Jakby nie patrzeć przewodnim tematem na Oruni w mijającym roku były tutejsze przejazdy kolejowe. Padały kolejne, skrupulatnie odliczane przez oruniaków rekordy – 20, 30 i więcej minut stania na szlabanach. Obowiązkowego stania, bo dziesięć lat temu gdańskie władze nie zrobiły nic, by problem rozwiązać zawczasu. I niemała część dzielnicy została ponownie odcięta od miasta.
O sprawie napisaliśmy jako pierwsi, później wątek podchwyciły inne lokalne i ogólnopolskie media. Zrobił się szum, politycy zaczęli się tłumaczyć, oruniacy zaczęli pisać petycje i zbierać podpisy.
Gwarno zrobiło się na Facebooku, mobilizacja trwała w najlepsze. Nasz portal zrobił krótki film o całej sytuacji.
Na spotkaniu prezydenta Adamowicza z mieszkańcami Oruni, ci ostatni nie kryli wściekłości. A najwyższy rangą urzędnik i jego zastępca wiceprezydent Bielawski dostali, by rzec mocno kolokwialnie, porządnego klapsa od oruniaków. Nie pomogła tu uprawiana propaganda sukcesu i śmieszne tłumaczenia, że PKP nie chciało rozmawiać z gdańskimi urzędnikami. Ba, nie chciało wysłać na spotkanie z prezydentem nawet swojej sprzątaczki.
Było wesoło, ale oruniakom do śmiechu nie było. Temat przejazdów kolejowych na Oruni (w tym i obskurnie wykonanych tuneli kolejowych dla pieszych) wracał jak bumerang. Wrócił także w czasie kampanii wyborczej. Kandydaci na prezydenta miasta „walili” w prezydenta Adamowicza, a jako amunicji używali właśnie Oruni i jej kolejowych „rozwiązań”. W drugiej turze wyborów prezydenckich robił to też poseł Jaworski, który w pewnym momencie z tego tematu urządził jeden z centralnych punktów swojej kampanii. Jak pokazały wyniki wyborów i ich frekwencja, taka taktyka się nie sprawdziła, bo oruniacy masowo „olali” głosowanie i wielu z nich przy urnach się nie pokazało. Mimo wszystko nieco przestraszony wizją utraty „dożywotniego” urzędu prezydent Adamowicz, obiecał oruniakom negocjacje z PKP. 10 lat za późno, ale cóż...
Jeżeli tematem numer 1 w sensie społeczno-politycznym były przejazdy, to na topie pod względem kulturalnym był projekt „Historie po Oruńsku” i jego finał, czyli wystawiana na ulicach Oruni sztuka teatralna. Kto był, wie o co chodzi. Kto nie, ma czego żałować.
Łańcuszek wyglądał tak: my i szkoleni przez nas dziennikarze zebraliśmy razem historie od oruniaków, na ich bazie powstał scenariusz sztuki, w którym też grali mieszkańcy tej dzielnicy. I to jak zagrali! Publiczność była zachwycona.
Orunia pokazała, że kryje w sobie wiele ciekawych historii i są ludzie, którzy chcą je wyciągać na światło dzienne. I tym samym dać dowód, że ta część Gdańska to nie tylko – jak niemało ludzi wciąż myśli - „patola” i „dzielnica latających noży”.
Co jeszcze wydarzyło się w 2014 roku?
Prezentujemy kilka migawek:
- niewielka grupka oruniaków potrafiła się zebrać i pokazać planistom Biura Rozwoju Gdańska, że ich pomysł budowy Nowego Traktu św. Wojciecha jest – delikatnie mówiąc – do bani. Architekci dostali po łapach, plan został schowany do szuflady. Na jak długo?
- zakończyło się kilka większych inwestycji: modernizacja Kanału Raduni, remont kolejnych odcinków Traktu św. Wojciecha, „modernizacja” kolejowych przejazdów
- Orunia doczekała się wielkiego marketu, to już drugi! Jak na kilkanaście tysięcy ludzi w dzielnicy, wynik jest...
- ludzie ucieszyli się z drugiego bankomatu w dzielnicy, całkiem serio! Uśmiechnęliśmy się, kiedy jedna z kandydatek na radną miejską (później wybrana na tę funkcję) publicznie podnosiła tę „inwestycję” i dowodziła, że przez to Orunia zmienia się na lepsze.
- rozpoczęła się wyczekiwana od wielu lat rewaloryzacja Parku Oruńskiego. Zważywszy, że już kilka lat temu niektórzy radni miejscy głosili, że „dzięki nim” rewaloryzacja Parku została już przeprowadzona, nie wiemy, czy cieszyć się, czy nie. A tak poważnie, politycy nie mówili prawdy, zmiany w Parku zaczęły się dopiero teraz.
- Orunia Górna i Orunia doczekały się łączącej je ścieżki w okolicach Diamentowej-Platynowej. O takie rozwiązanie mieszkańcy zabiegali od kilkunastu lat. Udało się, ale nie są to schody, jak pierwotnie obiecywało miasto.
- groźnie zrobiło się w okolicy zabytkowego Szańca Jezuickiego, gdzie... zawaliła się część ulicy. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
- odnotowaliśmy kolejne zmiany na oruńskich podwórkach. Zieleń, mała architektura, ławki - ucywilizowano w sumie cztery adresy na Oruni.
A na naszym portalu było tak:
a. nareszcie wprowadziliśmy reklamy, pozwala to sprawniej utrzymywać nasz portal
b. na profilu facebookowym podwoiliśmy liczbę polubień. To znaczy Wy nam ją podwoiliście :)
c. najczęściej czytane teksty dotyczą: wypadków, pożarów, napadów. Rekordową popularnością cieszył się artykuł o zaginięciu młodej orunianki (kilka dni później znalazła się cała i zdrowa). Chętnie czytany był także nasz wywiad z prezydentem Adamowiczem. Patrząc na odsłony, lubicie też czytać o wszelkich remontach i modernizacjach. Popularne są też artykuły historyczne. Swego czasu kolejne rekordy biły u nas artykuły o przejazdach kolejowych. A kiedy na spotkaniu z prezydentem Adamowiczem, wiceprezydent Bielawski publicznie nas zaatakował i „poprosił” o komentarz, statystyki następnych kilku tekstów poszybowały nam w górę ;)
d. jeżeli chodzi o liczbę polubień na Faceboooku, to królują dawne zdjęcia Oruni, krótkie filmiki (np. Sky Orunia), fotorelacje, artykuły historyczne i akcje charytatywne
e. jesteśmy dumni, że jako patron medialny włączyliśmy się w pomoc dla chorej orunianki, Alicji Oleńskiej.
Czego spodziewać się w 2015 roku?
Na pewno znów pojawi się kwestia przejazdów kolejowych. Warto też pilnować tematu Nowej Podmiejskiej, a także Nowego Traktu św. Wojciecha. 2015 to również rok, w którym gdańszczanie będą wybierać radnych dzielnicowych. Na Oruni zostanie wybrana nowa Rada Dzielnicy i z pewnością o tym napiszemy.
Być może zaczną się też konkrety na temat przyszłej rewitalizacji Oruni. Skończy się też trwający od niedawna projekt „Quo Vadis, Gdańsku?”. Opiszemy co i jak zaprojektowali mieszkańcy Oruni, ale też i Ujeściska.
W przyszłym roku liczymy na kolejne rekordy oglądalności, podwojenie liczby polubień na Facebooku ;). Zamierzamy też pisać dużo więcej na temat południowych dzielnic Gdańska.
A wszystkim naszym czytelniczkom i czytelnikom chcemy życzyć najlepszego roku 2015. Niech Wam się spełnią Wasze życzenia :)