoła – w tym miejscu ulica wpada w łuk i kierowcy mają ograniczoną widoczność. Również uczniowie pobliskiej szkoły podstawowej nie mają tutaj łatwo – o ich perypetiach na drodze opowiadała nam między innymi dyrektorka placówki.
W Świętym Wojciechu notowano już bardzo groźne wypadki. Okolica, co przyznają urzędnicy, nie należy do bezpiecznych dla pieszych. Jak to zmienić? Przedstawiciele gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni przygotowują projekt uspokojenia ruchu dla blisko 900-metrowego odcinka starego Traktu św. Wojciecha.
Wstępne założenia przekazali już lokalnej Radzie Osiedla. Wczoraj (4.12) w Świętym Wojciechu jeden z radnych referował projekt kilku mieszkańcom, którzy przyszli na spotkanie. - Strefa 30, progi zwalniające (w tym przypadku poduszki berlińskie) na przejściach dla pieszych, zwężenie drogi, wyznaczenie i odgrodzenie na ulicy konkretnych miejsc do parkowania – wyliczał Mateusz Korsztun, zastępca przewodniczącego Zarządu Osiedla „Orunia-Św. Wojciech-Lipce”.
Wstępny koszt tych zmian urzędnicy oszacowali na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jest spora szansa, że koncepcje te zostaną wcielone w życie już w połowie przyszłego roku. A co za tym idzie, kierowcy, chcący zachować swoje zawieszenia, powinni zwolnić.
Nie wszyscy jednak mieszkańcy są zadowoleni z proponowanych przez urzędników zmian. - Moim zdaniem lepszym pomysłem byłoby postawienie tutaj fotoradaru. Doświadczenie z innych miejscowości uczy, że w takich przypadkach kierowcy zdejmują nogę z gazu – przekonywał jeden z mieszkańców. - Mam nadzieję, że projekt urzędników można jeszcze zmienić, że zostaniemy wysłuchani. Bo przecież to my tutaj mieszkamy na co dzień – dodawał.
Urzędnicy zapewniają, że wciąż można zgłaszać tutaj swoje uwagi. Nie wykluczają również, że w przyszłym roku w Świętym Wojciechu może odbyć się spotkanie z mieszkańcami. Jego temat to oczywiście poprawa bezpieczeństwa w tej części Gdańska.
- Zostawiamy to lokalnej Radzie Osiedla. Jeżeli radni stwierdzą, że zapotrzebowanie na taką dyskusję jest, to my się od niej nie uchylimy – deklaruje Tomasz Wawrzonek, kierownik działu Inżynierii Ruchem w gdańskim ZdiZ-ie.