Czy można zmienić reguły gry w trakcie samej gry? W Gdańsku można, jak najbardziej. Tak przynajmniej przekonują społecznicy z Oruni i Osowej, którzy zabiegali by do budżetu obywatelskiego wpisać wniosek na stworzenie dokumentacji budowy basenów w tych dzielnicach.
Chodziło o to, by w lutym mieszkańcy mieli możliwość zagłosowania na ten projekt i w ten sposób wymusić na urzędnikach rozpoczęcie całej procedury, związanej z budową basenu.
Grupa mieszkańców przygotowała wniosek, zebrała wymagane podpisy, złożyła projekt do urzędu. W przypadku wniosku z Osowej zyskał on już nawet akceptację Zespołu Konsultacyjnego (więcej pisaliśmy o Zespole tutaj) i został wpisany do Bazy Projektów. Oznaczało to, że projekt „wykonanie dokumentacji na budowę basenu w Osowej” ma zielone światło i o jego zasadności zdecydują sami mieszkańcy Gdańska.
Prawo na ostatnią chwilę
Prawo to zostało jednak gdańszczanom zabrane. Na kolejnym posiedzeniu Zespołu wniosek wycofano. Dlaczego? Okazało się, że są już inne interpretacje uchwały o budżecie obywatelskim. W rozmowie z nami tłumaczy to Marcin Skwierawski, radny Platformy Obywatelskiej i członek wspomnianego Zespołu.
- Według ekspertyzy prawnej, którą otrzymał Zespół Konsultacyjny wniosek ten jest niezgodny z regulaminem. Zgodnie z założeniami Budżetu Obywatelskiego w Gdańsku wspólnie wypracowanymi przez mieszkańców i radnych miasta, mieszkańcy mogą składać projekty na dokumentację dla "drobnych dzielnicowych inwestycji". Inwestycji, których koszt nie przekroczy 1,5 miliona złotych, oraz da się je zrealizować w ciągu 10 miesięcy – mówi polityk PO.
- Założenie było takie: w jednym roku przygotowujemy dokumentację, w następnym realizujemy inwestycję. Basen w Osowej na pewno będzie kosztował dużo więcej niż 1,5 miliona złotych, może nawet ponad 10 mln zł – dodaje.
Kiedy pytam, skąd ta nowa interpretacja (dokumentacja tylko dla małych inwestycji) się wzięła i gdzie można znaleźć stosowne zapisy, słyszę: - Została ona wypracowana na etapie konsultacji społecznych założeń Budżetu Obywatelskiego, a dokładnie zgłoszona przez mieszkańców w Instytucie Kultury Miejskiej.
Radny nie podał mi żadnej podstawy prawnej dla powyższej interpretacji.
Budżet obywatelski to małe sprawy
- Czy w takim razie inny złożony do budżetu obywatelskiego wniosek: dokumentacja dla rewitalizacji Parku Schopenhauera też nie znajdzie akceptacji urzędników? - zadaje kolejne pytanie.
– To zależy od decyzji Zespołu ds. Konsultacji, w skład którego wchodzą: przedstawiciele mieszkańców, radni jednostek pomocniczych, radni miasta oraz urzędnicy – odpowiada wymijająco Skwierawski.
Według nowej interpretacji prawnej, "basen to nie jest infrastruktura rekreacyjna, tylko obiekt", a to zdaniem urzędników wyklucza opisane tu wnioski z Osowej i Oruni. Wcześniej nikt o tym zapisie mieszkańcom jednak nie powiedział.
- Gdyby wnioskodawcy z Osowej, czy Oruni przyszli do mnie wcześniej, na pewno usłyszeliby ode mnie takie tłumaczenie - zapewnia Skwierawski, który uważa, że "basen na Oruni i Osowej powinien powstać". – Mieszkańcy tego oczekują. Razem: radni dzielnicy oraz radni miasta będziemy o to zabiegać – dodaje polityk.
Zaufanie, jakie zaufanie?
Trudno mu będzie jednak przekonać do siebie społeczników z Oruni i Osowej, którzy – dyplomatycznie rzecz ujmując – nie mają najlepszego zdania o tego rodzaju, wątpliwych ich zdaniem prawnych tłumaczeniach. Póki co więc wygląda na to, że basen w Osowej i na Oruni może powstać tylko za przyzwoleniem polityków, mieszkańcy w budżecie obywatelskim nie będą mogli o tym zdecydować.
Karol Ważny, prawnik, będący także radnym osiedla z Osowej zupełnie nie rozumie takiego podejścia urzędników i polityków. Jego zdaniem może ono spowodować utratę zaufania (co ciekawe Skwierawski uważa, że „budżet obywatelski opiera się na zaufaniu”) mieszkańców do tak hucznie reklamowanego przez miasto budżetu obywatelskiego.
- Nie wchodząc w szczegóły, mam dwie zasadnicze wątpliwości co do naruszenia tutaj kilku podstawowych zasad prawa. Przede wszystkim, sprawa raz rozstrzygnięta nie może zostać ponownie osądzana bez zaistnienia przesłanki istotnego naruszenia prawa. Dwa, wszelkie wątpliwości dotyczące sytuacji prawnej obywateli powinny być rozstrzygane na ich korzyść – komentuje prawnik.
- Uchwała i zarządzenie w sprawie budżetu obywatelskiego nie zostały skonstruowane na tyle jasno, by wnioskodawcy mogli jednoznacznie stwierdzić, że ich projekt jest niezasadny - dodaje.
Orunia również na minusie
W całej sprawie poszkodowana jest także Orunia. Nie przeszedł bowiem wniosek i z tej dzielnicy – postulowano o stworzenie dokumentacji na budowę basenu przy szkole na Smoleńskiej.
- Jestem ogromnie zaskoczona opinia prawną jak również odrzuceniem przez Komisję wniosku w sprawie dokumentacji dotyczącej basenu na Oruni, której koszt wynosi 300 tys. zł, przez co w moim przekonaniu mieści się w założeniach Budżetu Obywatelskiego - mówi Agnieszka Bartków, szefowa Rady Osiedla "Orunia-Św. Wojciech-Lipce".
- Urzędnicy jednak sądzą inaczej, posiłkując się wcześniej nieznanymi opiniami prawnymi nie zaakceptowano naszego projektu i projektu z Osowej. Takie sytuacje przy pilotażowym Budżecie Obywatelskim nie powinny mieć miejsca. Do końca stycznia planuję odwołanie się od tej decyzji na piśmie skierowanym do Prezydenta – obiecuje radna osiedla.
Są jeszcze inne kwestie w budżecie obywatelskim, które skutecznie zniechęcają społeczników do zaangażowania się w cały projekt. Radni osiedla i dzielnic spoza Oruni opowiadali nam o kłopotach, jakie mają z urzędnikami, którzy oceniają ich wnioski.
- Zamiast sprawdzać, czy projekt jest merytoryczny, usłyszałem, że mój wniosek jest bez sensu, bo urzędnicy mają dla tego terenu inną koncepcję. To dla kogo jest w końcu budżet obywatelski? Dla mieszkańców, czy polityków i urzędników? – pyta jeden ze społeczników, który prosi o zachowanie anonimowości, bo jak mówi „jego wnioski do budżetu obywatelskiego są procedowane w urzędzie i lepiej się nie wychylać”.
O komentarz do całej sprawy poprosiliśmy też Piotra Kowalczuka, pełnomocnika prezydenta Gdańska ds Inicjatyw i Konsultacji Społecznych, który jest jedną z czołowych postaci gdańskiego magistratu, promującą budżet obywatelski w mieście.
Chcieliśmy się dowiedzieć, jak patrzy na stawiany zarzut, że „jest to budżet urzędniczy, a nie obywatelski”. Próbowaliśmy też otrzymać podstawę prawną dla interpretacji, zaprezentowanej nam przez radnego Skwierawskiego.
Niestety, mimo obietnicy Kowalczuka, że na pytania odpowie, dziś pozostawał dla nas nieuchwytny.