Sztabowcy Zandberga obiecują, że na jednej konferencji się nie skończy. Politycy Razem mówią nam, że będą składać interpelacje i pisma do miasta w sprawie Ubocze 24, budynku, który ma ogromne problemy.
W zeszłym roku pisaliśmy m.in. o robactwie w budynku. Zdaniem wielu mieszkańców, miasto nie stawało tutaj na wysokości zadania.
Ale budynek Ubocze to rezultat systemowych błędów.
Budynek Ubocze 24 powstał w ramach programu „Mieszkania za grunt”. Miasto w zamian za działki budowlane nieopodal hali Olivia (znakomity pod względem inwestycyjnym teren) dostać miało od spółki PW 14 (później przemianowanej na Olivia Business Center) 221 mieszkań w Rębowie i właśnie na Oruni.
Budynek na Ubocze 24 oddano do użytku w 2009 r. i już wtedy wiele osób drapało się w głowę, jak to możliwe, że taki "hotelowiec" mógł w Gdańsku w ogóle powstać. Zwracano uwagę na jakość wykonania budynku, na jego zbyt wielkie, jak na "komunałkę" gabaryty. Ówczesny wiceprezydent Maciej Lisicki zdawał się tym nie przejmować, ale nieoficjalnie wśród urzędników już wtedy można było usłyszeć, że inwestycja na Ubocze do najbardziej udanych nie należy.
Szybko pojawiły się gigantyczne problemy. Na Ubocze 24 zaczęły się dewastacje, awantury, dziesiątki policyjnych interwencji. Budynek generował spore straty dla budżetu miasta. - Nikt tu niczym nie administruje, niczego nie pilnuje, zostaliśmy zostawieni sami sobie. Budynek, w którym rok mieszkają ludzie, wygląda jakby miał już przynajmniej z 15 lat – w 2010 r. opowiadał mi jeden z lokatorów, pokazując zdjęcia podziurawionych od kamieni ścian, popisanych murów i zdewastowanych klatek schodowych.
Urząd zrzucał na Orunię ludzi z problemami W tekście z 2011 r. pokazaliśmy, że miasto praktycznie "zrzuca" na Ubocze 24 kogo popadnie i nie prowadzi żadnej polityki. Niektórzy mieszkańcy Ubocze 24 mówili nam wprost: urzędnicy tworzą na Oruni getto.