Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w Regulaminie.

Rozumiem

Czwartek, 26/12/2024

Portal dzielnic: Orunia Dolna, Orunia Górna, Lipce, Św. Wojciech, Olszynka, Ujeścisko

menu menu menu menu menu

REKLAMA

Witajcie w królestwie konstruktora z Oruni [WIDEO]!

 13 dodane: 18:40, 26/07/15

tagi:

Ma 86 lat, ale w żaden sposób nie zwalnia – Wojciech Kuciel, mieszkaniec Oruni zbudował w swoim pokoju napędzany sprężonym powietrzem młyn. Ma tu też sterowaną automatycznie makietę z pociągami. I pracuje nad teleskopem astronomicznym, a także nad maszyną parową. Poznajcie wyjątkową historię konstruktora z Oruni.

Witajcie w królestwie konstruktora z Oruni [WIDEO]!
Witajcie w królestwie konstruktora z Oruni
Fot. p.olejarczyk

Fotografia 1 z 13

- Wyjątkowy to ja mam tutaj bałagan – Wojciech Kuciel wita mnie w swoim mieszkaniu na Oruni. Po chwili prowadzi mnie do jednego z pokoi. - To moje królestwo – żartuje, ale wyczuwam tutaj i trochę dumy.

Nic dziwnego, królestwo 86-latka kryje najprzeróżniejsze mechanizmy i urządzenia, na widok których niejednemu, mówiąc kolokwialnie, opadłaby szczęka. Mi opada, gdy na kilku metrach kwadratowych widzę: makietę torowiska z pociągami, malutki młyn, fragmenty teleskopu i pełno mikroskopijnych części, o których nie mam zielonego pojęcia.

Zrobiłem sobie w domu młyn

- Moim marzeniem zawsze było zrobienie maszyny parowej. I zrobiłem taką maszynę. Jest wprawdzie nieco innej konstrukcji, napędzana sprężonym powietrzem, ale działa – mój rozmówca pokazuje mi niewielkich rozmiarów młyn do mielenia mąki.

Zamiast mąki jest wprawdzie piasek, ale nieważne. Mamy tutaj maszynownię, elewatory, odsiewacze do mąki, małe kubełki (z papieru), które podają piasek do góry, wyjmowane ścianki, wyjmowany dach. I oczywiście urządzenia, które wprawiają w ruch całą maszynerię. - Wziąłem sprężarkę do pompowania opon, jest silniczek, który podaje ciśnienie i powietrze uruchamia młyn – tłumaczy.

Moim marzeniem było...

Więcej szczegółów pan Wojciech podaje w tym filmie, który nagraliśmy u niego w domu. Zobaczcie koniecznie!

- Czemu akurat młyn? - pytam. - W czasie okupacji miałem kolegę, którego ojciec miał młyn. Szalenie mi się ten młyn podobał, był napędzany silnikiem spalinowym, dwucylindrowym, z potężnym kołem napędowym. Miał walce, kamienie, pasy transmisyjne, elewatory – wspomina mój rozmówca. - Miałem wtedy 15 lat i ten młyn mnie zafascynował. Postanowiłem, że kiedyś sam coś takiego zrobię. Oczywiście w dużo mniejszej skali.

Jak pomyślał, tak zrobił: pan Wojciech swój pierwszy młyn (w skali mikro) zbudował niedługo po wojnie, ale z czasem zaczął ulepszać swoje konstrukcje. Pomógł też fakt, że mój rozmówca po wielu perypetiach dostał się nareszcie na Politechnikę i mógł studiować swój wymarzony kierunek, Mechanikę.

Mój ojciec zginął w Charkowie...

O jakich perypetiach mowa? Przyznaję uczciwie: ten fragment historii wbił mnie całkowicie w krzesło.

- Mój ojciec był przed wojną oficerem, dowódcą 3. Dywizjonu Żandarmerii w Grodnie. Bolszewicy weszli do miasta, wyrzucili nas z mieszkania, ojca aresztowali. Dostał się do niewoli w Starobielsku, stamtąd pisał listy do kwietnia 1940 roku, do czasu aż ich wszystkich wymordowali w Charkowie. Myśmy o tym oczywiście nie wiedzieli – opowiada pan Wojciech.

O tym, że ojciec mógł zginąć, napomknął jeszcze w 1940 roku jeden z Rosjan, stacjonujących w mieście. - Szukaliśmy ojca przez Czerwony Krzyż, ale śladu po nim nie było. Oczywiście wiedzieliśmy o Katyniu, ale mieliśmy nadzieję, że ojciec żyje. Jeszcze długo po wojnie liczyliśmy, że może wróci... Tak naprawdę dopiero w latach 90. dowiedziałem się, że jeden z zamordowanych w Charkowie oficerów to mój ojciec. Wiem nawet, gdzie leży. W mogile zbiorowej, numer 6 – kontynuuje mój rozmówca.

To szalenie smutna historia, pan Wojciech dodaje jeszcze: - Będąc synem przedwojennego oficera, miałem problem z dostaniem się na Politechnikę. Jeden z wykładowców powiedział mi nawet: „Szkoda Twojego czasu”. Najpierw przez dwa lata po maturze musiałem kopać węgiel na Śląsku, dopiero wtedy pojawiła się szansa na pójście na studia.

Po mieszkaniu jeżdżą mi pociągi

Zmieniamy temat. Pan Wojciech pokazuje mi ważny fragment swojego królestwa. W pokoju, w którym rozmawiamy jest jeszcze makieta torowiska. - Wymiary 2.4 metra na 1.2 metra duże nie są, ale wiadomo mieszkanie nie za duże – uśmiecha się pan Wojciech. - Mam tutaj kilka stacji, po których chodzi 6 pociągów. Na ścianie są plany z oznaczeniem stacji i zwrotnic.

Wszystko działa automatycznie. Jest to tak skonstruowane, że pociągi wiedzą, kiedy mogą jechać, a kiedy muszą się zatrzymać, by przepuścić inne kolejki. Wystarczy puścić maszynerię w ruch i już można cieszyć się widokiem śmigających wagonów i lokomotyw. - Czasem zdarzają się awarie – zaznacza 86-letni konstruktor z Oruni.

I są oczywiście szlabany na Oruni

- To tak jak na prawdziwej kolei, Pana makieta jest jeszcze bardziej realistyczna – próbuję żartować.

- Tutaj czasem i do wykolejeń dochodzi. No wiadomo, czasem zwrotnica nie zadziała, a to wagon dobrze nie zaskoczy. Muszę często remontować – uśmiecha się 86-latek.

Zobaczcie film, na którym pan Wojciech pokazuje swoją makietę!

Makieta ma również, to może zainteresować przynajmniej niektórych oruniaków, szlabany. - A tak słyszałem o tych szlabanach na Oruni, że to taki problem. No ja na szczęście mieszkam na Turkusowej, a wcześniej na Raduńskiej, to za tory nie chodzę za często – mówi 86-latek.

Kto chciałby odwiedzić takie królestwo?

A tutaj prezentujemy film, który musi wywołać uśmiech u każdego miłośnika dobrych zabawek!

- Panie Wojciechu, a pokazuje Pan komuś te swoje cuda techniki? Przecież ludzie muszą to zobaczyć – przekonuję.

- Jeżeli ktoś chciałby przyjść, nie ma problemu, z chęcią pokażę moje królestwo – słyszę odpowiedź. - Kiedyś zrobiło ze mną reportaż Radio Gdańsk, to później odezwała się do mnie jedna osoba. Miałem tu później jedną wycieczkę z dzieciakami. Bardzo im się podobało.

Mam jeszcze dużo pracy

Pan Wojciech mieszka sam. Dwa lata temu zmarła mu żona. Po tym jak poszedł na emeryturę, bohater niniejszego artykułu pracował jako woźny i konserwator w jednej ze szkół w Gdańsku. Tam zaprzyjaźnił się z nauczycielami (na przykład fizyki, a jakże inaczej!) i dyrekcją placówki, z którymi utrzymuje kontakt do dzisiaj.

86-latek, mieszkaniec Oruni nie zamierza zwalniać. - Mam jeszcze dużo do roboty. Teleskop astronomiczny trzeba wykończyć, no i jeszcze buduje maszynę parową z prawdziwego zdarzenia. Ostatnio jednak miałem z nią kilka niepowodzeń, ale się nie poddaję.

Patrząc na dokonania konstruktora z Oruni, nie wątpię w te słowa. Pan Wojciech to naprawdę świetna postać! Co sądzicie?

Witajcie w królestwie konstruktora z Oruni [WIDEO]!

Witajcie w...

Witajcie w królestwie konstruktora z Oruni [WIDEO]!

Witajcie w...

Witajcie w królestwie konstruktora z Oruni [WIDEO]!

Witajcie w...

Witajcie w królestwie konstruktora z Oruni [WIDEO]!

Witajcie w...

Witajcie w królestwie konstruktora z Oruni [WIDEO]!

Witajcie w...

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (2)

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

awatar

gosc

31.61.140.*

22:35, 26/07/15

Super...życzę powodzenia w dalszych budowlach:-)

zgloś naruszenie
awatar

gosc

188.252.42.*

20:13, 26/07/15

Nietuzinkowy tem mój Tatuś. Zawsze byłam i jestem z niego dumna!

zgloś naruszenie

REKLAMA

REKLAMA