Maj jest miesiącem, gdy flagi państwowe łopoczą regularnie. Jestem stworzeniem politycznym. To znaczy z musu, jak większość... U nas po prostu TRZEBA znać się na polityce, bo ta dziedzina (życia?!), zdaje się być wszechobecna. Więc w zasadzie – cytując klasyka: „Nie chcem, ale muszę! ;p
Również w maju, z powodu imienin mojego Padre, mam okazję raz do roku „zbadać nastroje polityczne” w mojej obszernej rodzinie, o tyle ciekawej, że absolutnie niejednomyślnej. W moim małym świecie to próba zaiste reprezentatywna...
Po pierwszym toaście za zdrowie solenizanta widać jak wszyscy pałają chęcią zajęcia stanowiska, odnośnie ostatnich i bieżących wydarzeń!
Ciocia Dana zagaja pierwsza.
- To straszne, co stało się w Smoleńsku. Pomyśleć, że mija już miesiąc od tego wydarzenia!
Reszta biesiadników potakuje zgodnie, że tak. Tutaj pełna zgoda! Rzeczywiście straszne! Ale w końcu nie po to spotkali się przy jednym stole, żeby się tak zgadzać bez sensu... Więc Wuj Rysiek pyta zaczepnie:
- A co sądzicie o pochówku na Wawelu?
Ciotce Basi fakt ten nie robi różnicy, bo w końcu kogoś muszą tam chować, a królów jak wiadomo w chwili obecnej nie posiadamy. Ciocia Dana jest za i przy okazji wspomina o atrakcyjnych ofertach biur podróży, których hitem są zorganizowane wycieczki do Smoleńska. I owszem rozważa wzięcie w niej udziału!
Wuj Zbyszek (po kolejnym toaście) jest bardziej kontrowersyjny i mówi, że absolutnie Wawel był pomysłem od czapy. Temat jakby został wyczerpany...
Całe szczęście w odwodzie pozostaje kwestia wyborów prezydenckich.
Najpierw wszyscy zgodnie obśmieli kapitana z Gdyni, któremu udało się zebrać dwa tysiące podpisów, ustalając że każdemu z zebranych w samej rodzinie i wśród znajomych udałoby się pozyskać więcej! Jednakowoż chęci udziału w starciu, ewidentnie nie przejawiał nikt!
Opalony kandydat z wyrokami prawo i nieprawomocnymi, też bynajmniej nie poróżnił dyskutantów. Ale musiało paść wreszcie staropolskie imię JAROSŁAW!
Babcia Hania nie jest do cholery jakąś Polską „B”, żeby na niego głosowała! Na takie dictum oburzyła się z kolei ciocia Bronia – gorąca zwolenniczka JK. Z racji niebagatelnych 98 lat, polityka historyczna jest jej bardzo bliska. A poza tym ksiądz z Torunia, nieraz mówił że to prawdziwy Polak!
Ciotka Dziunia, wcześniej zastanawiała się nad Komorowskim, ale po tym jak został pełniącym obowiązki – nie jest już tego taka pewna. Uważa natomiast, że Sikorski spisałby się lepiej... Na ten moment, nie deklaruje skorzystania ze swoich praw wyborczych i do urny iść nie zamierza!
Co to za kraj, gdzie do jasnej anielki, do sparingu szykuje się 22 kandydatów, a głosować i tak nie ma na kogo???
- No to zdrowie pieknych pań po raz siódmy!
Za to ile radości nastręczy obszczekanie elekta (ktokolwiek by nim nie został) za rok. Już nie mogę się doczekać! ;p