Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w Regulaminie.

Rozumiem

Wtorek, 23/04/2024

Portal dzielnic: Orunia Dolna, Orunia Górna, Lipce, Św. Wojciech, Olszynka, Ujeścisko

menu menu menu menu menu

REKLAMA

Kryminalna Orunia. Historie sprzed wojny

 3 dodane: 08:30, 18/02/22

tagi:

Niektórzy do dziś wspominają seryjnego mordercę "Skorpiona", czy zabójstwo na Lipcach, za które w więzieniu 12 lat przesiedział niewinny człowiek. Z kolei przedwojenne wydarzenia z oruńskich kronik policyjnych są już w większości zapomniane, dlatego postanowiliśmy odświeżyć niektóre z nich. Nie brakuje makabrycznych opowieści!

Kryminalna Orunia. Historie sprzed wojny
Kryminalna Orunia. Historie sprzed wojny
Fot. Tekst z przedwojnnej gazety. Udostępnione przez Ryszarda Kopittke

Fotografia 1 z 3

Autorem poniższego tekstu, który ukazał się także w naszej ostatniej gazecie, jest Ryszard Kopittke.

Kryminalne historie zdarzają się wszędzie. Orunia nie jest wyjątkiem. Koło stadniny w Lipcach doszło pod koniec 1998 r. do morderstwa, za które skazano niewinnego człowieka. Mężczyzna ten spędził w więzieniu 12 lat.

W latach 70. na skwerze w pobliżu peronu kolejowego na Oruni grasował Skorpion, Paweł Tuchlin, seryjny gwałciciel i morderca, który na swe ofiary wybierał wyłącznie kobiety.

Przedwojenne historie

Również przed wojną dochodziło na Oruni do kryminalnych incydentów, o których rozpisywali się dziennikarze.  ‘Gazeta Gdańska’ z 1921 roku informowała, że przyczyną szerzącego się na przedmieściach bandytyzmu jest niewystarczająca liczba urzędników policyjnych.

Robotnika Rudolfa Löfflera skazał sąd na 8 miesięcy więzienia za zrujnowanie mieszkania swojej matki. Tekst artykułu z 1909 r. pozostawiam w oryginale: „Wyrodny syn wygrażał się często, że matce swej poderżnie przy najbliższej okazyi gardło. Dnia 8 marca postanowił swą groźbę, a tego samego dnia po obiedzie zaczął z matką swą swary. Wylękniona kobieta opuściła mieszkanie, gdy syn na chwilę wyszedł. W ten prawdopodobnie sposób uniknęła matkobójstwa. Rozbestwiony syn począł się wówczas mścić na niewinnym martwym inwentarzu i gruchotał wszystko, co mu się do rąk dostało”.

Bójka na noże

Przed wojną gazety informowały o częstych awanturach pijackich, spowodowanych sprzedawanym nielegalnie w lokalach alkoholem. Zakaz sprzedaży trunków miał obowiązywać w weekendy, do godziny 8 wieczorem. Wynikały z tego bijatyki czy ataki nożowników.

„Robotnik Hans Roggenbuck z Oruni przechodząc w ub. piątek wieczorem nad Radunią, posprzeczał się z kilkoma towarzyszami, którzy następnie wszczęli bójkę na noże. Roggenbuck doznał tak ciężkich ran od nożów na twarzy, plecach i piersiach, że trzeba było go oddać pod opiekę lekarską. Inny uczestnik bójki doznał lżejszy obrażeń twarzy” - pisał jeden z przedwojennych dziennikarzy.

Oszustów nie brakowało

Na ławie oskarżonych siadali też oszuści z Oruni. Pani Reschke, sprzedawała masło w paczkach o zaniżonej wadze, za co sąd ławniczy skazał ją na w styczniu 1917 r. na 100 marek kary.

Karę finansową w 1925 r. otrzymał również Marcin Groth. Sprzedawał on mleko, po zbadaniu którego okazało się, że było rozcieńczone, a w zasadzie odtłuszczone, o jakieś 40 procent.

Właściciel młyna, nazwiskiem Woelcke, miał śrutować zboże, dostarczone mu przez lichwiarzy. Oskarżeni skupowali jęczmień za 30 marek za centnar (koło 50 kg). Jęczmień ten następnie przerabiano na kaszę i sprzedawano po 120 marek! W sprawę tę zamieszanych było wiele firm kupieckich i osób z kół rolniczych, o czym informowała Gazeta w listopadzie 1916 r.

Przed sądem stanęli kupiec Adolf Guder, jego żona Fryda z Oruni oraz kierowniczka przedsiębiorstwa Fryda Schatke z Sopotu – wszyscy oskarżeni o podpalenie w Oruni fabryki pasty do obuwia i świec, celem uzyskania od towarzystwa ubezpieczeniowego sumy, na jaką to przedsiębiorstwo ubezpieczyli. Sąd dopatrzył się oszustwa i stwierdził podpalenie z chęci zysku oraz niezapłacenie rachunków i skazał Gudera na dwa lata, a panią Schatke na rok i 3 miesiące więzienia.

Okrutna matka znęcała się nad swoim synkiem

22 stycznia 1939 r. zapadł wyrok w sprawie 34-letniej Jadwigi Liedtke, oskarżonej o maltretowanie swojego 2-letniego synka Hansa. Akt oskarżenia zarzucał jej, że niejednokrotnie biła swoje dziecko oraz kilkukrotnie zatkała jego buzię kałem. Sąd skazał oskarżoną w wyniku rozprawy na półtora roku ciężkiego więzienia.

Oskarżona zasiadała już wcześniej na ławie oskarżonych. Sąd wówczas przerwał rozprawę i oddał panią Liedtke pod obserwację lekarską. Biegły lekarz – psychiatra, dr Schumański, który badał jej stan umysłowy, stwierdził iż jest ona umysłowo niedorozwinięta, dziedzicznie obciążona, wobec czego uzasadniona byłaby sterylizacja! Przed trybunałem przewinął się cały szereg świadków, których zeznania poważnie obciążały oskarżoną, chociaż nie brakowało i takich, którzy przedstawiali ją w świetle dość korzystnym.

Zabójstwo pod oruńską kuźnią

W wigilię 1909 r. , przed jedną z oruńskich kuźni, doszło do zabójstwa, a pośrednią przyczyną była… choinka! Na ławie oskarżonych zasiadał 19-letni robotnik Ludwik Rösnick, który wracał tego dnia do domu ze świątecznym drzewkiem. Jeden z handlarzy - Adam Kloskowski, zapytał go, czy drzewka przypadkiem nie ukradł. Zaczęła się z tego powodu bójka, w której toku Rösnick pochwycił za młotek, uderzył Kloskowskiego w pierś i w kark, powalonemu na ziemię zadał jeszcze dwa uderzenia w głowę, pozbawiając go życia na miejscu.

Pracodawcy wystawili zabójcy pochlebne świadectwo, świadkowie zeznali, że ponoć Kloskowski uderzył go nawet w twarz choiną. Sędziowie przysięgli odmówili jednak łagodzących okoliczności i skazali młodego mężczyznę na 5 lat więzienia.

Kazirodztwo i zabójstwo

Po 4 latach udało się wykryć zabójcę zwrotniczego, Lewańskiego, z Oruńskiego Przedmieścia. Do winy przyznał się ślusarz, Otto Pfenning, z ulicy Nowiny 43. Nie opisano z jakich przyczyn dokonano morderstwa w dniu 4 listopada 1922 r.

Policja gdańska aresztowała w 1937 r. Fritza Jahnkego, lat 53, oraz jego córkę Paulę, lat 23. „Jahnke, ojciec siedmiorga dzieci, utrzymywał przez siedem lat niedozwolony stosunek miłosny ze swoją córką, owocem którego było troje dzieci. Ostatnio urodzone dziecko zadusiła nieludzka matka, a zwłoki zakopała w piwnicy. Straszną zbrodnię wykryto przypadkiem, oboje przyznali się do winy”.

Sąd skazał Fritza za kazirodztwo na dwa i pół roku ciężkiego więzienia, Paulę za dzieciobójstwo na trzy lata więzienia. Ponadto oboje utracili prawa obywatelskie na 3 lata.

Jednak Gazeta informowała i o nieco przyjemniejszych przypadkach. Były urzędnik bankowy Milbitz, skazany na karę więzienia, w koszalińskim więzieniu pod koniec maja 1914 r., miał wziąć ślub z oruńską szwaczką Schmolińską

Ryszard Kopittke

Orunia zawsze okryta była „złą sławą” i uchodziła za dzielnicę niebezpieczną. Statystyki pokazują jednak coś innego.

I Komisariat Policji w Gdańsku, którego policjanci pilnują też bezpieczeństwa oruniaków, odnotował w pierwszym kwartale 2019 r. 1571 interwencji w miejscach publicznych. To mniej niż II Komisariat Policji, obejmujący zasięgiem Śródmieście, Stogi, Sobieszewo, Rudniki i Olszynkę, czy V Komisariat z Przymorzem, Zaspą i Żabianką. Warto zaznaczyć, że ilość przestępstw maleje! W 2014 r. policja z I Komisariatu interweniowała 11769 razy, w 2015 r. 8702 razy, w 2016 r. 7697, w 2018 r. 6655 razy.

Galeria artykułu

Kryminalna Orunia. Historie sprzed wojny

Kryminalna...

Kryminalna Orunia. Historie sprzed wojny

Kryminalna...

Kryminalna Orunia. Historie sprzed wojny

Kryminalna...

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (0)

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

REKLAMA

REKLAMA