Ta straszna katastrofa, do której doszło pod Smoleńskiem, doświadczyła nas, Polaków, wyjątkowo boleśnie. Jej symbolika i ogromna liczba ofiar sprawia, że trudno znaleźć w sercu i w umyśle miejsce, aby to ułożyć, ukoić, pojąć.
Dzięki elektronicznym możliwościom, jakie daje nam cywilizacja, wiadomość o tragedii rozniosła się z prędkością błyskawicy. Świat zamarł.
Wszyscy jesteśmy w głębokim smutku i żałobie. W kraju tysiące ludzi jednoczy się w bólu. Tych, którzy zginęli, znaliśmy niemal wszyscy. Poprzez media obecni byli w naszym codziennym życiu. Prezydent z małżonką, dowódcy WP, ministrowie, politycy, osoby publiczne. Kraj został odarty z politycznej elity i jesteśmy świadkami narodowej wręcz martyrologii. Jednak tak zwyczajnie i po ludzku, najbardziej dotknięte tragedią są rodziny i bliscy ofiar, jak również osoby, które znały ofiary tragedii osobiście. Poczucie niedowierzania i straty jest tak dojmujące, że wręcz materializuje się w postaci bólu.
Na Kongresie Kobiet w Warszawie miałam wielką przyjemność poznać panią Marię Kaczyńską. Jej miły uśmiech, otwartość, szczere zainteresowanie sprawami, które poruszałyśmy, urocza swoboda w prowadzeniu rozmów i takt sprawiły, że ją zapamiętałam szczególnie ciepło. I tak zostanie już na zawsze w mojej pamięci.
Moje działania w sferze polityki w kwestiach równouprawnienia kobiet i mężczyzn skierowały mnie na drogi, które doprowadziły do współpracy z panią Izabelą Jarugą-Nowacką. To wybitna postać o wyjątkowej odwadze politycznej, a profesjonalizm i gotowość do działania to jej charakterystyczne cechy. Idea i walka o sprawy równościowe to cel, który jej przyświecał niemal od początku politycznej kariery i nigdy od niego nie odstępowała. Zawsze uśmiechnięta, zadbana, elegancka. I nieważne było, czy na spotkaniach czekało nas dziesięć, czy kilka tysięcy osób. Izabela Jaruga-Nowacka była zawsze otwarta, gotowa do pracy i punktualna, a idea, dla której pracowała, bezwarunkowo stanowiła priorytet.
Kiedy w salach sejmowych spotykałyśmy się na konferencjach i debatach, Izabela Jaruga-Nowacka przemykała sprężystym krokiem pomiędzy nami do mównicy, aby tam jasno, prosto i niezmiennie mówić o sprawach tak oczywistych, a tak trudnych do przeforsowania w naszym kraju, jak wolność wyboru, stop przemocy, równouprawnienie kobiet i mężczyzn. Była niezłomna i nie ulegała żadnym modom ani namowom. W wieloletnim trudzie obalała mity i stereotypy. Dziś ja obalam stereotyp, który mówi, że nie ma ludzi niezastąpionych.
Otóż są i jest to Izabela Jaruga-Nowacka.
To straszliwa katastrofa pełna jest bolesnej symboliki, o której teraz mówią niemal wszyscy. Ja odbieram tu kolejny tragiczny przekaz i chcę wyraźnie podkreślić, że swoją tragiczną śmiercią Izabela Jaruga-Nowacka dała świadectwo prawdzie, którą głosiła, że wszelka dyskryminacja ze względu na jakiekolwiek różnice poglądowe, religijne bądź narodowościowe jest zgubna i prowadzi do niszczących wojen, cierpienia i niesprawiedliwości.
Jako patriotka poleciała złożyć hołd ofiarom takiej wojny. Takiej wojny, gdzie mężczyźni mężczyznom strzelali w tył głowy dokonując mordu na inteligencji naszego narodu. Otóż czołowa feministka kraju swoją tragiczną śmiercią daje kolejne świadectwo prawdzie, że feminizm nie jest antymęski. Walka, wojny i nienawiść niszczy nas wszystkich, cierpimy i giniemy wszyscy, zarówno mężczyźni jak i kobiety.
Ostatnie moje spotkanie z Izabelą Jarugą-Nowacką to gdańska Manifa w marcu tego roku. Dzień był zimny, ale słoneczny. Nadchodziłyśmy z dwóch przeciwnych stron, aby spotkać się na zalanej słońcem dróżce prowadzącej wprost do Pomnika Poległych Stoczniowców na pl. Solidarności. Tam rozpoczynała się tegoroczna Manifa pod hasłem „Solidarny Marsz Kobiet”. Przywitałyśmy się i z racji, że obie byłyśmy przed czasem, rozmawiałyśmy chwilę. Cieszył nas fakt, że sporo mężczyzn przybywało na naszą Manifę. Z każdy rokiem coraz więcej. To duże zmiany. Zwróciłyśmy się w stronę zebranych i wolno ruszyłyśmy, kiedy powiedziałam: „idziemy, bo spory tłum już się zebrał”, na co usłyszałam odpowiedź: „o tak! (uśmiech), ale ja pamiętam kiedy szło nas w Manifie 14 osób!! Takie były początki!!”.
Zapamiętałam te słowa. I kiedy po katastrofie ogłoszono minutę ciszy w całym kraju i zawyły syreny, wyciszyłam swój dom, uchyliłam okno, spojrzałam na rozświetloną słońcem ulicę i wróciłam myślami do tej rozmowy. I trudno mi ubrać w słowa żal, że w tym gronie, to była ostatnia Manifa.
Posłanka na Sejm RP IV, V i VI kadencji.
W latach 2001-2004 Pełnomocniczka Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn.
W latach 2004 - 2006 pełniła funkcję Wicepremiera.
Minister Polityki Społecznej
Działaczka na rzecz praw człowieka, przede wszystkim równouprawnienia kobiet.
Cześć jej pamięci.
Kiedy piszę te słowa mija piąty dzień od tragicznej katastrofy pod Smoleńskiem.
Do kraju przybywają kolejne kondukty z ciałami ofiar tragedii.
Izabeli Jarugi-Nowackiej jeszcze nie ma w kraju. Wciąż czekamy.
Jarosława Bowszys z Partii Kobiet