Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2010-09-16 20:40:00
Raz na tydzień w Domu Sąsiedzkim „Gościnna Przystań” spotykają się członkowie Anonimowych Żarłoków. Co kryje się za tą, dla jednych śmieszną, dla innych smutną, nazwą?
„Myślisz, że jesteś dla nas kimś obcym. Byłbyś zaskoczony, gdybyś wiedział, jak dobrze Cię rozumiemy. Jesteś tu, gdyż jesteś zdesperowany. Walczyłeś z Twoim problemem wagi, może przez kilka lat, może przez całe Twoje życie. Byłeś już u lekarzy i na dietach, które pozwoliły Ci zrzucić nadwagę, ale później znowu ją odzyskałeś.” – tak na jednej z internetowych stron, poświęconych grupie wsparcia AŻ piszą jego członkowie. I zapewniają, że są w stanie pomóc. Ale właściwie komu? W kolejnych akapitach okazuje się bowiem, że problem wagi wcale nie jest tutaj najistotniejszy. „Demonem”, z którym wiele osób nie jest w stanie sobie poradzić jest ich... umysł. A ściślej rzecz ujmując obsesja na punkcie jedzenia. Członkowie AŻ piszą: „Zaczęliśmy używać jedzenia (...) jako znieczulacza wszelkiego dyskomfortu emocjonalnego, ucieczki w chwilach samotności albo, gdy czuliśmy się nieszczęśliwi, jako leku uspakajającego, kiedy byliśmy zaniepokojeni albo zdenerwowani, schronienia, kiedy chcieliśmy uciec przed rzeczywistością; kryjówki, kiedy chcieliśmy ukryć się przed życiem.”
To jest "demokratyczna" choroba
Według „AŻ-etowców” żarłoczność to choroba. Ale nie oznacza ona, że mają z nią do czynienia tylko osoby otyłe.
- Są osoby, które nie jedzą prawie w ogóle. Są takie, które nadmiernie ćwiczą, po to aby móć później sporo zjeść. Jeszcze inne używają środków przeczyszczających, by, broń Boże, nie przytyć. Wszystkich ich łączy to, że jedzenie lub niejedzenie traktują jako sposób na radzenie sobie z problemami. Ludzie z tą chorobą mają różne kształty, wiek, płeć i wagę, to taka "demokratyczna" choroba. Zdarza się, że na nasze spotkania przychodzą nawet modelki – opowiada pani Zofia, członkini AŻ, która korzysta z pomocy różnych tego typu grup wsparcia od 1994 roku.
Od kilku tygodni wraz z kilkoma paniami spotyka się ona w oruńskim Domu Sąsiedzkim. Tutaj właśnie raz w tygodniu mają miejsce mityngi AŻ, grupy wsparcia, która działa na całym świecie, w tym wielu miastach w Polsce.
Nie myślałam racjonalnie
Pani Zofia (podobnie jak inne moje rozmówczynie prosi o zachowanie anonimowości) kilkanaście lat temu odkryła, że ma problem z jedzeniem. Jak mówi, całkowicie zmieniło się jej myślenie. Racjonalne podejście do życia zastąpione zostało coraz to innymi próbami oszukaniem samej siebie i otoczenia.
- Dla mnie przykładem idealnego wyglądu, na którym się wzorowałam, był obraz modelki. Odbiegałam od ideału, byłam grubsza, to mnie frustrowało. Zaczęłam wymyślać różne sposoby, aby zatuszować prawdę. Poszukiwałam ludzi, którzy mówili mi rzeczy w stylu: „Nie jest z Tobą jeszcze tak źle” albo „Co się przejmujesz, masz inne zalety” – wspomina pani Zofia. – Zaczęłam również oszukiwać samą siebie. Nagle złapałam się na tym, że na zakupach mówiłam sobie „nie, przecież nie potrzebujesz tej bluzeczki”. W rzeczywistości bałam się, żę będę źle w niej wyglądać. Nie mogłam też patrzeć na siebie w lustrze. Coraz gorzej czułam się ze sobą – dopowiada moja rozmówczyni.
O swoich problemach, związanych z jedzeniem opowiada mi również pani Anna inna członkini AŻ. Jest ona młodą, ładną i szczupłą dziewczyną. Mijając ją na ulicy, nikomu z nas nie przyszłoby na myśl, że może ona być w grupie wsparcia, która w swej nazwie ma słowo „Żarłok”.
- Jadłam coraz mniej i mniej. Nie zdawałam sobie sprawy, że robię źle, że w rzeczywistości moje problemy z jedzeniem wynikają z psychiki. Ale pewnego razu mój organizm wysłał mi ostrzeżenie, którego nie mogłam zbagatelizować. Zatrzymał mi się okres. To był prawdziwy kopniak dla mnie. Bardzo się przeraziłam. Wiedziałam, że to nie są już żarty – mówi pani Anna, która korzysta również z terapi dla Dorosłych Dzieci Alkoholika.
Nawroty mogą być zawsze
Na tamtych spotkaniach dowiedziała się, że istnieje taka grupa wsparcia jak AŻ. Dwa miesięca temu pani Anna postanowiła zwrócić się tutaj o wsparcie. Na początku było jej bardzo ciężko przyznać się przed sobą i obcymi ludźmi, że ma problem i faktycznie potrzebuje pomocy. Przełamała się i jak sama mówi, czuję się teraz zdecydowanie lepiej. Zdaję sobie jednak sprawę, że ma jeszcze do pokonania wiele barier i pokus.
Sporo o nich może opowiedzieć pani Zofia. W ciągu kilkunastu lat korzystania z różnych grup wsparcia udało jej się schudnąć 20 kilogramów. Ale zdarzały się jej także nawroty choroby.
- Dla mnie uzależnienie od żarłoczności będzie niestety już zawsze. To jest po prostu choroba przewlekła. Pod koniec lat 90-tych wróciłam do złych nawyków. Zaczęłam się objadać, zaczęłam znów się oszukiwać. Utyłam, wpadłam w rozpacz. Osiągnęłam punkt krytyczny. Do stanu równowagi pomogła mi wrócić grupa wsparcia – relacjonuje.
Organizujemy samopomoc
W jaki sposób? „W AŻ nie mamy programu diet i ćwiczeń, nie używamy wagi ani magicznych pigułek. To, co mamy do zaoferowania, jest znacznie większe niż którakolwiek z tych rzeczy.”- przyznają członkowie AŻ. I mówią o wspólnocie. Opowiadają o spotkaniach, gdzie nikt nikogo nie ocenia, a każdy mówi tyle ile akurat ma ochotę powiedzieć. Jednak grupa ma również bardziej konkretne zasady. Jedną z nich jest całkowita abstynencja od nadmiernego jedzenia i tzw. zapalników.
- Co to jest zapalnik? To jest albo jedzenie, albo sytuacja, która powoduje nawrót choroby. Zamiast jeść, to żrę, myśląć tylko o chwilowej przyjemności, a nie o dalszych konsekwencjach. W moim przypadku zapalnikiem jest cukier. Unikam go więc, nie mówię o nim, nie słucham na ten temat, nawet na niego nie patrzę. Dla niektórych takie zachowanie może wydać się dziwne albo nawet głupie, ale mi to naprawdę pomaga – wyjaśnia pani Zofia.
Zapalnikiem może być również sytuacja.
- Może to być np. przyjęcie, gdzie jest dużo jedzenia. Może być też i samotność. Tak jest w moim przypadku. Wtedy myślę o jedzeniu, czasem się poddaję. Siadam i jem. Później płaczę, że znów to zrobiłam. Mam dużo gorsze samopoczucie, a problem samotności i tak przecież się nie rozwiązał – tłumaczy pani Wiesława, kolejna członkini AŻ.
Tutaj właśnie przydają się inni ludzie z grupy wsparcia. Moje rozmówczynie opowiadają mi, jak w sytuacjach kryzysowych, kiedy czują, że grozi im nawrót choroby, dzwonią do swoich koleżanek.
- Czasem potrafię zatelefonować do Zosi bardzo późno w nocy – śmieje się pani Wiesława. Taka rozmowa bardzo mi pomaga. Uspokajam się, znów zaczynam normalnie myśleć. Sama mogłabym sobie nie poradzić – dopowiada.
Członkowie AŻ przechodzą również system tzw. dwunastu kroków. Działa tu zasada: jeden krok, jeden miesiąc. Po tym jak uczestnik grupy wsparcia przejdzie je wszystkie, zaczyna od początku.
- To jest trochę tak jak z alkoholizmem. Nie można się z tego do końca wyleczyć. Dlatego też trzeba cały czas być czujnym i pracować nad sobą. Ten wysiłek nie ma nigdy końca – kończy pani Zofia.
W Gdańsku spotkania grupy wsparcia Anonimowi Żarłocy odbywają się (każdy piątek, godzina 17:00) w Wojewódzkim Ośrodku Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia (ulica Kartuska 57) oraz w Domu Sąsiedzkim „Gościnna Przystań” (ulica Gościnna 14) w każdy wtorek o godzinie 17:30. Członkowie AŻ zapraszają na nie wszystkie zainteresowane osoby.