Niedawno odbywała się kolejna edycja „Nocy Muzeów”. Tym razem w Gdańsku, stałą wystawę „Droga do wolności”, wzbogacono o eksponaty rodem z PRL, ale takie w barejowskim wydaniu... Tego nie można było przegapić.
Pod budynkiem Solidarności od 19.00 tworzył się dłuuuugi ogonek. Zawiązały się nawet komitety kolejkowe, które z pewnością niektórzy pamiętają jako chleb powszedni... W zasadzie też nikt nie wiedział, co zastanie jak dopcha się do lady.
Tym razem jednak zwykłą, kolejkową nudę ubarwiały pokazy mody, przywołującej hity z przeszłości. Z rozrzewnieniem oglądano słynne ortaliony, siatkowe męskie podkoszulki, sukienki bombki i wiele innych. Można było również nabyć watę cukrową, której cena regularnie wzrastała w miarę upływu czasu...
Milicja Obywatelska pilnowała by żaden reakcjonista nie wtargnął na wystawę bez kolejki, co tradycyjnie kompletnie się nie udało ;p Z powodzeniem można było przekupić MO talonami na paliwo, ewentualnie kartkami na alkohol bądź papierosy...
Po niespełna czterech godzinach stania, gdy nogi wchodziły w tyłek, tak jak drzewiej bywało – udało się wreszcie dostać na właściwą wystawę. A tam, można było nabyć nawet papier toaletowy czy ocet!!! W sklepie firmowanym swojskim napisem „Społem”, panie ekspedientki dbały zgodnie z tradycją o swoją „ manikurę”. Tylko co niektórzy dostawali coś spod lady. Mnie się udało i wielogodzinne stanie zostało nagrodzone...cytryną – sztuk jeden!
Ileż taka kolejka wyzwala emocji! Początkowe podniecenie, że jest w ogóle za czym stać, dość szybko zastępuje zmęczenie i niepokój, czy „tego czegoś” starczy dla nas. Gniew, że ktoś bezczelnie wpycha się do przodu. No i wielka, niczym niepohamowana radość, gdy jak każda, porządna gospodyni domowa – zdobędę na końcu trofea dla swojej rodziny ;p
Tak, to był całkiem udany wieczór! ;p