Dziś o godzinie 12 w ramach inauguracji „Tygodnia Zawodowca”, nastąpiło podpisanie porozumienia między Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego nr 2 w Gdańsku, a Grupą Lotos.
W uroczystości, która miała miejsce w szkole na Smoleńskiej, wzięli udział także przedstawiciele firm, trójmiejskich uczelni i gdańskich władz. Nie zabrakło oczywiście uczniów i nauczycieli oruńskiej placówki.
Lotos (wcześniej Rafineria Gdańska) to spółka, która prowadzi działalność w zakresie przerobu ropy naftowej i dystrybucji produktów naftowych.
- Dzisiejsza umowa z Lotosem to szansa na podniesienie jakości kształcenia i szansa dla samych uczniów. W każdej naszej klasie 1-4 o profilach technik analityk, technik ochrony środowiska i technik technologi chemicznej najlepszy uczeń dostanie finansowane przez Lotos stypendium – mówi nam Barbara Mizerska, dyrektorka CKZiU nr 2.
Dzięki wsparciu grupy Lotos, w oruńskiej szkole może zaistnieć klasa o profilu technik technologii chemicznej. - Od trzech lat w trakcie naboru nie mogliśmy uzbierać wystarczającej liczby chętnych – mówi Mizerska.
Okazuje się jednak, że taki zawód jest w cenie i specjalistów w tej dziedzinie poszukuje właśnie Lotos.
Firma nawiązała wcześniej m.in. porozumienie z Zespołem Szkół Łączności w Gdańsku, gdzie swoim patronatem objęła klasy, kształcące w zawodzie technik automatyk. Teraz podpisano umowę z oruńską placówką.
- Będziemy umożliwiali uczniom odbywanie praktyk i fundujemy też stypendia. Nasza firma oferuje dobrą pracę i to także zagranicą, chociażby na Litwie, czy w Norwegii. To oczywiste, że szukamy specjalistów – mówi Joanna Tyszka, dyrektor biura zarządzania zasobami ludzkimi w Lotosie, w spółce, która rocznie prowadzi nabór na ponad sto stanowisk.
Z takiej współpracy na linii szkoła-firmy cieszy się Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej.
- Każdy kto wybiera szkołę zawodową, chce wiedzieć, co może czekać go w przyszłości. Dzięki takiemu porozumieniu jak to dzisiejsze młody człowiek wie, że ma szansę na programy stypendialne, czy na dobrą pracę po ukończeniu szkoły zawodowej – przekonuje w rozmowie z nami Kowalczuk.
- Przyjęło się lekceważyć „zawodówki”, a tymczasem, aby zdać egzamin uprawniający do wykonywania zawodu potrzeba wyniku minimum 75 procent. A maturę wystarczy zdać na 30 procent... Nie chcę antagonizować, ale tak to właśnie wygląda. Chcemy, by jak najwięcej młodych ludzi wybierało szkolnictwo zawodowe. "Masz zawód, masz pracę" - puentuje Kowalczuk.