Rejon Przemyskiej, Wadowickiej, Jeleniogórskiej i Człuchowskiej. Charakterystyczny wąwóz na Ujeścisku. Długa, wąska alejka, zakończona schodami. Po bokach sporo zieleni, w okolicy malutkie oczka wodne. Ale i sporo rozkopów, teren jest systematycznie zdobywany przez kolejne budynki. Nie ma zmiłuj, nowe inwestycje mieszkaniowe na Ujeścisku stają się faktem.
Rozrostu „deweloperki” raczej zatrzymać się nie da, ale są tacy, którzy mają też inne pomysły dla tej właśnie okolicy. Chcą wspólnie się zastanowić, w jaki sposób najlepiej zagospodarować okolicę tego urokliwego wąwozu. Prosta sprawa: jeżeli nikt o tym nie pomyśli teraz, za kilka lat sąsiedztwo zamieni się w betonową dżunglę, z ciasno ustawionymi budynkami, poupychanymi parkingami i właściwie brakiem zieleni.
Nie wszystkim podoba się taki czarny scenariusz. - Wąwóz ma duży potencjał. Widzę tutaj odkryty kanał deszczowy i płynący wzdłuż ścieżki potok. Widzę ławki, kosze na śmieci i zadbaną zieleń. Widzę pewne elementy sztuki, widzę rzeźby w terenie. To nie są jakieś ogromne zmiany, nie potrzeba wielkich pieniędzy, by takie rozwiązania wprowadzić w życie – mówi Agnieszka Jurecka ze Stowarzyszenia Inicjatywa Miasto, które na tapetę bierze właśnie wąwóz na Ujeścisku.
- Skupimy się na tym miejscu i zastanowimy się jak dokładnie je przekształcić, wzbogacić i jak tą wizję zrealizować – mówią przedstawiciele Stowarzyszenia.
A to oznacza warsztaty z mieszkańcami i radnymi dzielnicy, ale i rozmowy z władzami spółdzielni mieszkaniowych i miasta, instytucjami, które na tych terenach mają najwięcej do powiedzenia.
Problemów jest sporo. Podczas niedawnej akcji sprzątania Ujeściska, mieszkańcy narzekali, że wzdłuż wąwozu miasto „zapomniało” dostawić kosze na śmieci. Inni wskazywali na kiepski stan schodów, wieńczących drogę w wąwozie. - Nie ma tutaj nawet gdzie przysiąść. Widziałam niedawno parę nastolatków, którzy siedzieli na chodniku – mówi Jurecka, która bierze też udział w innym projekcie, dotyczącym Ujeściska: Quo Vadis, Gdańsku?
Stowarzyszenie Instytut Miasto w „projekcie wąwóz na Ujeścisku” ma przygotowane cztery tysiące złotych. Wymogi grantu są takie, że nie można za to sfinansować „środków trwałych”, czyli na przykład ławki, czy kosza na śmieci. - To są pieniądze na przykład na rośliny, czy na farby – wyjaśnia Jurecka.
I podkreśla, że w całym projekcie chodzi bardziej o wypracowanie strategii, zainteresowanie nią miasta i spółdzielni, a później poszukania sposobów finansowania zgłoszonych pomysłów. Jedną z opcji jest na przykład budżet obywatelski.
Pierwsze warsztaty już za nami. Do Domu Sąsiedzkiego na Ujeścisku przyszło mało osób, ale organizatorzy liczą, że to się zmieni. Także uczestnicy wtorkowych warsztatów wiedzą, że gra jest warta świeczki.
- W okolicy trafić można na kuropatwy, sarny – mówiła jedna z mieszkanek. - Gęstość zabudowy przeraża, jeżeli nic nie zrobimy, to po iluś latach się okaże, że ta okolica zamieni się w slumsy – przestrzegała inna uczestniczka warsztatów.
Następne spotkania odbędą się w czerwcu (będziemy o nich informować). Cały projekt ma potrwać do września 2015 roku. Organizatorzy planują spotkania otwarte, warsztaty, a nawet... pikniki.