Przez godzinę nie mogli się nagadać o tym gdzie i jak ciężka była praca. Spanie po nocach w kabinach samochodów, brak miejsc noclegowych, była jakie warunki mieszkaniowe zmuszały ich do koczowniczego trybu życia. Mój wujek Zygmunt, choć kierownik, też musiał jeździć na delegacje na całe tygodnie.
Na tym spotkaniu dowiedziałem się, że GPRD w latach 1971-1973 prowadziła roboty od Zaroślaka aż za św. Wojciech modernizując tę ulicę.
Zygmunt Zakrzewski, mieszkaniec Pruszcza Gdańskiego porozumiał się z dawnym kolegą Zenonem Morawskim (82 lat), który pracował w tych czasach na koparce – opowiedział bardzo ciekawa historię naszej ulicy. Otóż pogłębiając i ryjąc w jezdni rozerwał rury, które dostarczały wodę z kanału Raduni dla poszczególnych ogrodników.
Również brak planów energetycznych, wodociągowych, kanalizacyjnych i gazowych był uciążliwy dla mieszkańców. Klęli „po oruńsku” od kierownika aż po robotnika z łopatą za tę „dobrą” robotę.
Tekst: Jacek „Jaca” Chmielewski