O tym, że mieszkańcy Zakoniczyna się mobilizują, bo mają dosyć, mówiąc dosadnie, syfu za ich oknami, pisaliśmy tutaj.
Wczoraj, jak na niedzielę przystało, słowo ciałem się stało. Mieszkańcy Zakoniczyna, ale nie tylko – pojawili się też reprezentanci Ujeściska i Łostowic – tłumnie ruszyli sprzątać swoją okolicę.
- Fantastyczne zaangażowanie, w sprzątaniu uczestniczyło około 200 osób. Przeogromna praca, zebraliśmy kilkaset dużych worków śmieci – cieszy się Agata Czyściecka, jedna z pomysłodawczyń niedzielnej akcji (wspomnieć też trzeba tutaj o Halinie Filbrandt i Filipie Blanchot, którzy rozdawali informacyjne ulotki i zachęcali swoich sąsiadów do zaangażowanie się w „wielkie sprzątanie”).
Sprzątano rozległy teren wokół zbiorników retencyjnych pomiędzy ulicą Jaworzniaków i Porębskiego, rejonu wyznaczonego granicami ulic: Świętokrzyskiej, Guderskiego, Jabłoniowej, Wieżyckiej, Unruga i Dąbka. Obszar podzielono na mniejsze sektory, a każdy z nich został obstawiony przez wyposażonych w worki i rękawice mieszkańców.
Pracujące w pocie czoła ekipy nie miały tutaj żadnej litości. Z łąk i zagajników szybko znikały kolejne śmieci. A miejsca, które niektórym służyły jako swojskie meliny, zaczęły tracić na wyglądzie i wyposażeniu.
- Wyniosłem wczoraj z lasu całe mieszkanie: fotele, kanapy, rozwalone telewizory i odkurzacze – obrazowo opowiada mi jeden z mieszkańców.
Tutaj worki oczywiście nie starczały i takie wielkogabarytowe odpady trzeba było przenieść do ustawionych na tę okazję kontenerów. Nie minęło wiele czasu, jak dwa kontenery zostały całkowicie przykryte hałdami śmieci.
Zdarzało się też, że ludzie natykali się na butelki, które można było spotkać jeszcze w czasach PRL-u. Jeden z mieszkańców na grupie Facebookowej „Czysty Zakoniczyn” przypomina, że w okolicy działało wtedy Państwowe Gospodarstwo Rolne.
Wczoraj pogoda wprawdzie nie zachwyciła, ale na atmosferę nie można było narzekać. Humory dopisywały, żartowano, że cała akcja to „szukanie skarbów”, a w ekipach sprzątających nie brakowało też rodziców z dzieciakami. Było widać, że ludzie sprzątają po prostu dla siebie i że zależy im, by ich okolica nabrała innego, znacznie lepszego wyglądu.
I tak też się stało. Co ważne, worki ze śmieciami i kontenery z odpadami trafią tam gdzie ich miejsce – na wysypisko śmieci. Już rozpoczęła się wywózka.
Niedzielna akcja na Zakoniczynie to także integracja mieszkańców, a także dyskusja nad przyszłością opisywanego tu terenu. Oprócz oczywistych wniosków („nie chcemy, by ten teren znów zamienił się w wysypisko śmieci”), pojawiły się też ciekawe propozycje.
Jeszcze przed niedzielną akcją, ludzie rozdający ulotki informacyjne o akcji usłyszeli, że okolica potrzebuje boiska z prawdziwego zdarzenia. Piotr Lachowski, radny dzielnicowy z Ujeściska, który również zaangażował się w sprzątanie Zakoniczyna, chce na jesieni zorganizować tutaj Harpusia, czyli imprezę na orientację o charakterze sportowo-rekreacyjnym. Uważa również, że istniejące w okolicy zbiorniki retencyjne powinny być jeszcze lepiej wykorzystane.
- Marzy mi się, wzorem na przykład rozwiązań z Austrii, by na tutejszych zbiornikach pływały jakieś kajaczki, łódki, czy rowerki wodne i by mogli z tego korzystać mieszkańcy. Rozmawiam z jednym z klubów żeglarskich i może uda mi się ich namówić, by wzięli udział w „Harpusiu” w Zakoniczynie – mówi nam Lachowski.
Radny dzielnicowy chce swój pomysł przedstawić podczas warsztatów Quo Vadis, Ujeścisko i namawiać swoich kolegów i koleżanki z Rady, by poparli tę inicjatywę.
- Wczoraj sprzątaliśmy razem i ludzie mówili, że chcą mieć dalej ze sobą kontakt. Chcą wiedzieć o takich wydarzeniach, chcą działać razem. Kto wie, może oprócz sprzątania, zrobimy razem jeszcze jakieś akcje na Zakoniczynie? - zastanawia się Agata Czyściecka.