Na wczorajszym spotkaniu w Domu Technika NOT w Gdańsku miał pojawić się Marian Szajna, polityk Prawa i Sprawiedliwości, radny sejmiku wojewódzkiego. Na Oruni znany wśród niektórych z tego, że jako nieliczny z lokalnych polityków zainteresował się sytuacją na przejazdach kolejowych w tej właśnie dzielnicy.
O tym, że brak bezkolizyjnych przejazdów dla samochodów przeszkadza wielu oruniakom pisaliśmy wielokrotnie.
Szajna chciał, by oruńską inwestycją (lub właściwie jej brakiem) zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli. W tej sprawie wysłany został do premiera Donalda Tuska i Ministra Infrastruktury.
Mimo że niektórzy ironizowali, że takie działania są pozorowane i nie przyniosą żadnych rezultatów, a cała sprawa jest zwykłą kampanią wyborczą, Szajna i tak zrobił więcej niż większość gdańskich polityków w tej sprawie. O oficjalnym podejściu urzędników i prezydenta Pawła Adamowicza do oruńskiego problemu pisaliśmy tutaj – da się go streścić w kilku słowach: „Sorry Orunio, nic nie możemy”.
Szajna nie przyjechał jednak wczoraj na spotkanie. Okazało się, że polityk miał zawał serca i trafił na oddział intensywnej terapii.
Dyskusja w gdańskim Domu Technika i tak się odbyła. Oruńscy radni dzielnicowi i przedstawiciele oruńskiego Koła Inżynierów (IKO) raz jeszcze zwracali uwagę na skandaliczny ich zdaniem brak bezkolizyjnego przejazdu przez tory w ich dzielnicy. - Nie chcemy być odcięci od reszty Gdańska – denerwowała się Agnieszka Bartków, szefowa oruńskiej Rady Dzielnicy.
- Nie chcemy słyszeć, jak władza nam mówi: „Nie mamy pieniędzy, nic się nie da zrobić”. Chcemy, by władza przyznała, że w sprawie oruńskich przejazdów popełniła błąd i obiecała, że zrobi wszystko, by ten błąd naprawić – wypowiadał się Józef Kubicki, reprezentant IKO.
Póki co tego typu apele wydawały się trafiać w próżnię. Ale jak mówią oruńscy działacze, zależy im na budowaniu (nawet jeżeli powolnej) koalicji polityków, którzy poznają „problem szlabanów na Oruni” i będą lobbować za jego skutecznym rozwiązaniem.
Wczoraj swoje zaangażowanie obiecywała Anna Gwiazda, polityk PIS i radna sejmiku wojewódzkiego. - Orunia musi mieć taki tunel dla samochodów, tu nie ma innego wyjścia. Zbliża się inwestycja budowania dodatkowego toru dla SKM w kierunku Pruszcza (pisaliśmy o tym tutaj – przyp. red.) i warto teraz na etapie tworzenia studium wykonalności wpisać budowę tunelu na Oruni do całego przedsięwzięcia. To jest możliwe, potrzeba tylko woli politycznej – wypowiadała się dla naszego portalu. I deklarowała, że będzie zabiegać o taki właśnie scenariusz.
Sprawą oruńskich szlabanów w swojej kampanii wyborczej interesuje się również sztab komitetu Gdańsk Obywatelski. Walczący w nadchodzących wyborach samorządowych Gdańsk Obywatelski, skupiający rzesze aktywnych mieszkańców miasta, nie owija tutaj w bawełnę. Sytuację na oruńskich przejazdach kolejowych nazywa „błędem za dziesiątki milionów”.
Kandydaci na radnych piszą: „Najbardziej kosztowne są skutki zaniechania przez władze miasta spraw związanych z przebudową linii kolejowej do Warszawy. Gdańsk jest jedynym miastem na trasie od Gdyni do Warszawy, które nie potrafiło dogadać się z koleją. W efekcie w trakcie modernizacji torowisk PKP nie zbudowały wygodnych przejść i przejazdów przez tory, a na Oruni doszło do paraliżu komunikacyjnego (problem się pogłębi wraz z rozwojem SKM). Praktyczny skutek finansowy: konieczność budowy przejść i przejazdu przez tory na koszt miasta – czyli kilkadziesiąt milionów złotych.”
- Trzeba zabezpieczyć w budżecie miasta środki na budowę takiego przejazdu na Oruni. Radni miasta z naszego Komitetu będą żądać od prezydenta (a najlepiej jak zostanie nim nasza kandydatka, Ewa Lieder), by w budżecie na rok 2015, czy 2016 takie pieniądze się znalazły – obiecuje Piotr Dwojacki, pełnomocnik komitetu GO.
Z ciekawym pomysłem wyszli przedstawiciele oruńskiego Koła Inżynierów – przygotowali konkretne opracowanie na temat budowy tunelu. - Miasto mówi nam, że ewentualna budowa tunelu na Oruni to tylko rejon Dworcowej i Gościnnej. Według urzędników oznacza to wyburzenia wielu domów i koszt całej inwestycji rzędu 30 milionów złotych. Postanowiliśmy pokazać, że miasto się tutaj myli i że są możliwe alternatywne i tańsze lokalizacje tunelu – mówi Roman Itrich z IKO.
Koncepcję przygotowała Elżbieta Filipowicz-Kozaryna, członkini IKO, która przez wiele lat była projektantem dróg.
Projekt zakłada budowę tunelu o szerokości 8 metrów w rejonie Traktu św. Wojciecha 169 i tunelu dla pieszych. Tunel dla samochodów wychodziłby w kierunku ulicy Radunickiej, w okolicy niedawno wybudowanego boiska przy ulicy Smoleńskiej. Z drugiej strony torów, ulica prowadząca od tunelu biegłaby łukiem w rejon Traktu św. Wojciecha 175. Zdaniem przedstawicieli IKO, taka opcja jest dużo tańsza i zakłada wyburzenie tylko kilku domów.