Przy okazji każdego weekendowego felietonu, przeszukuję swój twardy dysk ze wspomnieniami, które uruchamiają mi się żywo pod wpływem różnych bieżących wydarzeń.
W minionym tygodniu, na portalu MojaOrunia.pl można było wziąć udział w konkursie sponsorowanym przez jedną z lokalnych firm.
Ogłoszenie tegoż konkursu , od razu wzbudziło we mnie „fleszbeki” niczym u weterana wojny w Wietnamie, bo w czasach kiedy ten portal, wirtualnie pachniał jeszcze nieużywaną nowością, a jego czytelników można było posadzić przy jednym, niewielkim stole (co się właściwie często zdarzało), również miał tu miejsce pewien osobliwy i dość spontaniczny konkurs...
Otóż w 2010 roku, na Trakcie Św. Wojciecha, dość niespodziewanie zapalił się dźwig/zwany dalej przez specjalistów „żurawiem samojezdnym”. Na szczęście nikt w tym wydarzeniu nie ucierpiał, a operator maszyny, osobiście informował w komentarzach jak się sprawy mają.
ZOBACZ: Fotorelacja - Pożar dźwigu na Trakcie
Finał tego wypadku był taki, że spalony kolos stał dłuższy czas w tym miejscu, utrudniając manewry innym użytkownikom drogi. W odpowiedzi na to wydarzenie, ludzie dość masowo (jak na warunki ówczesnego portalu) zaczęli meldować w komentarzach, że żuraw jak był, tak jest i nic nie wskazuje by ktoś się zabierał się za usunięcie truchła z ulicy.
Przypominam, że 6 lat temu każdy komentarz na MojejOruni.pl miał posmak wielkiego wydarzenia i powodował określone skutki:
- łzy radości redaktora Olejarczyka,
- stan euforii oraz zapaść ortograficzną u naczelnego Kluza,
- gorszące poruszenie w redakcji (jako że w owym czasie znajdowała się ona w piwnicy, nieopodal plebanii kościoła przy Gościnnej). Sami rozumiecie, że tańce i wrzaski, słabo licowały z powagą miejsca...
Potem już się przyzwyczaili, bo tego samego roku padły rekordy komentarzy, niezagrożone do dzisiaj.
REKORDOWĄ LICZBĘ KOMENTARZY ZNAJDZIESZ W TYM ARTYKULE: Kontowersyjne zdjęcia na kościele
No ale wróćmy do naszego dźwigu vel żurawia samojezdnego! Po kolejnych updejtach czasu, w którym ten „nadal stał”, ktoś z komentujących* poczuł iskierkę inspiracji rzucając hasło, żeby urządzić „DŹWIGO-LOTTO” i nagrodzić tego z czytelników, który najbardziej precyzyjnie poda godzinę odholowania pojazdu z Traktu.
PRZECZYTAJ: Nostradamus „od dźwigu” w naszej redakcji
Naczelny Przemysław trochę się opierał, ale koniec końców dał zabawie życzliwą akceptację, zielone światło oraz własny, dostojny patronat. Czytelnicy podłapali konwencję i uprawiali na łamach portalu nieskrępowany hazard, poza jednym smutnym panem, który uznał, że to jednak skrajne zbydlęcenie i brak empatii wobec uczestników wydarzenia, którzy to uczestnicy, jak wcześniej wspominałam – wyszli z tego zupełnie bez szwanku.
Ostatecznie, artykuł z lapidarną informacją o pożarze dźwigu, zebrał ponad 50 komentarzy, a trafnie wieszczącym Nostradamusem okazał się tajemniczy„Gość 19.52”, który wygrał koszulkę. Od tego momentu pisał na portalu tak często, że aż osiągnął status: „najbardziej aktywnego” użytkownika i od lat dzierży palmę pierwszeństwa, tak w pisaniu, jak i wygrywaniu konkursów!
A portal? Portal przez te wszystkie lata okrzepł, rozkwitł, a także zyskał potrzebną do życia popularność i klikalność. Osobiście, bardzo go lubię i znajduję w nim ważne informacje o dzielni. Smutne, straszne, czasem dziwne i zabawne czy po prostu ciekawe.
PIERWSZY ARTYKUŁ NA MOJAORUNIA.PL: Spotkanie z prezydentem Adamowiczem
A co Was przyciągnęło do MojejOruni.pl? Może wspominacie jakiś szczególny artykuł, który Was poruszył, zainteresował, a może nawet sprowokował do pozostawienia pierwszego komentarza? Chętnie o tym przeczytam :)
*”ktoś z komentujących” - czyt. Yuka29 :p