Jakkolwiek byśmy się nie starali historia trwa równie niezmiennie jak pogoda (pogody nie może nie być, jest zawsze – korzystna lub niekorzystna). Zaczynam pojmować to i owo i syntetyzować jedno z drugim, to, co wydawało mi się nielogiczne zaczyna się lekko klarować. Historia nie tylko jest niepełna, jest też przekłamywana w tym również wybielana, jednostronnie ukazuje jej aktorów i zawsze zręcznie zaspokaja aktualne potrzeby. Takie wnioski mnie napadły słuchając wieści z ostatnich, smutnych dni. I to również myśl, która towarzyszyła mi, gdy czyściłam nagrobek mojego dziadka.
Szantażem emocjonalnym moja babcia wymusiła na mnie polerowanie pomnika. Dałam się zmanipulować raz, więcej się to nie powtórzy. Pomnik pozostawiłam nieskazitelnym, aby każdy, kto obok przechodził będzie, widział ten błysk będący uosobieniem miłości rodzinnej (babcia mając nielicznych sąsiadów bardzo liczy się z ich mniemaniem o niej samej, należy się więc odpowiednio zaprezentować, choćby grobem własnego męża). To, czym jest nagrobek ma się często nijak do tego, czyje szczątki skrywa, bo razem z nimi skrywa wiele szczegółów, niuansów, faktów, bez których obraz nie tylko będzie niepełnym, ale i fałszywym.
Polerowaniu pomników i historii mówię stanowcze nie. Historia tak, ale jak najbliższa faktom (i tu otwieram puszkę Pandory, czym jest fakt? co i kto nim zawiaduje?)...
Moja ulubiona piosenka o historii: http://www.youtube.com/watch?v=TbYxEKCpm4w