Orunia. Od wielu lat nie remontowane, zabytkowe kamienice skrywają w sobie wiele interesujących historii. Część z nich pisana była na... murach. Oto kilka takich „grafitti” z przeszłości.
Fryzjer i co jeszcze?
Tuż obok, na murach budynków sąsiedniej ulicy prezentują się kolejne historyczne „graffiti”. Na Podmiejskiej 14 trudniej niż na Raduńskiej 1 poskładać litery w całość. Wyraźnie widać tylko fragment – „ard”. Zdecydowanie w lepszym stanie jest napis po drugiej stronie ulicy – na Podmiejskiej 8. W oryginale brzmi on: „Rasir – Frisir & Haarschneide – Salon”. Oznacza to, że przed wojną musiał być tutaj salon fryzjerski. Po polsku nazwa ta brzmiałby: „Golenie – fryzjer i salon obcinania włosów”.
Historia w literach i cyfrach
Na Podmiejskiej 17 mamy kolejne niemieckie frazy na budynku. Tutaj jednak znów trudno poskładać je w całość. Na wspomnianej wyżej stronie, autor identyfikuje fragment znajdującego się tutaj napisu następująco: „August Lewandowski”, „...eister...”, „...ab...er”.
Po drugiej stronie Traktu św. Wojciecha, na Sandomierskiej 12 na samym szczycie budynku liter wprawdzie nie ma, ale są za to cyfry. Poskładane razem tworzą datę: 1904. Jest to najprawdopodobniej (tak mówią okoliczni mieszkańcy) rok, w którym kamienica ta została wybudowana.
Drukarnia z międzywojnia
Trakt św. Wojciecha 57 to przedwojenna siedziba Drukarni Gdańskiej. Na budynku widać właśnie taką nazwę. Miejsce to opisywał m.in. profesor Jerzy Samp. W jego książce „Gdańskie dzielnice – Orunia, Stare Szkoty i Lipce” czytamy: „Ogromny wpływ na ożywienie polskości i ducha narodowego wśród tej właśnie grupy mieszkańców miało powstanie tu, u progu lat dwudziestych (XX wieku – przyp. red.), Drukarni Gdańskiej (...) Zakład graficzny zajął miejsce po dawnej oruńskiej słodowni i mieścił się od początku swego istnienia aż do drugiej wojny światowej przy Stadtgebiet 12 (obecnie Trakt św. Wojciecha nr 57) (...) Wielkim dniem Drukarni Gdańskiej na Oruni był dzień 26 lutego 1935 r. Obchodzono wówczas niezwykle uroczyście jubileusz 15-lecia istnienia tego zakładu, który z czasem stał się pewnego rodzaju centrum kulturalnym zamieszkałych tu Polaków (...) W owym czasie Drukarnia Gdańska w Oruni, kierowana już przez dyrektora Jana Radtkego, była zakładem nowoczesnym, wyposażonym m.in. w wielką maszynę rotacyjną, linotypy i urządzenia introligatorskie. W jej składnicy znajdowało się wiele gatunków papieru. Zakład dawał zatrudnienie kilkudziesięciu osobom, zaś roczny dochód drukarni dochodził do 140 tysięcy guldenów”.
„Spożywczak” i piekarnia na Trakcie
Z kolei na murze zabytkowej kamienicy, położonej przy Trakcie św. Wojciecha 201, znaleźć można mocno już zamazane poniemieckie wyrazy. Takie słowa jak „piwo” i „sól” świadczą, że w przeszłości musiał tutaj istnieć sklep spożywczy. Starsi mieszkańcy potwierdzają te przypuszczenia.
I jeszcze napis na budynku przy Trakcie św. Wojciecha 64. Na murze spod odpadającego między parterem a pierwszym piętrem tynku wyłaniają się czerwone litery: „PIE...AR” i niżej „BRZOST”. Tę historyczną łamigłówkę pomaga wyjaśnić mieszkanka budynku. Okazuje się, że tuż po wojnie, jej dziadek, Stefan Brzostek, miał tutaj piekarnię.
Gdzie jeszcze na Oruni można znaleźć tak stare napisy? A może potraficie, drodzy Czytelnicy, rozszyfrować niektóre nazwy z niniejszego artykułu?
Galeria artykułu