Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w Regulaminie.

Rozumiem

Wtorek, 19/03/2024

Portal dzielnic: Orunia Dolna, Orunia Górna, Lipce, Św. Wojciech, Olszynka, Ujeścisko

menu menu menu menu menu

REKLAMA

Tak bardzo bym chciał, by Gdańsk był taki jak wcześniej. Znów pokłócony, ale ze swoim prezydentem [KOMENTARZ]

 1 dodane: 09:17, 19/01/19

tagi:

Brakuje mi prezydenta Adamowicza. Prezydenta, z którym nie zawsze się zgadzałem. Prezydenta, który swoimi decyzjami czasami mnie po prostu wkurzał. Prezydenta, którego można było spotkać na ulicy, na lokalnym festynie i na stadionie. Brakuje mi prezydenta mojego miasta, człowieka, który - czy to się komuś podoba czy nie - odcisnął na tym mieście wielkie piętno.

Tak bardzo bym chciał, by Gdańsk był taki jak wcześniej. Znów pokłócony, ale ze swoim prezydentem [KOMENTARZ]
Tak bardzo bym chciał, by Gdańsk był taki jak
Fot. p.olejarczyk

Fotografia 1 z 1

*Poniższy tekst mojego autorstwa ukazał się na Onecie, portalu w którym również piszę. Postanowiłem opublikować go także na naszym portalu.

 

Zawodowo poznałem prezydenta Adamowicza ponad 10 lat temu. To była ważna dekada dla Pawła Adamowicza i czas, w którym bardzo się zmienił.

Kiedyś pomyślałem o nim "arogancki", lata później: "cholernie odważny"

Pamiętam mój pierwszy z nim dłuższy wywiad. Spotkaliśmy się w centrum Gdańska, chwilę po jakimś innym wydarzeniu, w którym brał udział. Poprosiłem go o rozmowę dla portalu MojaOrunia.pl. Prezydent spieszył się na kolejne spotkanie, tym razem do magistratu. Spojrzał na mnie, zobaczył mój dyktafon i trzymaną w ręku kartkę z pytaniami. Pytaniami, których nie było mało.

Machnął ręką z rezygnacją, ale zaprosił mnie do samochodu. Jechaliśmy na tylnych siedzeniach, prowadził jego kierowca. To nie były miłe dla niego pytania. Poruszyłem m.in. kwestię "bizantyjskich" inwestycji, w których - zdaniem przynajmniej niektórych - prezydent Adamowicz się lubował.

Mój rozmówca odpowiadał na kolejne pytania, ale było widać, że się niecierpliwi i że taka krytyka - nawet zawarta w pytaniach - nie do końca mu odpowiada. Może był zmęczony, może miał ciężki dzień, ale w pewnym momencie odniosłem wrażenie, że z chęcią by się ze mną pożegnał o te kilkaset metrów wcześniej niż parking magistratu.

Przyznam, że pomyślałem wtedy, że trochę racji mają ci, którzy uważają, że prezydent jest arogancki.

Lata później, gdy rozmawiałem z nim już dla Onetu i też stawiałem mu niewygodne pytania (chodziło drażliwą dla wielu kwestię uchodźców), prezydent Adamowicz był już zupełnie innym rozmówcą. Cierpliwie tłumaczył swoje racje. Wchodził w polemikę, ale robił to na spokojnie. Ani na moment nie dał wyprowadzić się z równowagi. Było widać, że jest pewny siebie. Pewny swoich przekonań. Pewny swoich wartości.

Człowiek, który mógł mieć w nosie opinie Kaczyńskiego, Schetyny i hierarchów Kościoła

Czułem, że ten wielki facet przede mną nie ma żadnych kompleksów. I jeżeli wymaga tego sytuacja jest w stanie iść na polityczną wojnę z każdym: z PiS-em, własnym politycznym środowiskiem, a nawet z częścią Kościoła, która jego zdaniem nie zachowywała się jak należy.

Takie podejście nie brało się z brawury, głupoty czy arogancji. Gdybym miał zabawić się w psychologa, powiedziałbym, że brało się z tego, że Adamowicz znał swoją wartość. I że w mieście zbudował tak silną pozycję, że może publicznie walczyć o każde ze swoich przekonań. I mieć w nosie opinie Kaczyńskiego, Schetyny czy hierarchów Kościoła. O ilu samorządowcach na wysokim szczeblu można powiedzieć podobnie?

Pamiętam, że z tej rozmowy o uchodźcach wyszedłem od niego pod wrażeniem, choć nie ze wszystkim się zgadzałem. Myślałem: ten facet mówi takie rzeczy, przecież zaraz zjedzą go wszyscy, od światopoglądowej prawicy poczynając, na anonimowych hejterach w internecie kończąc.

Prezydent stale się zmieniał. Nie zamknął się tylko w swoim środowisku politycznym

Czytam ten mój wywiad z 2017 roku i z perspektywy tego, co wydarzyło się kilka dni temu w Gdańsku, jakoś inaczej brzmią dla mnie słowa prezydenta.

Ot taki fragment: "(...) osoby, które w wyniku wyborów czy w wyniku nominacji pełnią ważną funkcję w społeczeństwie, mają wielką odpowiedzialność, by tłumaczyć fundamentalne wartości. I muszą ich bronić nawet wówczas, gdy w danym momencie większość chce te wartości kwestionować. Ja się nigdy nie zgodzę z taką postawą, że jak większość jest za ukamienowaniem kogoś z powodu swojej nienawiści do rasy, koloru skóry czy religii, to ja również mam to poprzeć. Dzisiaj odwaga cywilna jest w większej cenie niż kilka czy kilkanaście lat temu".

Co by nie mówić, ale prezydent taką odwagę posiadał. I przez to niemiłosiernie obrywał od wielu. Być może na taką krytykę już się uodpornił.

Paweł Adamowicz z 2009 roku - moim zdaniem - był innym człowiekiem. Nie znałem oczywiście na tyle prezydenta, by pokusić się tutaj na jakieś konkretne analizy. Ale gdybym miał powiedzieć, skąd wzięła się taka zmiana, powiedziałbym, że wzięła się ona z tego, że prezydent nie spoczął na laurach.

Nie zadowolił się tym, że jest prezydentem. On chciał nim być znowu i znowu. A że świat zmieniał się dookoła, zmieniać musiał się i on sam. Paweł Adamowicz nie zamknął się więc tylko w swoim środowisku, wyszedł poza ramy konserwatywnego polityka.

Wystarczy prześledzić (ja robiłem to na bieżąco i niekiedy byłem nastawiony tutaj dość krytycznie) poglądy Adamowicza w takich chociażby kwestiach jak budżet obywatelski, rady dzielnic czy kwestie LGBT. Śmiem twierdzić, że Paweł Adamowicz z 2009 roku nie stanąłby na czele marszu równości, ale jego o osiem lat starsza wersja zrobiła to w sposób zupełnie naturalny.

Z głupotami nie ma co polemizować, ale była i uzasadniona krytyka poczynań Adamowicza

Oczywiście za takie zmiany w swojej polityce prezydent Adamowicz był atakowany i wyśmiewany. Pojawiały się narracje o kalkulacji politycznej, byciu chorągiewką na wietrze czy nawet braku kręgosłupa moralnego. Sam w ostatniej kampanii wyborczej wyrzucałem mu nieco ironicznie, że skręcił politycznie na lewo i że w imię chłodnej kalkulacji politycznej jest w stanie wejść w sojusz, który będzie kosztował miasto wiele milionów złotych.

Ale nigdy nie powiedziałbym o nim, że to człowiek bez kręgosłupa moralnego i bez silnych przekonań. Mierziło mnie, gdy słyszałem różne głupoty płynące ze strony rządowych polityków, ale też i naszych lokalnych "asów", jak to Adamowicz jest rzekomo proniemiecki, wspiera terrorystów (bo chce pomagać uchodźcom) i ogólnie jest w polityce tylko po to, by dorabiać się mieszkań i brać pieniądze na lewo.

Nad takimi "argumentami" można tylko litościwie spuścić zasłonę milczenia. Co oczywiście nie oznacza, że nie było też uzasadnionej krytyki działań prezydenta Pawła Adamowicza.

Sam zarzucałem mu, że za dużo skupia się na kwestiach ogólnopolskich i że na sprzeciwie wobec PiS (oczywiście, nie tylko na tym) buduje swój kapitał polityczny w Gdańsku. Inni wytykali mu niektóre z jego gdańskich inwestycji (kiedyś sztandarowym chłopcem do bicia było Europejskie Centrum Solidarności, teraz Forum Gdańsk). Kolejni zwracali uwagę na kiepskie ich zdaniem zarządzanie mieniem komunalnym, czy słabą jakość miejskiej komunikacji. Oczywiście pojawiły się też normalne, nienapastliwe pytania o sprawy sądowe prezydenta, o jego oświadczenia i kwestie majątku.

Tak bardzo bym chciał, by Gdańsk był taki jak wcześniej. Znów pokłócony, ale ze swoim prezydentem

Nad wszystkimi tymi rzeczami trzeba było dyskutować i trzeba było je wyjaśniać. Takiej debaty już jednak nie będzie, bo człowiek, którego ona dotyczy, nie będzie mógł już odpierać zarzutów i bronić swoich racji. Będą różne oceny, komentarze, opinie. Ale to już wielkiego znaczenia nie będzie miało.

Brakuje mi prezydenta Adamowicza. Prezydenta, z którym nie zawsze się zgadzałem. Prezydenta, który swoimi decyzjami czasami mnie po prostu wkurzał. Prezydenta, którego można było spotkać na ulicy, na lokalnym festynie i na stadionie. Brakuje mi prezydenta mojego miasta, człowieka, który - czy to się komuś podoba czy nie - odcisnął na tym mieście wielkie piętno.

Tak jak wielu innym mieszkańcom Gdańska jest mi teraz ciężko. Ten tchórzliwy atak był zamachem na człowieka, którego rodzina jest pogrążona teraz w bezgranicznej rozpaczy. Ale patrząc na smutek tysięcy ludzi, można powiedzieć, że ten atak był też zamachem na całe nasze miasto.

Tak bardzo podoba mi się teraz Gdańsk, ale tak bardzo bym chciał, by znów był taki jak wcześniej. Ze wszystkimi swoimi wadami, nie tak zjednoczony i znów pokłócony. Ale ze swoim prezydentem.

Panie prezydencie, żałuję, że już nigdy z panem żadnego wywiadu nie zrobię.

Galeria artykułu

Tak bardzo bym chciał, by Gdańsk był taki jak wcześniej. Znów pokłócony, ale ze swoim prezydentem [KOMENTARZ]

Tak bardzo bym...

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (3)

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

awatar

gosc

178.235.190.*

14:41, 29/01/19

Bardzo wyważony tekst z którym w pełni się zgadzam. Pan Prezydent Paweł Adamowicz, był moim Prezydentem i bardzo Go brakuje. Dzisiejszy Gdańsk, to w dużej części pomnik Jego i naszej ponad 20 letniej pracy. ...wiecej

zgloś naruszenie
awatar

gosc

188.22.203.*

23:07, 19/01/19

Teorie spiskowe będą rosły jak grzyby

zgloś naruszenie
awatar

gosc

37.47.244.*

11:31, 19/01/19

To co zrobili Adamowiczowi to niesłychana zbrodnia,na oczach dzieci rodzin.strach coś więcej pisać,bo jest chyba jakaś grubsza sprawa..Polacy mimo ,że podzieleni to głupi nie są.

zgloś naruszenie

REKLAMA

REKLAMA

Ostatnie ogłoszenia

• Wiecej ogłoszeń