- Niebezpieczna Dolna Orunia czy Nowy Port to mity, które ciążą na tych dzielnicach na podstawie sytuacji z dawnych lat – tak wypowiada się dla Dziennika nadkomisarz Jan Kościuk, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Według tych statystyk najniebezpieczniejsze w Gdańsku są Śródmieście i Wrzeszcz.
Trzeba jednak trochę schłodzić te entuzjastyczne nastroje. Orunia Dolna w statystykach kradzieży w Gdańsku jest na trzecim miejscu, co biorąc pod uwagę i liczbę mieszkańców, i niską liczbę turystów, odwiedzających naszą dzielnicę (a jak wiadomo, to turyści są bardzo często ofiarami kradzieży) pokazuje, że Orunia nie jest też ciągle najbezpieczniejszą dzielnicą Gdańska.
- Na Oruni faktycznie spada liczba przestępstw, szczególnie kradzieży – mówi podinsp. Henryk Jabłoński, zastępca komendanta I Komisariatu Gdańsk Orunia. - Taka tendencja utrzymuje się od lat. Wpływ ma na to przynajmniej kilka czynników. Mieszkańcy są bardziej świadomi zagrożeń i lepiej umieją się przed nimi zabezpieczyć. Są bardziej roszczeniowi w stosunku do policji, a także lepiej z nią współpracują. W wielu przypadkach złodzieje przenoszą się do innych dzielnic. Tam, gdzie jest więcej do zarobienia. Z Oruni wiele rodzin tzw. kryminogennych, w których tradycja złodziejska przenosiła się z pokolenia na pokolenie, wyniosło się po powodzi lub w skutek jej konsekwencji. Aktualnie w naszej okolicy niebezpieczniej jest na nowszych osiedlach – na osiedlu Pięciu Wzgórz, na osiedlach przy ul. Świętokrzyskiej, także na Szadółkach i Ujeścisku.
- Nie znam statystyk policyjnych – mówi Krzysztof Kosik, oruński przedsiębiorca, który mieszka w tej dzielnicy od urodzenia. - I nie jestem do końca przekonany, czy wszystko idzie w tak dobrą stronę, ale cieszy mnie, że odchodzimy od stereotypowego myślenia o Oruni jako o dzielnicy „latających noży”, czy „meksyku”.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czy faktycznie jest coraz bezpieczniej na Oruni?