- Jestem oburzona, nie rozumiem dlaczego mieszkańcy Oruni po raz kolejny zostali zepchnięci na dalszy plan. "Miasto" niby twierdzi, że widzi nasz problem, jego skalę i robi wszystko żeby nam pomóc, ale tak naprawdę zamyka wszystkie furtki, odcina się od tej dzielnicy. Nawet nie próbuje znaleźć sensownych rozwiązań, chce inwestować tylko w prestiżowe dzielnice – mówi nam Karolina Woźniak, mieszkanka Żuławskiej, która rok temu szczególnie mocno zaangażowała się w walkę o budowę bezkolizyjnego przejazdu dla samochodów na Oruni.
Składane przez lokalną radę dzielnicy pisma, zbierane podpisy, spotkania z prezydentem - wszystko to nic nie dało. Komunikat ze strony magistratu, po obraniu go ze wszelakich piarowskich sztuczek, był nad wyraz czytelny: „Nie ma pieniędzy, stójcie na szlabanach, oruniacy, nie marudźcie, Gdańsk ma inne potrzeby”.
Istniały jednak dwie możliwości, że Orunia doczeka się takiego przejazdu. Po pierwsze, o czym w wywiadzie dla nas mówił w listopadzie zeszłego roku prezydent Adamowicz, miasto chciało wznowić negocjacje z PKP i wymusić badania natężenia ruchu m.in. na oruńskim odcinku. W rezultacie PKP mogłoby zostać prawnie przymuszone do partycypacji w kosztach przejazdu.
Tu sprawa nie jest jeszcze przesądzona, ale kilka miesięcy po tej deklaracji, biuro prasowe prezydenta nie potrafi wskazać żadnego ruchu ze strony gdańskich władz w tej właśnie kwestii. Wygląda na to, że prezydent nic w tej sprawie jeszcze nie zrobił. Nie wiemy, czym podyktowana jest ta zwłoka.
Drugą szansą była budowa Nowej Podmiejskiej, która kilka lat temu przez pokładowy komputer Biura Rozwoju Gdańska została okrzyknięta trzecią w kolejności do zbudowania w południowych dzielnicach Gdańska. Nowa Podmiejska to m.in. wiadukt nad torami.
Okazuje się jednak, że Nowa Podmiejska zeszła na dalszy plan. Przynajmniej na lata 2020 i dalej. BRG przygotowuje właśnie aktualizację kolejności budowy większych ulic w południowym Gdańsku. Nowa Podmiejska spadła poza pierwszą piątkę. Wyprzedziły ją Nowa Politechniczna, Nowa Warszawska, Nowa Jabłoniowa, Nowa Bulońska Północna, Nowa Świętokrzyska.
Oficjalnie planiści badali siedem kryteriów potencjalnych inwestycji. Dariusz Wołodźko z gdańskiego Biura Prasowego wylicza je wszystkie: stopień wykorzystania taboru, średni czas podróży transportem zbiorowym, liczba osób wsiadających i wysiadających, szacunkowy koszt inwestycji, średni czas podróży transportem indywidualnym, stopień wykorzystania drogi, koszt eksploatacji pojazdów i użytkowników infrastruktury drogowej.
Nieoficjalnie można usłyszeć tłumaczenie: Unia Europejska będzie chętniej dopłacać do budowy transportu zbiorowego, przy okazji takiej inwestycji można też sfinansować ulice, po której taki tramwaj będzie się poruszał.
- Gdyby Nowa Podmiejska miała tramwaj, to pewnie byłaby większa szansa na szybsze sfinansowanie tej inwestycji – anonimowo wypowiada się jeden z pracowników BRG.
W kolejnych nieoficjalnych rozmowach planiści zapewniają nas, że przedstawiona kolejność to dopiero wstępna koncepcja i jeszcze może się zmienić.
I tu pojawia się problem, okazuje się bowiem, że na Nową Warszawską i Nową Świętokrzyską rozpisane zostały właśnie przetargi na przygotowanie dokumentacji. I to jeszcze bez „publicznej dyskusji”.
– Jedna z tych ulic powinna doczekać się przetargu w najbliższych tygodniach, druga – za kilka miesięcy – mówi nam Ewa Zielińska z Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska. – To nie jest przetarg na samą inwestycję, a na dokumentację. Proces przygotowania dokumentacji trwa około kilkunastu miesięcy. Teoretycznie jeżeli w 2017 roku byłyby zapewnione środki na budowę Nowej Warszawskiej i Nowej Świętokrzyskiej (w/w trzy ulice mają już ten etap za sobą), to można by ruszać z tymi inwestycjami – dodaje.
Zielińska dementuje też pojawiające się niekiedy informacje, że miasto przygotowuje koncepcję, by Nową Podmiejską budować etapami. I w pierwszym etapie wybudować przynajmniej wiadukt nad torami i zjazdy na sąsiednie ulice.
– Nic mi o tym nie wiadomo. Z DRMG nikt takich rozmów nie prowadził – mówi.
Zapytaliśmy BRG, czemu właściwie Nowa Podmiejska straciła tak bardzo na ważności. Planiści nie potrafili nam wskazać jednoznacznej przyczyny.
W kwietniu BRG planuje wyłożyć projekt do publicznego wglądu, ale raczej nie ma co spodziewać się, że jakiekolwiek uwagi mogą coś tutaj zmienić. Piątka ulic została wybrana i jeżeli któryś z urzędów nie zakwestionuje kolejności, to właśnie poznaliśmy pięć pierwszych ulic, które mogą zostać wybudowane do 2020 roku. Nie ma w nich Nowej Podmiejskiej.
Urzędnicy przypominają, że swoje uwagi można było składać do grudnia zeszłego roku. Tak właśnie zrobiła oruńska Rada Dzielnicy, która w krótkim piśmie argumentowała na rzecz budowy Nowej Podmiejskiej. Jak widać, nie przekonało to jednak planistów BRG.