Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2010-09-15 14:25:00
Od kilku dni na budynku kościoła przy ulicy Gościnnej wiszą wielkie, antyaborcyjne w swej treści plakaty. Drastyczność niektórych zdjęć budzi wiele kontrowersji wśród mieszkańców Oruni.
Zdjęcie zakrwawionego płodu, obok podpis: „Aborcja mniejszym złem? W 2008 roku legalnie uśmiercono w Polsce 467 chorych dzieci”. Kolejnych pięć wielkich plakatów utrzymanych jest w podobnym tonie. Niektóre z nich zbudowane są na zasadzie zaskakujących porównań. Symbolizujący gwałciciela obraz rąk w kajdankach sąsiaduje z fotografią płodu. Sens tego zestawienia tłumaczą słowa: „Gwałciciel – kara więzienia, dziecko – kara śmierci. Polskie prawo zezwala na aborcje dzieci poczętych w wyniku gwałtu.” Na innych plakatach widzimy zdjęcie zagłodzonego dziecka, eksperymenty na zwierzętach, w „przypisach” pojawiają się nawiązania do bolszewizmu, padają mocne słowa o zabijaniu.
Wystawa „Wybierz życie” pojawia się w różnych miejscach Polski. Od 5 lat organizuje ją fundacja Pro.
- Tak ostre w swej formie zdjęcia mają jeden cel. Chcemy aby ludzie przestali postrzegać aborcję jako „mniejsze zło” i zaczęli patrzeć na tę kwestię inaczej. Aborcja jest niczym innym jak zabijaniem dzieci. Na to nie może być zgody w cywilizowanym społeczeństwie – mówi Mariusz Dzierżawski, członek rady fundacji Pro.
To jest zbyt drastyczne
Od kilku dni wystawę mogą oglądać także mieszkańcy Oruni. Plakaty zostały zawieszone na kościele pw. Św. Jana Bosko. I od razu wzbudziły wiele kontrowersji. Zarzuty dotyczą głównie formy zdjęć, a nie antyaborcyjnej treści.
- Nie powinniśmy zamykać oczu na zło, jakim jest aborcja. Jednak te zdjęcia są zbyt drastyczne. Nie dla mnie, a dla dzieci, które tędy chodzą do położonej obok szkoły. Myślę, że taka wystawa jest potrzebna, ale jedną, czy dwie fotografie raczej bym zmieniła. Za dużo tu okropnych widoków – mówi pani Hanna, 50-latka z ulicy Żuławskiej.
Wtóruje jej 30-letnia Agnieszka Szydłowska, pracująca na ulicy Gościnnej.
- Dla mnie to jest szok, że coś takiego mogło zawisnąć na kościele. I nie mówię tego dlatego, że sama jestem zwolenniczką prawa kobiet do decydowania o swoim życiu, w tym i o decydowaniu o usunięciu ciąży. Przeszkadzają mi po prostu takie widoki w przestrzeni publicznej. Ale wiem o co chodzi autorom wystawy. Chcą zaszokować i przez to skłonić ludzi do myślenia. Tylko, czy nie można było zrobić tej wystawy np. wewnątrz kościoła?
Tak wygląda prawda
O tym, że plakaty zostaną umieszczone na budynku świątyni przy ulicy Gościnnej zadecydował ksiądz Mirosław Dukiewicz, proboszcz parafii pw. Św. Jana Bosko. Jak sam mówi, wybrał to miejsce na wystawę, ponieważ nie miał do dyspozycji innej przestrzeni. Pomysł plakatowania wnętrza kościoła nie przypadł mu do gustu. Duchowny przyznaje, że zdjęcia są drastyczne. Ale według niego taki przekaz ma szansę trafić do odbiorców i pokazać im problem aborcji z innej strony.
- Są to mocne fotografie, zgadza się. Ale pokazują one prawdę, a nie kłamstwo. Trzeba jasno i otwarcie sobie powiedzieć, że w naszym kraju zabija się dzieci. Kościół jest za życiem i musi sprzeciwiać się aborcji – mówi ksiądz Dukiewicz.
I używa jeszcze jednego, dość osobliwego argumentu "na tak".
- Jeśli my jako Polacy nie będziemy walczyć o życie, to za chwilę obudzimy się w kraju, gdzie nie ma Polaków, a sami żółci, albo czarni ludzie - przekonuje.
Duchowny odrzuca z kolei argument, że szokujące zdjęcia mogą źle wpływać na psychikę dzieci.
- Bardzo często rozmawiam z młodymi i bardzo młodymi ludźmi. Słucham opowieści o pełnych przemocy filmach i o wirtualnym zabijaniu w grach komputerowych. I na to rodzice pozwalają. Ale gdy wywiesza się prawdę, wtedy nagle wielu dorosłym zaczyna ona przeszkadzać. I sięga się po takie argumenty – komentuje proboszcz.
Zdjąć zdjęcia, bo dzwonię na policję!
Jedną z osób, której wystawa przeszkadza jest Wanda Jagusz, 58-letnia mieszkanka ulicy Gościnnej. Okna jej kuchni wychodzą prosto na ścianę kościoła.
- Człowiek się budzi i od rana ma takie widoki. Te zdjęcia są po prostu obrzydliwe. Nie mogę w spokoju zjeść nawet śniadania. Dlaczego muszę na to patrzeć? Ja mam piątkę dzieci, problem aborcji mnie nie dotyczy. Po co takie fotografie? Bo chodzi o kontrowersje? To niech zrobią wystawę, o tym jak księża molestują dzieci i takie zdjęcia przywieszą sobie na kościół – nie kryje emocji pani Wanda.
Tych nie zabrakło również podczas rozmowy z księdzem Dukiewiczem. Pani Wanda zagroziła proboszczowi policją i strażą miejską, jeśli ten natychmiast nie zdejmie kontrowersyjnych zdjęć z kościoła. Duchowny odmówił.
Stróże prawa tłumaczą, że rozwiązanie takiego sporu nie jest proste. Ale jak zapewniają, nie chodzi tutaj o zaangażowanie kościoła.
- Ten kto poczuł się dotknięty treścią, przedstawioną na plakatach, może zgłosić tę sprawę organom ścigania. Ale takie kwestie są naprawdę delikatne. Zahaczają o etykę, moralność. Podlegają subiektywnej ocenie. Przyznam szczerze, że nie przypominam sobie, abyśmy w ostatnich latach mieli w straży do czynienia z tego typu interwencją – mówi Mirosław Jurgielewicz, rzecznik straży miejskiej w Gdańsku.
Policjanci informują, że jak do tej pory, nie wpłynęło do nich żadne zgłoszenie odnośnie wystawy na ulicy Gościnnej.
- Jeśli ktoś poprosi nas o interwencję, na pewno sprawdzimy taki sygnał. Kiedy policjanci uznają, że faktycznie mogło dojść do wykroczenia, sporządzana jest wtedy pełna dokumentacja. Wykorzystujemy również opinie biegłych i specjalistów – wyjaśnia Magdalena Michalewska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Hipokryzja jest wśród nas
Ale wystawa „Wybrać życie” ma również sporo zwolenników. Jedną z nich jest Anna Kuskowska, emerytka z ulicy Żuławskiej.
- Aborcja to wielkie zło i cieszę się, że są odważni ludzie, którzy nie boją się o tym mówić wprost, mocno i dosadnie. W dzisiejszych czasach dla wielu są ważniejsze zwierzęta i ich prawa niż życie dzieci. Jak psu dzieje się krzywda, od razu podnosi się wielkie larum. A jak codziennie zabija się nienarodzone dzieci, to już problemu to nie stanowi. To jest jedna, wielka hipokryzja.
- Ta wystawa absolutnie mi nie przeszkadza. Nie przesadzajmy, że jak dzieci zobaczą te zdjęcia, to będzie koniec świata. W szkole się dzieje dużo więcej gorszego niż na tych fotografiach – argumentuje pan Leszek, 55-latek z ulicy Przy Torze.
Wystawa mogłaby wyglądać lepiej
Głos w dyskusji zabierają także młodsi mieszkańcy Oruni: 15-letnia Patrycja i jej rówieśniczka Magda. Obie dziewczyny są przeciwko aborcji. Ale wystawa im się nie podoba.
- Te zdjęcia to przesada. Powinny być schowane, a nie tak na widoku. Jak idę do szkoły i patrzę na tę wystawę, to mi się niedobrze robi – mówi Magda.
- Każdy ma prawo do życia, więc przekaz tej wystawy jest ok. Ale zdjęcia są nie do przyjęcia. Ja na pewno bym je zdjęła. Albo zamiast sześciu plakatów, zrobiła jeden duży. I dała jakiś wielki napis, przeciwko aborcji. Wyglądałoby to znacznie lepiej – dopowiada Patrycja.
Jak informuje ksiądz Mirosław Dukiewicz, wystawa „Wybrać życie” zakończy się za kilka dni. Wtedy też z budynku zostaną zdjęte wszystkie, antyaborcyjne plakaty.