Rzecz tyczy się rejonu ulicy Traktu św. Wojciecha między węzłem Obwodnicy Południowej, a ulicą Gościnną. Jak wyliczyli miejscy planiści, mieszka tu około 1200 osób, zarejestrowanych jest 218 podmiotów gospodarczych, istnieje 19 gospodarstw rolnych.
Przygotowany przez pracowników Biura Rozwoju Gdańska plan zakłada budowę tutaj tak zwanego Nowego Traktu św. Wojciecha.
Przebieg nowej ulicy wyglądałby następująco: za skrzyżowaniem obecnego Traktu św. Wojciecha z ulicą Gościnną, tuż za placem, na którym funkcjonowała kiedyś ZATOKA, byłby skręt w lewo. Ulica zabrałaby nas na granicę torów kolejowych, ale ich nie przecinała. Dwujezdniowa arteria (o dwóch pasach ruchu w każdym kierunku) biegłaby równolegle do linii kolejowej. Dopiero na ulicy Niegowskiej byłby kolejny łuk, który ponownie poprowadziłby nas do „starego” Traktu św. Wojciecha.
Jak tłumaczą planiści, koncepcja budowy Nowego Traktu św. Wojciecha powstała dlatego, iż w studium uwarunkowań kierunków zagospodarowań przestrzennego miasta Gdańska (jest to dokument, który wytycza ścieżkę rozwoju danego terenu) jest zapis, że w ciągu dawnej A1 ma być droga o klasie głównej. Obecny Trakt św. Wojciecha na opisywanym tu odcinku takiej klasy nie posiada, konieczne więc było zaprojektowanie odpowiednich zmian.
Warianty były dwa. Według pierwszego z nich, należało poszerzyć obecny Trakt św. Wojciecha. Konserwator zabytków nie zgodził się jednak w ingerencję wału Kanału Raduni. Gdańscy włodarze (m.in. wiceprezydent Bielawski) byli też przeciwni kosztownym wyburzeniom budynków przy obecnym Trakcie św. Wojciecha. Planiści zwracali również uwagę, że w obecnym ciągu Traktu leży kilka ważnych zabytków, m.in. Dwór Ferberów, czy Dom Żuławski.
Drugi wariant, któremu w 2012 roku przyklasnęło kolegium prezydenckie, zakładał budowę Nowego Traktu św. Wojciecha wzdłuż linii kolejowej. Dla planistów takie rozwiązanie jest tańsze niż zaprezentowana akapit wyżej opcja. Chociaż jak przyznawali, również i ono wiąże się ze sporymi kosztami dla miasta. Przede wszystkim, są to koszty wyburzeń i odszkodowań. BRG wyliczyło, że dla zrealizowania budowy Nowego Traktu św. Wojciecha trzeba będzie wyburzyć ponad 70 budynków i wykupić ponad 4 hektary terenu. Koszt całej inwestycji oszacowano na 62 miliony złotych.
Wczoraj na Komisji Rozwoju Przestrzennego i Ochrony Środowiska Rady Miasta Gdańska dyskutowano na tym projektem. Krytycznie wypowiadali się na jego temat radni miasta z okręgu „oruńskiego”, a także radny Piotr Grzelak.
Dariusz Słodkowski, radny Platformy Obywatelskiej przypomniał, że w ostatnich latach miasto wydało sporo pieniędzy na remont i modernizację Traktu św. Wojciecha. Wskazał też, że kiedy powstawało studium, nie funkcjonowała jeszcze Obwodnica Południowa. A to znacznie zmieniło układ komunikacyjny w tej okolicy. Radny nie jest przekonany, czy zaprezentowana koncepcja Nowego Traktu św. Wojciecha musi wyglądać właśnie w taki sposób. Słodkowski zastanawiał się, komu tak naprawdę nowa ulica będzie służyć.
- Jest to droga, pod którą miasto będzie musiało wykupić 5 hektarów terenu i zburzyć 70 budynków. Droga, która będzie kosztowała 62 miliony złotych. Trudno mi zrozumieć sens realizacji tej inwestycji. Jeżeli już musi ona powstać, to na pewno nie w takiej skali – puentował Słodkowski.
Piotr Grzelak, radny Platformy Obywatelskiej mówił wprost: - Przecież wiadomo, że droga ta nigdy nie powstanie. Nawet sami to Państwo przyznają – zwracał się do zasiadających na sali planistów Biura Rozwoju Gdańska.
Krzysztof Wiecki, radny z Prawa i Sprawiedliwości zwracał uwagę na wysokie koszty społeczne całego planu. - Mam wrażenie, że idea projektu nie jest przemyślana. Poszliście po najmniejszej linii oporu.
Budowa Nowego Traktu św. Wojciecha to nie jedyny ważny zapis nowego planu. Drugą istotną kwestią jest zarezerwowanie tego terenu pod inwestycje przemysłowe. Jeżeli projekt ten wszedłby w życie, w tej części Oruni (od Gościnnej niemalże do Obwodnicy Południowej) nie byłoby żadnych nowych inwestycji mieszkaniowych.
Z takim postawieniem sprawy nie zgodził się obecny na wczorajszej komisji Przemysław Kluz, menadżer Gościnnej Przystani, który ostro skrytykował projekt BRG. - Z punktu widzenia 16-tysięcznej społeczności Oruni ten plan powiela dawny podział, stworzony przez przecinającą dzielnicę linię kolejową. Dokonanie w takiej przestrzeni funkcji przemysłowej, a nie mieszkaniowej zabija koncepcję przyszłej rewitalizacji Oruni – mówił.
- Magazyny po godzinie 16, czy 17 nie działają. Nikogo na takim obszarze już wtedy nie ma, to przyciąga różne złe zachowania, popełnia się więcej przestępstw. Taki stan będzie pogłębiał zły wizerunek Oruni – argumentował Kluz, który uważa, że BRG tworząc swój plan w ogóle nie brało pod uwagę wymiaru społecznego.
- Proszę się przejechać wzdłuż tego terenu, to miejsce mocno zdegradowane. Przyjęcie takiego planu spowoduje, że nic na tym obszarze nie będzie mogło się zadziać, bo potrzebna będzie rezerwa na przyszłą drogę. Drogę, która jak przyznawał w rozmowie ze mną sam prezydent Bielawski, nigdy nie powstanie ze względów ekonomicznych – mówił menadżer Gościnnej Przystani.
Obecny na wczorajszej Komisji Roman Itrich z Rady Osiedla „Orunia-Św. Wojciech-Lipce”: - Proszę radnych miasta o nieprzyjmowanie tej koncepcji, dlatego, że zabija to nasze pomysły odnośnie rozwoju Oruni. Niech mieszkańcy dzielnicy wypowiedzą się na temat tego planu.
Marek Piskorski, dyrektor BRG bronił planu i nie chciał przyznać, że projekt nie ma szans na realizację. - Mogę się zgodzić, że ulica ta nie powstanie szybko. Ale celem tego planu było zarezerwowanie terenu pod przyszłą drogę – tłumaczył.
- Pamiętajmy również, że Nowy Trakt odciążyłby obecny Trakt św. Wojciecha, który wraz z otwarciem Obwodnicy Południowej notuje większą liczbę samochodów. Odnośnie potencjalnych wyburzeń: wiele z tych budynków jest już obecnie w bardzo kiepskim stanie - dodawał dyrektor.
Nie każdy radny miasta jest przeciwny koncepcji BRG.
- Uważam, że przemysł wcale nie musi być uciążliwy dla otoczenia. Ten plan jest do przyjęcia. Ja osobiście w ogóle bym nie rozbudowywała żadnych mieszkań, jeżeli chodzi o Orunię. Kogo się da powinno się stamtąd wykwaterować i przenieść tych ludzi w lepsze dzielnice, w lepsze warunki – przekonywała Maria Małkowska, radna Platformy Obywatelskiej. Takie dictum wzburzyło zasiadających na sali oruniaków.
- Być może powiedziałam trochę za ostro – w dzisiejszej rozmowie ze mną przyznaje Małkowska. - Jednak naprawdę uważam, że to dobry plan, a Orunia to dobre miejsce na zorganizowanie tam przemysłu.
Kluz i obecni radni osiedla z Oruni na wczorajszej Komisji postulowali, by obecny plan zarzucić i najpierw zmienić studium dla tego terenu. Tak, aby według nowych zapisów w tej części Oruni była możliwa funkcja mieszkaniowa.
Projekt „Nowego Traktu św. Wojciecha” będzie jednak procedowany. Obecnie jest on na początku biurokratyczno-formalnej drogi. Na jego temat będą mieli jeszcze okazję wypowiedzieć się mieszkańcy.