Oruński pełnomocnik wychodzi z ukrycia

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2010-09-24 20:23:00

Mało kto o nich słyszał, ale działają już od kilku miesięcy - decyzją prezydenta Gdańska kilka dzielnic miasta posiada w magistracie swoich pełnomocników, w tym również i Orunia. Czym właściwie się zajmują?

Funkcja pełnomocników została powołana do życia przez kwietniowe zarządzenie prezydenta Gdańska. Takiej reprezentacji doczekały się takie dzielnice jak:  Brętowo, Chełm, Nowy Port, Piecki Migowo, Stogi z Przeróbką, Wrzeszcz, Gdańsk Południe i Orunia.

Pełnomocnicy rekrutują się z różnych wydziałów Urzędu Miejskiego w Gdańsku.  Za swoją dodatkową pracę nie pobierają wynagrodzenia. Oficjalnie ich funkcja polega na usprawnieniu komunikacji między organizacjami pozarządowymi, mieszkańcami poszczególnych dzielnic a magistratem.


Pełnomocnik odpowiada mieszkańcom

Tyle teoria. O praktyce opowiada  Agnieszka Rudnicka-Przybecka, inspektor w Wydziale Kadr i Organizacji Urzędu Miejskiego w Gdańsku, pełnomocnik prezydenta ds. współpracy z jednostką pomocniczą Orunia.
- Jeżeli mieszkańcy Oruni zgłoszą się do mnie z pytaniami, postaram się im pomóc jak najlepiej potrafię. Mogę wskazać im, gdzie mają zadzwonić, do którego urzędnika mają się udać. Zbiorę konkretne informacje z różnych wydziałów Urzędu Miasta, po to aby móc przygotować jak najbardziej wyczerpującą odpowiedź na zapytanie mieszkańca – zapewnia.

Z jakimi sprawami do pełnomocnika mogą zgłaszać się mieszkańcy?
- Pytania do pełnomocników przychodzą naprawdę różne. W wakacje wiele z nich dotyczyło budowy placów zabaw. Mieszkańcy chcieli wiedzieć, na jakiej podstawie wspólnoty, spółdzielnie, a także prywatne osoby mogą ubiegać się o dotacje na ten cel – informuje Rudnicka-Przybecka.

Schowani przez kilka miesięcy
Urzędnicy tłumaczą również, jak to możliwe, że przez kilka miesięcy mało kto słyszał o ich funkcji.
- Najpierw musieliśmy się przygotować do pełnienia tej funkcji. Nie chcieliśmy wychodzić z tym od razu do mediów – przyznają nieoficjalnie.

W pierwszym etapie „takich przygotowań” pełnomocnicy przechodzili różne szkolenia. Następna faza ich działań polegała na nawiązywaniu kontaktów z organizacjami i zbieraniu informacji na temat dzielnicy. Ta ostatnia praca zajęła urzędnikom aż...kilka miesięcy. W tym czasie oruński pełnomocnik „nawiązał kontakt” z jedną organizacją. Ale jak zapewnia urzędniczka, nie były to w tym czasie jej jedyne działania jako pełnomocnik.

Wraz z wejściem w życie omawianego tutaj zarządzenia, w gdańskim urzędzie wypracowano system przekazywania informacji, obejmujący „nowych” pracowników. To właśnie do nich z różnych wydziałów urzędu spływa wszystko to, co dotyczy obszaru ich zainteresowań. Są to na przykład informacje o prowadzonych inwestycjach i planowanych przez magistrat działaniach na dzielnicach. Pełnomocnicy przekazują sobie wzajemnie wiadomości z „ich podwórka”.

Na Oruni jest "cicho" ale fajnie
I tu pojawia się problem dla oruńskiego reprezentanta. Ten bowiem nie ma nic do przekazania swoim koleżankom i kolegom po fachu. Dlaczego? Jak informuje Rudnicka-Przybecka, informacji na temat Oruni, które płyną z wydziałów UMG jest tutaj jak na lekarstwo. Czy dla urzędników nie ma na Oruni nic do roboty? A może z ich punktu widzenia, nie dzieje się tutaj nic ciekawego?
- Na Oruni dzieje się i to dużo. I Miasto o tym dobrze wie. Działa tam wiele prężnych organizacji pozarządowych i wielu fantastycznych społeczników. To dzielnica z dużym potencjałem – odpowiada Rudnicka-Przybecka.

I dodaje.
- Wiem, że na Oruni działa już grupa inicjatywna, która chce powołać radę osiedla na swojej dzielnicy. Służę pomocą wszystkim zainteresowanym mieszkańcom, którzy chcieliby się dowiedzieć o warunkach na jakich taka jednostka pomocnicza funkcjonuje – mówi Rudnicka-Przybecka.