Wbrew wcześniejszym sygnałom miasto poważnie zastanawia się nad stworzeniem kolejnych mieszkań komunalnych przy ulicy Ubocze. Jest szansa, że kupi je od firmy Investing, która realizuje tutaj swoją inwestycję na 80 lokali. Oburzeni są lokalni radni dzielnicy, którzy boją się, że brak spójnej polityki miasta zamieni Orunię w getto.
Jak tłumaczyli, ich obawy wynikały nie z uprzedzeń, a z prostej kalkulacji. Powoływali się na teorie, według których nie powinno gromadzić się wielu budynków komunalnych obok siebie.
Tymczasem w omawianej okolicy stoi już wybudowany kilka lat temu komunalny blok przy Ubocze 24, który według policyjnych statystyk należy do najczęściej odwiedzanych przez stróży prawa adresów na Oruni. Stosunkowo niedaleko są także komunalne i socjalne kamienice na Przy Torze i Serbskiej. Przysłowiowy rzut beretem dzieli nową inwestycję od budynków Brata Alberta.
Zapewnienie inwestora uspokoiło więc oruniaków, ale dobry nastrój prysł kilka dni temu, kiedy to na stronie miasta pokazały się zdjęcia z opisywanej tu budowy. Z podpisów pod fotografiami można było się dowiedzieć, że mowa tu o budynku komunalnym, a w uroczystości zawieszenia wiechy uczestniczył sam prezydent Paweł Adamowicz. Wśród radnych dzielnicowych zawrzało.
- Szkoda że jako Rada Dzielnicy nie dostaliśmy żadnej informacji o tym wielkim otwarciu. O sprawie dowiedzieliśmy sie z internetu! Byliśmy zdumieni tym ze (jak sami określili to urzędnicy) na deweloperskiej inwestycji wiechę wiesza Pan Prezydent! - nie ukrywa emocji Agnieszka Bartków, szefowa oruńskiej Rady Dzielnicy, która uczestniczyła w zorganizowanej kilka miesięcy temu po naszym artykule dyskusji z urzędnikami i radnymi miasta.
Rozmowa, na którą nasz portal również otrzymał zaproszenie, dotyczyła właśnie budownictwa komunalnego na Oruni. Radni dzielnicowi i miejscy chcieli się dowiedzieć, czy Orunia nie jest tutaj poszkodowana i czy „nie wrzuca” się tutaj kolejnych takich inwestycji.
Urzędnicy z gdańskiego Wydziału Gospodarki Komunalnej zapewniali, że nic wyjątkowego w skali miasta się tutaj nie dzieje. W trakcie dyskusji poruszyliśmy też temat opisywanej tu budowy przy ulicy Ubocze. Również wtedy usłyszeliśmy, że nie jest to miejska inwestycja, choć przedstawiciele magistratu wykazywali się zaskakująco sporą wiedzą na temat, bądź co bądź, prywatnej inicjatywy.
Jak to więc wygląda z inwestycją przy ulicy Ubocze? Będą tam mieszkania komunalne,czy nie? Czy miasto weszło w jakąś umowę z firmą Investing?
- INVESTING proponował miastu podpisanie umowy, na mocy której miasto miało zobowiązać się, że wykupi budynki po ich wybudowaniu, ale odmówiliśmy podpisania takiej umowy. Natomiast zadeklarowaliśmy, że jeśli inwestor po wybudowaniu zwróci się do miasta z korzystną ofertą, to będziemy ją rozważać, tak jak wszelkie inne podobne oferty. Inwestycja jest więc na razie przedsięwzięciem komercyjnym – odpowiada Michał Piotrowski, z gdańskiego Biura Prasowego.
„Korzystna oferta” dotyczy w tym przypadku transakcji o charakterze „lokale za grunt”. Taki scenariusz miał miejsce m.in. przy budowie komunalnego bloku przy ulicy Ubocze 24. Za ten blok (i jeszcze jeden w innej części miasta) deweloper otrzymał drogie tereny w dynamicznie rozwijającej się Oliwie. Czy teraz będzie podobnie?
- Pod koniec roku Wydział Skarbu planuje dokonać kolejnej transakcji „lokale za grunt” i w grę wchodzą te właśnie lokale – mówi Piotrowski.
Aby dokonać takiej transakcji wystarczy tylko zarządzenie prezydenta miasta. Urzędnicy powołują się tutaj na artykuł 15 ustawy o gospodarce nieruchomościami.
Czemu „transakcja” ma dotyczyć Oruni, gdzie takich komunalnych lokali jest już całkiem sporo?
- Trzeba pamiętać, że z perspektywy miasta niezwykle ważna jest dyscyplina wydatków. Pozyskując nowe lokale (czy to droga kupna, czy zamiany) szukamy oferty korzystnej cenowo, bo - co chyba zrozumiałe - lepiej jest pozyskać więcej lokali tańszych, niż mniej droższych. A tańsze lokale powstają tam gdzie tańsze są grunty, czyli m.in. w rejonach na wschodnich i południowych obrzeżach miasta – wyjaśnia miejski rzecznik.
Nie przekonuje to tutejszych radnych dzielnicowych. - Dziś można stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem, że brak spójnej polityki mieszkaniowej w Gdańsku zamieni Orunię w „getto” - kwituje Bartków. Radni mają żal, że mimo wielkich słów i obietnic o rewitalizacji ich dzielnicy, na Orunię spycha się kolejne problemy, a urzędnicy nie myślą w żaden sposób perspektywicznie.
- Co do sugestii radnych dotyczącej „getta”, to ubolewamy nad taką tezą, bo przecież mieszkania komunalne to z definicji zwykłe mieszkania. Tyle że dla rodzin o niskich dochodach, których nie stać na kupno lokalu na wolnym rynku. Nie powinno się naszym zdaniem takich osób jakoś piętnować, czy stygmatyzować – komentuje Piotrowski, nie odnosząc się jednak do tez prezentowanych chociażby przez Gabrielę Rembarz, od której dyskusja o „komunałkach na Oruni” się zaczęła.
- Powstanie nowego budynku w sąsiedztwie już istniejącego budynku komunalnego jest szansą sukcesywnego cywilizowania tej dzielnicy. Pamiętać należy, że w tej dzielnicy zostały wybudowane również inne budynki przez TBS Motława, co ma korzystny wpływ na wizerunek dzielnicy – kończy Piotrowski.