- W całej Polsce mamy do czynienia z „wolnymi” terenami kolejowymi. Żeby je zagospodarować, trzeba co najmniej dwóch rzeczy: pieniędzy oraz pomysłu. Raczej nie możemy oczekiwać od PKP pomysłu na setki (czy nawet tysiące) lokalizacji. Ale możemy podpowiadać, proponować, a nawet uchwalać miejscowe plany zagospodarowania, które kolej jako właściciel gruntów i budowli musi brać pod uwagę – mówi nam dr Piotr Dwojacki, ekspert z dziedziny zarządzania, współorganizator komitetu Gdańsk Obywatelski i autor strony dwojacki.pl.
To jaki jest pomysł na tereny kolejowe?
- Najbardziej oczywistym pomysłem na tereny kolejowe jest wykorzystanie ich na cele… kolejowe. Zarówno pasażerskie, jak i – może nawet częściej – towarowe. Co ważne, na cele związane z transportem towarowym mogą się nadawać również tereny w centrach miast. Nie inaczej jest z terenami położonymi na Oruni – odpowiada nasz rozmówca.
I przedstawia odważną wizję.
- Bez problemu wyobrażam sobie, że Polska dołączy do Europy pod względem starań o przeniesienie ruchu towarowego z dróg na tory. Wyobrażam sobie też, że w Gdańsku wprowadzamy znaczne ograniczenia i utrudnienia dla ciężkiego ruchu samochodowego –może nawet całkowity zakaz ruchu TIR w mieście.
Co taki scenariusz mógłby oznaczać dla Oruni?
- Wówczas nieruchomości sprawiające obecnie wrażenie porzuconych mogą stać się dla kolei dobrodziejstwem. Część wielkiego terenu kolejowego między Sandomierską a Śródmieściem może stać się bazą przeładunkową i magazynową, obsługującą dostawy dla handlu w centralnej i północnej części miasta – pada odpowiedź.
Co jeszcze innego może zrobić kolej?
- Kolej ma dwa wyjścia. Bardziej prawdopodobne – nic nie robić. Pozostawić teren takim, jakim jest. Może się zdarzyć wzmocnienie ochrony, pomalowanie któregoś płotu, jakieś dzierżawy, może tu czy ówdzie powstanie jakiś tymczasowy budynek – tłumaczy Dwojacki.
I dodaje: A drugie możliwe wyjście – sprzedać.
- Komu? - pytam.
- Komukolwiek, kto da kasę. Na przykład nam – gdańszczanom, reprezentowanym przez władze miejskie. Co tam zrobimy? Jak na razie dla terenu padła tylko jedna oficjalna propozycja – „Czerwony Most” jako wielki parking z peronem SKM, przystankami autobusowymi, supermarketem. To była nawet niezła propozycja, ale jej realizacji spodziewano się w ciągu kilkunastu, może więcej lat. Ale pomysł, jak słyszymy, jest już co najmniej częściowo nieaktualny z powodu budowy „konkurencyjnego” Forum Radunia – mówi nasz ekspert.
Czy jest realna szansa, że „oruńskie”, kolejowe tereny zmienią kiedyś swoje oblicze?
- Tereny kolejowe między Sandomierską, Mostową i Śródmieściem są świetnie położone. Niewykluczone, że mogą być ciekawie zagospodarowane, że mogą stać się jedną z wizytówek miasta, że mogłyby stać się jedną z „bram Śródmieścia” lub atrakcyjną przestrzenią u stóp miejskich szańców. Ale nim to się stanie, sporo wody w Motławie musi jeszcze upłynąć – puentuje Dwojacki.
Prezentujemy kolejny głos w dyskusji na temat zagospodarowania terenów kolejowych. Część wielkiego terenu kolejowego między Sandomierską a Śródmieściem może stać się bazą przeładunkową i magazynową – mówi nam dr Piotr Dwojacki, ekspert z dziedziny zarządzania, współorganizator komitetu Gdańsk Obywatelski.
Fot. p.olejarczyk