Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2010-09-23 21:30:00
Orunia Górna na Chełmie? Administracyjny podział Ujeściska według „widzimisię” urzędników? Niemożliwe? W Gdańsku jak najbardziej możliwe. Tymczasem magistrat i miejscy radni zapewniają, że przy podejmowaniu decyzji współpracują z mieszkańcami. W praktyce wygląda to dość...tajemniczo.
Na ostatniej sesji Rady Miasta Gdańska został przyjęty projekt uchwały (wejdzie ona w życie po 30-dniowych konsultacjach, o nich piszemy poniżej), który zwiększa ilość jednostek pomocniczych w mieście. Na pierwszy rzut oka może brzmieć to mało interesująco, ale w tym przypadku nie o urzędnicze „bicie piany” chodzi. Projekt ten jest szczególnie ważny dla mieszkańców Stogów, Przeróbki, Wrzeszcza, Chełmu i Gdańska Południe. Dlaczego? Najprościej można odpowiedzieć na to pytanie następująco: ma w planie zmianę administracyjnych granic sporej części Gdańska. Przykładowo, na nowej mapie nie będzie już tzw. „Chełmu z dzielnicą Gdańsk Południe”. Zastąpi go Ujeścisko/Łostowice, Jasień i Chełm.
Przy okazji projekt zmienia także granice i tych jednostek. Do Chełmu przyłączona została Orunia Górna. Podobny los spotkał fragment historycznej części Ujeściska (tak przynajmniej definiuje ją profesor Andrzej Januszajtis, słynny badacz gdańskiej historii) i tak tereny od ulicy Łódzkiej w stronę Jaru Wilanowskiego leżą teraz na Chełmie. „Czy to jest ważne dla przeciętnego Kowalskiego?” – zapyta ktoś. Otóż jeżeli „przeciętnemu Kowalskiemu” zależy na tym, aby w jego sąsiedztwie powstała i sprawnie działała rada osiedla, to tak, jest to ważne również i dla niego. W niniejszym artykule zajmujemy się głównie nowym podziałem Chełmu z dzielnicą Gdańsk Południe.
Geograficznie jest...dziwnie
Generalnie można powiedzieć, że im takich jednostek pomocniczych jest więcej, tym lepiej dla mieszkańców. Zwiększa się szansa wyłonienia swojej, jeszcze bardziej lokalnej reprezentacji. Widać to chociażby na przykładzie Stogów i Przeróbki. Jeszcze do niedawna (zmienia to dopiero omawiany tu projekt uchwały) dzielnice te były ze sobą administracyjnie złączone. I tak mieszkańcy Stogów, którzy chcieli powołać własną radę osiedla, musieli zabiegać również o poparcie swoich „sąsiadów zza miedzy”. Ci ostatni nie byli jednak zbyt chętni do współpracy i w rezultacie rada osiedla powstać nie mogła.
Wspomniany wyżej projekt zakłada zwiększenie ilości jednostek pomocniczych. A więc teoretycznie powinien iść w dobrym kierunku. Teoretycznie. W praktyce rodzi on bowiem wiele pytań. I absurdów. O nich opowiada Sylwester Wysocki, radny niezrzeszony, prezes jednej ze spółdzielni mieszkaniowej na Oruni Górnej.
- W projekcie tym Orunia Górna została przyłączona do Chełmu. Czyli do obszaru, z którym nie ma absolutnie nic wspólnego. A czemu nie do Ujeściska? Tutaj jest nam zdecydowanie bliżej i to właściwie pod każdym względem, ot chociażby wspólnych problemów, związanych z komunikacją. Według mnie ten podział został celowo wprowadzony, po to aby ukarać Orunię Górną – mówi radny.
I tłumaczy tak odważną tezę.
- Właściwie możemy zapomnieć o powołaniu tutaj rady osiedla. Taka obywatelska inicjatywa mieszkańców Oruni Górnej musi liczyć się teraz z głosem dzielnicy 10 razy od nas większej. Ten projekt uchwały to jakieś nieporozumienie.
Kto to wymyślił?
Pytania stawiają sobie również przedstawiciele jednej z najważniejszych organizacji, która działa na Ujeścisku.
- Nowe granice naszej dzielnicy są dla nas niesatysfakcjonujące. Nie rozumiem, dlaczego wyrzucono część historycznej części Ujeściska i przyłączono ją do Chełmu. Kto i na jakich przesłankach zdecydował się na taki podział? – zastanawia się Anna Staruszkiewicz, sekretarz Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych im. Św. Ojca Pio.
Wbrew pozorom odpowiedź na to ostatnie pytanie nie jest wcale łatwa. I nie tylko o „geografię Ujeściska” tutaj chodzi, a o cały projekt uchwały. Jego wnioskodawcą był Klub radnych Platformy Obywatelskiej. Ale jak tłumaczą jego reprezentanci, koncepcje nowych granic jednostek pomocniczych były przygotowywane gdzie indziej.
- Wszystkie dotychczasowe pomysły i wnioski mieszkańców, które dotyczyły propozycji podziałów jednostek pomocniczych były analizowane przez panią dyrektor Wydziału Kadr i Organizacji Urzędu Miasta w Gdańsku. I to właśnie ona wybrała najlepsze i najbardziej spójne rozwiązania, które później przedstawiła nam na spotkaniu naszego klubu. Tam były one dyskutowane przez radnych – tłumaczy Jarosław Gorecki, przewodniczący Komisji Samorządu i Ładu Publicznego w Radzie Miasta Gdańska.
Alicja Bielińska – Łoza, dyrektorka Wydziału Kadr i Organizacji UMG jest obecnie na zwolnieniu lekarskim. Próbowaliśmy się z nią skontaktować, ale przez trzy dni nie odbierała telefonu. Nie wiemy więc, jakimi kryteriami kierowała się urzędniczka przy wyborze „najlepszych i najbardziej spójnych rozwiązań”. I nie wiemy również, z których wniosków mieszkańców magistrat korzystał przy przedstawianiu radnym optymalnych opcji. A według uzasadnienia projektu uchwały, korzystać musiał. Ale zapisy to jedno, praktyka to drugie.
Miasto wie lepiej, prawda?
- Z nami nikt z Urzędu Miasta w tej sprawie się nie kontaktował. A przecież dwa miesiące temu złożyliśmy wniosek w sprawie podziału Ujeściska. Nasza wizja jest inna niż ta, o której mówi projekt uchwały. Jeżeli projekt ten został rzeczywiście przygotowany przez urzędników, to nieładnie z ich strony, że przy podejmowaniu decyzji zapomniano o naszych pomysłach – komentuje Staruszkiewicz.
Co ciekawe, kwestię optymalnego podziału jednostek pomocniczych w Gdańsku badała też znana z prowadzenia szeregu inicjatyw obywatelskich organizacja pozarządowa – Regionalne Centrum Informacji i Wspomagania Organizacji. Przez kilka miesięcy jej specjaliści przygotowywali stosowne opracowanie. W założeniu miało ono również służyć miastu. Czy ktoś z magistratu, pracując nad nowym podziałem jednostek pomocniczych, wykorzystał to badanie?
- Nie – odpowiada krótko Beata Matyjaszczyk z RCiIWO. – Słyszeliśmy od jakiegoś czasu, że miasto pracuje nad tym podziałem. Ale nie mogliśmy nawet doprosić się o mapę planowanej koncepcji. Nie rozumiem takiego zachowania. Z jednej strony prezydent i miasto mówią, jak ważne dla społeczeństwa obywatelskiego są jednostki pomocnicze. A z drugiej strony, jak przyjdzie co do czego, to pomija się mieszkańców przy podejmowaniu tego typu decyzji – dopowiada Matyjaszczyk.
Jest problem, czy wszystko gra?
Projekt uchwały został przegłosowany przez radnych. I to nie tylko Platofrmy Obywatelskiej, a również opozycji.
- Uzasadnienie projektu jasno mówi, że przy nowym podziale jednostek pomocniczych korzystano z wniosków mieszkańców. I byłem pewny, że tak było w istocie. Teraz widzę, że mogłem się mylić – przyznaje Kazimierz Koralewski, radny Prawa i Sprawiedliwości. - Jeżeli miałoby się okazać, że tak naprawdę projekt ten powstał na jakieś zamówienie polityczne i głosy mieszkańców w ogóle nie były brane pod uwagę, to byłby to po prostu skandal – dodaje wzburzony.
- Na sesji Rady usłyszałem, że projektu nie można już zmienić, bo pani z Urzędu Miasta, która go przygotowywała jest na urlopie. To aż szkoda komentować – mówi Wysocki.
Tymczasem radni z Platformy Obywatelskiej uspokajają.
- Trzeba było wybrać jakiś wariant podziału jednostek pomocniczych. W innym przypadku można by się zadyskutować na śmierć. W sprawie Chełmu i Gdańska Południe zdecydowaliśmy się podzielić ten obszar na 3 części. Uważam, że szczególnie dla Ujeściska i Łostowic te zmiany są bardzo dobre. Dają większą szansę na wyłonienie tutaj rady osiedla – tłumaczy Marek Bumblis.
- Pamiętajmy, że podział ten nie jest jeszcze ostateczny. Wszyscy niezadowoleni z projektu tej uchwały mają teraz możliwość składania swoich uwag. Każda z nich zostanie rozpatrzona przez radnych, zasiadających w Komisji Samorządu i Ładu Publicznego – zapewnia Gorecki.
Konsultacje „XXI wieku”
Rzeczywiście, zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym, utworzenie przez Radę Miasta jednostki pomocniczej wymaga przeprowadzenia konsultacji z mieszkańcami. Trwają one 30 dni od momentu, kiedy w lokalnej prasie ukaże się stosowne ogłoszenie. W tym przypadku stało się tak 14 września. A więc do 14 października mieszkańcy Gdańska mogą jeszcze zgłaszać swoje uwagi odnośnie projektu tej uchwały. I tu zaczyna się pierwszy problem. Dostęp do informacji.
- Mapa z nowym podziałem nie jest udostępniona w Internecie. Ale za to można się z nią zapoznać w Biurze Rady Miasta Gdańska – informuje Wioletta Gaczoł z Wydziału Kadr i Organizacji UMG.
Dodać trzeba, że Biuro RMG pracuje do godziny 17. Urzędnicy nie pomyśleli o tym, że o tej porze wielu ludzi kończy dopiero prace. I nawet, gdyby chcieli obejrzeć mapę w siedzibie Rady ("to, gdzie ja w końcu mieszkam według urzędników? Na Chełmie, Oruni Górnej czy Chełmie?"), to po prostu nie są w stanie tego zrobić. Według prawa wszystko jest jednak w porządku - ogłoszenie w gazecie się ukazało, konsultacje trwają, a mapa i wszystkie inne informacje są przecież ogólnodostępne.
- To rzeczywiście w dobie XXI wieku i informatyzacji Urzędu dziwnie wygląda, aby nie można było znaleźć w Internecie mapy do projektu uchwały. Uważam to za spore niedopatrzenie. Obiecuję porozmawiać o tym z odpowiedzialnymi za taki stan rzeczy urzędnikami – zapewnia Gorecki.
Dla wielu taka forma konsultacji jest niedopuszczalna.
- Jestem zdegustowana takim poziomem prowadzenia rozmów z mieszkańcami. Gdzie informacja o tym projekcie uchwały się ukazała? Przecież z punktu widzenia rozwoju społeczeństwa obywatelskiego to jest absolutnie kluczowa uchwała. I powinna być szeroko dyskutowana. A tymczasem w tej sprawie panuje całkowita cisza – denerwuje się Matyjaszczyk.
Może urzędnicy nas posłuchają...
Jednak niektórzy mają zamiar wykorzystać okres konsultacji na przekonywanie radnych do zmiany zdania w sprawie projektu tej uchwały. Jedną z takich osób jest Monika Twardowska, pełnomocnik prezydenta ds. jednostki pomocniczej Gdańsk Południe w UMG. Przy okazji warto też wspomnieć o interesującej kwestii. Urzędniczka, której zadaniem jest znać problemy Gdańska Południe, nie zdawała sobie sprawy z postępu prac nad tak ważnym dla tego terenu projektem uchwały. Teraz jednak postanowiła działać w sposób bardziej zdecydowany.
- Po przeanalizowaniu propozycji podziału jednostki pomocniczej Chełm z dzielnicą Gdańsk Południe oraz po przeprowadzeniu rozmów z mieszkańcami wydaje mi się, że zasadnym i zgodnym z podziałem historycznym byłoby włączenie do Ujeściska przestrzeni: od terenów zielonych (naturalnie dzielących Ujeścisko z Chełmem), poprzez ulicę Madalinskiego, Świętokrzyską (do Łódzkiej) i Małomiejską. Razem ze Stowarzyszeniem Inicjatyw Lokalnych im św. Ojca Pio rozmawiamy na ten temat z radnymi, będącymi członkami Komisji Ładu i Samorządu. Mam nadzieję, że przy podejmowaniu ostatecznej decyzji propozycja ta ma szansę zostać uwzględniona – mówi urzędniczka.
Radni obiecują, że wnioski mieszkańców zostaną potraktowane poważnie.
- Konsultacje są na serio. Uwagi mieszkańców mogą nadać inny wygląd ostatecznej uchwale – zapewnia Bumblis.
Uwagi do projektu uchwały można zgłaszać do 14 października w siedzibie Rady Miasta Gdańska (pokój 119).