Któż nie zna popularnej gry „Monopoly”? Gracze wcielają się w biznesmenów, zdolnych w ciągu chwili kupić wielkie posiadłości, lub stracić zapierające dech w piersiach fortuny.
Od jakiegoś czasu swoją wersję tej znanej planszówki posiada również Gdańsk. Profesjonalnie wydana gra cieszyła się niemałym zainteresowaniem.
Uczniowie oruńskiej szkoły z ulicy Smoleńskiej poszli jeszcze o krok dalej i zrobili analogiczną grę, która dotyczy tylko jednej dzielnicy Gdańska. Tak, oczywiście chodzi o Orunię.
Planszówka nie prezentuje się wprawdzie tak okazale, jak jej odpowiedniki z różnych części Polski, czy świata. Ale liczy się pomysł. A Orunia swojego Monopoly jeszcze nie miała.
Uwaga, „żarcik”: Monopole jak najbardziej Orunia posiadała, posiada i posiadać będzie, ale Monopoly, traktująca o tej części Gdańska to zupełna nowość.
Przez kilka tygodni oruńską edycję tworzyło kilkunastu uczniów Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego Nr 2 z ulicy Smoleńskiej. Gra została stworzona w ramach projektu, które na całą Polskę rozpisało Centrum Edukacji Obywatelskiej z Warszawy.
By nie przedłużać: do projektu (już po raz czwarty) zgłosiła się również oruńska szkoła i stwierdziła, że najlepiej będzie wziąć udział w kategorii „Rozegraj okolicę”. No i rozegrali. Całą dzielnicę.
- Na planszy są 32 pola, 22 z nich to ulice, które gracze mogą kupić. Jeżeli zawodnik zdobędzie trzy ulice o tym samym kolorze, może na nich stawiać domki. I zarabiać więcej, gdy na tych polach stanie przeciwnik – opowiada mi 18-letnia Marta Kędra, uczennica szkoły, jedna z pomysłodawczyń „Orunia Monopoly”.
Inne pola to oczywiście „start”, „parking” i idź do więzienia. To znaczy w oryginale miało być właśnie więzienie, ale...
- Na Oruni nie ma więzienia. Stwierdziliśmy, że lepiej będzie wyglądało jak będzie pole „idziesz do przychodni” - wyjaśnia Marta.
Gracze mogą więc kupować całe ulice. Niewiele potrzeba, by zdobyć Raduńską, Żuławską, Smoleńską, Związkową, czy Uroczą. Uczniowie oruńskiej szkoły zafundowali przyszłym graczom prawdziwe wyprzedaże. - Ceny za ulice wahają się od 60 do 400 złotych – tłumaczy moja rozmówczyni.
Oczywiście do gry dołączono i banknoty. „Fałszywki”, za które można kupić sporą część Oruni.
Ale sama gra ma jeszcze kilka niespodzianek. Bo umówmy się, gdyby oruńska edycja polegała tylko na oruńskich ulicach „do kupienia”, to znudziłaby szybko nawet największego lokalnego patriotę.
Otóż na planszy są jeszcze pola: „Zadania” i „Pytania”.
Te pierwsze związane są z obiektami na Oruni. Gracz dostaje swoiste puzzle i musi z nich szybko poskładać wizerunki oruńskich obiektów, na przykład kościoła przy Gościnnej. „Pytania” dotyczą oruńskiej historii i niektórych budynków. Ale są też i pytania, które dotyczą szkoły przy ulicy Smoleńskiej. Bądź co bądź, stamtąd pochodzą autorzy gry.
Gra jest raczej skierowana do młodszych graczy.
Ma też budzące szacunek gabaryty. - Rozkładaliśmy ją na czterech stołach – wspomina Joanna Sznajder, nauczycielka szkoły, zaangażowana w projekt.
- Grali już nasi uczniowie, ale chcemy, by swych sił spróbowali także inni. W drugim tygodniu ferii przyniesiemy „Orunia Monopoly” do oratorium przy kościele na Gościnnej. Mamy nadzieję, że „pogramy” także w Gościnnej Przystani. Będziemy prezentować naszą grę na dniach otwartych szkoły, czy na festynie w Parku Oruńskim – wylicza nauczycielka.
I oczywiście „Orunia Monopoly” zostanie też pokazana w Warszawie, kiedy to nastąpi podsumowanie organizowanego przez CEO projektu. - Przybliżamy historię Oruni i obalamy mity o tej dzielnicy – puentuje Sznajder.
Gry nie będzie można kupić – póki co jest przecież tylko jeden egzemplarz. Ale moje rozmówczynie uważają, że planszówka (oczywiście ulepszona) „Orunia Monopoly” zaciekawiłaby spore grono oruniaków.
I przynajmniej niektórzy z nich chcieliby mieć oruńską edycję tej popularnej gry w swoim domu.