Kwadrans na Sandomierskiej da ci prawdziwy zastrzyk adrenaliny. Jeżeli stoisz na chodniku, emocje gwarantowane. Może akurat o włos minie cię rozpędzona ciężarówka? Albo usłyszysz historię, jak to kierowca zwyzywał kobietę, bo ta śmiała iść... chodnikiem?
Auta śmigają w tę i we w tę. Kiedy szlaban jest zamknięty, piesi są bezpieczni, bo samochody jadą wolno. Ale kiedy rogatki idą w górę, wtedy biada piechurom. Kierowcy chcą jak najszybciej minąć przejazd kolejowy, a reguły na drodze przestają obowiązywać. Skóra mi cierpnie na myśl, co by się stało, gdyby z kamienicy, która jest bardzo blisko położona ulicy, wybiegło wtedy dziecko... Rozpędzony kierowca-wariat nie miałby żadnych szans na uniknięcie wypadku, no może gdyby gwałtownie skręcił... prosto w stojące na drugim pasie auta.
Wąska, brukowana uliczka, czyli jedyny objazd
Ulica Sandomierska, na odcinku Trakt św. Wojciecha - przejazd kolejowy, ma może z dwieście, trzysta metrów długości. Jest wąska, z trudem mieszczą się obok siebie dwa większe auta. Po bokach z obu stron ulicy stoją wciśnięte zabytkowe kamienice.
O tym, że mieszkańcy tej części Oruni mają problem pisaliśmy kilka lat temu. Teraz jest jeszcze gorzej, bo wraz z rozpoczęciem remontu Traktu św. Wojciecha, więcej samochodów wjeżdża w Sandomierską. Kierowcy omijają korki na Trakcie, a ciężarówki zamiast w Dworcową, skręcają w Sandomierską.
Wąska, brukowana ulica jest bezlitośnie rozjeżdżana przez auta. Już teraz jej fragmenty nieco się zapadły, a mieszkańcy przekonują, że może być jeszcze gorzej. - Jak tak dalej pójdzie, dojdzie tutaj do jakiegoś nieszczęścia. Ulica się zapadnie i którędy wtedy pojadą kierowcy? - zastanawia się Paweł Kończyński, przewodniczący Zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej Sandomierska 13-15, który każdego dnia musi oglądać dantejskie sceny na swojej ulicy.
Szarża po chodnikach i pękające mury, codzienność na Sandomierskiej
Po pierwsze: wspomniani kierowcy, którzy rozpędzeni wjeżdżają na chodniki (sam widziałem taką sytuację).
Po drugie: więcej samochodów to większy hałas w domach i... większe drgania, które przenoszą się z ulicy. A te nie wpływają dobrze na stare, liczące sobie ponad 100 lat kamienice. Na budynkach robią się coraz większe pęknięcia.
Postulaty mieszkańców
- Wiemy, że teoretycznie nie było żadnej innej alternatywy i ruch musiał pójść Sandomierską. Ale liczymy przynajmniej na to, że miasto wyremontuje nam później ulice i pokryje koszty remontów budynków - mówi Kończyński.
Kolejny postulat mieszkańców dotyczy ustawienia słupków wzdłuż chodnika, tak by auta musiały trzymać się ulicy. - Mieszkańcy jednej z tutejszych wspólnot na własny koszt zamontowali kilka takich słupków, ale liczymy na to, że miasto ustawi ich tutaj więcej, na całej Sandomierskiej, od Traktu do przejazdu kolejowego.
Komentarze i uwagi innych
Agnieszka Bartków, szefowa oruńskiej Rady Dzielnicy przypomina, że o problemie na Sandomierskiej radni rozmawiali z urzędnikami już kilka miesięcy temu. - Nie było właściwie żadnej reakcji - mówi nam Bartków. Przewodnicząca Zarządu Rady Dzielnicy "Orunia-Św. Wojciech-Lipce" uważa, że przykład wciśnięcia ruchu i wytyczenia objazdów w wąską Sandomierską pokazuje, jak bardzo konieczna jest budowa Nowej Podmiejskiej.
Z kolei Piotr Dwojacki z Gdańska Obywatelskiego uważa, że w mieście nie ma długofalowego planowania tego typu inwestycji. - Miasto wiedziało, że będzie remontować Trakt św. Wojciecha i że zostaną zamknięte niektóre ulice. Zdawało sobie też sprawę, że puszczenie ruchu przez Sandomierską może stanowić wielki problem dla mieszkańców - mówi Dwojacki, dla którego miasto powinno w niedługim czasie wyremontować Sandomierską i zadbać o tamtejsze budynki.
Głos urzędników
W tekście dla Gazety Wyborczej (pan Paweł zainteresował tematem kilka redakcji, w tym i nas) urzędnicy wypowiadają się, że objazd w Sandomierską był jedynym rozwiązaniem, a co remontu ulicy to być może zostanie on przeprowadzony.
W rozmowie z nami Tomasz Wawrzonek z Zarządu Dróg i Zieleni obiecuje z kolei, że jeszcze w ten weekend na Sandomierskiej zostaną ustawione tablice kierunkowe (nazywane też "sierżanatami").
Zostaną ustawione wzdłuż chodnika, co około 10 metrów, tak by kierowcy ciężarówek nie mogli szybko zjeżdżać z ulicy. - To rozwiązanie doraźne - przyznaje Wawrzonek. - Do czasu kiedy miasto zadecyduje się na ustawienie słupków - dodaje.
Na ten moment nie ma jednoznacznej deklaracji urzędników, że Sandomierska doczeka się gruntownego remontu. Kończyński chce zorganizować na ulicy Sandomierskiej spotkanie z urzędnikami.