"Prowadzimy dużo różnych działań i tak naprawdę faceci rzadko są w naszych projektach. Doświadczenie z pracy w terenie (m.in. z projektów podwórkowych, których już na Oruni przez ostatnie 12 lat zrobiliśmy już kilkanaście) pokazuje, że pierwsze na podwórko wychodzą dzieciaki, potem panie, a faceci gdzieś tam na końcu. Ale też zaobserwowałem, że mężczyźni, jak już mogli pomóc i angażowali się, to byli naprawdę wytrwali i mocno te akcje wspierali. Potrzebowali jednak widzieć, że jest coś konkretnego do zrobienia. To dało mi asumpt do myślenia, że mężczyźni – pewnie nie wszyscy, ale część – potrzebują jasnego celu do spotkania, poczucia, że trzeba jakąś robotę wykonać. Inaczej trudno namówić facetów, aby bez alkoholu usiedli razem i pogadali" - w rozmowie z urzędnikami mówi Przemysław Kluz z Gościnnej Przystani, czyli z Domu Sąsiedzkiego na Dworcowej.
To właśnie Kluz jest autorem pomysłu "Męskiej Drewutni", która wystartowała w październiku w oruńskim Domu Sąsiedzkim przy Dworcowej 11.
Spotkania dla mężczyzn odbywają się w każdą środę, od godziny 18 do 21. Najpierw jest wspólne rąbanie drewna, później - "rozmowy w męskim gronie".
Na pierwsze spotkanie przyszło kilku facetów. Pomysłodawcy akcji liczą, że kolejne środy przyciągną już więcej mężczyzn.
"Rozmawiam z facetami i zauważyłem, że wielu z nich, w wieku dojrzałym czy emerytalnym, przeżywa różne trudności, swoje kryzysy. Nie zawsze mają z kim o tym pogadać. Statystyki pokazują też, że mężczyźni rzadziej korzystają z terapii. Jest to więc ważny, ale trudny temat. Pomyślałem więc o stworzeniu przestrzeni do rozmowy o męskich sprawach" - tłumaczył przedstawicielom Biura Rozwoju Gdańska Kluz.























