Powybijane szyby w budynku, raj dla grafficiarzy na murach, zdewastowane urządzenia, walające się butelki i kamienie – oto krajobraz w okolicy opuszczonej od kilku lat stacji paliw przy Trakcie św. Wojciecha 1.
Dzieje się to tuż przy wjeździe do centrum Gdańska. Tuż przy Urzędzie Marszałkowskim, który odpowiada za pozyskiwanie pieniędzy unijnych zgodnie z tak zwanym „zrównoważonym rozwojem”. Miejsce w Gdańsku, ale miejsce, którego na oficjalnej stronie miasta nie zobaczymy. Wiadomo, widoki z tych nie do chwalenia.
Okolicę upodobali sobie za to małoletni wandale (nie tak dawno pisaliśmy o dzieciach, wybijających tutaj szyby kamieniami), a także - jak mówią nam niektórzy oruniacy – szukające miłosnych uniesień pary. Opuszczona stacja paliw żyje więc swoim życiem, strasząc kierowców swym wyglądem. Ot chociażby tych, którzy korzystają z pobliskiej myjni dla aut.
Zresztą nie przesadzajmy z tym straszeniem, można tutaj także się uśmiechnąć. Jak ulał pasują tutaj reklamy Lotto i napisy typu: „Czas ochłody”, czy „Witamy”.
Jeszcze kilka lat temu miejsce to prezentowało się zupełnie inaczej. Widniał tutaj znak Statoil, klienci tankowali swoje auta, korzystali z części gastronomicznej. Było „normalnie”.
- Stacja paliw przy Trakcie Św. Wojciecha nigdy nie należała do firmy Statoil Fuel & Retail Polska. Stacja ta działała pod logo Statoil na zasadzie franczyzy- tłumaczy nam Krystyna Antoniewicz-Sas, dyrektor ds. Komunikacji Statoil.
- Umowa franczyzy została rozwiązana z powodu łamanie jej postanowień przez franczyzobiorcę. Firma nasza nie była i nie jest właścicielem tego miejsca – dodaje rzecznik firmy.
Teren należy do prywatnego właściciela.
- Zgodnie z prawem budowlanym obiekty budowlane należy utrzymywać w należytym stanie technicznym i estetycznym. Wyraźnie widać, ze stacja nie spełnia tych wymogów – przyznaje Michał Szymański z gdańskiego Referatu ds Estetyzacji.
- Nadzorem nad utrzymaniem obiektów budowlanych zajmuje się Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Nie mam informacji, czy podejmował jakieś działania w związku z ta sprawą – dodaje Szymański.
Patrząc na to jak ten adres wygląda od kilku lat (wcześniej pisała o tym m.in. Gazeta Wyborcza), mamy wątpliwości, ale stosowne zapytania wysłaliśmy do PINB.
Szymańskiego pytamy jeszcze o ustawione przy stacji reklamy. W mieście trwa bowiem walka z nielegalnie ustawionymi reklamami. Przewodzi jej właśnie Referat ds. Estetyzacji. Okazuje się, że w przypadku Traktu św. Wojciecha 1 miasto nic nie może zdziałać.
- W przypadku prywatnej nieruchomości, w tym przypadku stacji paliw, która została porzucona przez właściciela sytuacja wygląda następująco: lokalizacja reklam na pojazdach, czyli nie będących obiektami budowlanymi jest niemożliwa do egzekucji w świetle obowiązujących przepisów – wyjaśnia Szymański.