Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2010-09-27 16:49:00
O idealnych i rzeczywistych egzaminatorach, prokuratorskich zarzutach dla pracowników, 175-tysiącach egzaminów, statystykach ich zdawalności, kierowcach z doświadczeniem i Miasteczku Ruchu Drogowego na ulicy Równej opowiada Antoni Szczyt, dyrektor Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego.
Panie dyrektorze, dobry egzaminator na prawo jazdy to...
Moim egzaminatorom mówię: „słuchajcie koledzy, macie być najpierw ludźmi, później egzaminatorami”. A więc odpowiadając na Pana pytanie: przyjazny, uprzejmy, mający dużą wiedzę na temat pracy, którą wykonuje.
I ma Pan takich ludzi?
Jest z tym dużo lepiej niż w przeszłości. Oczywiście nie wszyscy są jeszcze idealni. Dlatego też zwiększyłem ilość szkoleń dla egzaminatorów. Teraz odbywają się one dwa razy w roku, a nie jak wcześniej raz na 12 miesięcy.
Tam uczą się savoir vivre’u?
Nie tylko (śmiech). Są zajęcia z psychologiem, jest interpretacja przepisów drogowych, nauka BHP. Egzaminatorzy jeżdżą również samochodami po placu. W jakimś sensie sami zamieniają się w egzaminowanych.
A co z pracującymi jeszcze dwa lata temu w Pana firmie egzaminatorami, którym zostały postawione zarzuty prokuratorskie?
Kto ma takie zarzuty, nie może pracować w Pomorskim Ośrodku Ruchu Drogowego. I tych ludzi już tutaj nie ma. Proszę też pamiętać, że jestem dyrektorem od 1,5 roku i za mojej kadencji nie było tutaj żadnej afery.
Ile osób musiał Pan zwolnić?
Do odejścia z firmy przekonałem czterdziestu ludzi.
Dostaje Pan wiele skarg na prace swoich podwładnych?
W ostatnim okresie ilość takich skarg spadła o 20 procent. Uczulam moich ludzi na to, aby tłumaczyli egzaminowanym ich pomyłki. To nie ma być na zasadzie: popełnił Pan/Pani błąd, koniec egzaminu, do widzenia. Człowiek musi zrozumieć, że zrobił źle i co zrobił źle. Po to, aby na następnym egzaminie nie przydarzyła mu się ta sama wpadka.
Ile PORD przeprowadza rocznie egzaminów?
W zeszłym roku było to około 175 tysięcy.
Z tego ile zakończyło się wydaniem prawa jazdy?
Wówczas mieliśmy do czynienia ze zdawalnością na poziomie 22 procent. W tym roku, do końca sierpnia liczba ta wynosi – 28 procent.
Jak to wygląda w porównaniu do innych ośrodków egzaminacyjnych?
W Polsce, średnia zdawalność to około 30 procent. Ale chcę też podkreślić, że w tym przypadku wiele zależy od szkół jazdy. Niektóre przygotowują do egzaminu zdecydowanie lepiej niż inne. I później widać to w naszym ośrodku. W tych najlepszych zdawalność wynosi nawet 50 procent, w najsłabszych – 10 procent.
A więc według statystyk, tylko jedna na trzy osoby zdaje egzamin na prawo jazdy. To zdający są tak słabi, czy egzamin tak trudny i stresujący?
Myślę, że stres gra tu pewną rolę. Ale są osoby, które przychodzą zdawać na prawo jazdy i są naprawdę nieprzygotowane. Według mnie na kursach za mało godzin poświęca się na jazdę po mieście. Są jednak i ludzie, którzy znakomicie radzą sobie na drodze i oni z reguły zdają za pierwszym razem. Gdybym miał oceniać średni poziom egzaminowanych, wystawiłbym im trójkę z plusem.
Na czym najczęściej „oblewają” zdający?
No cóż, na placu zdarza się, że i z powodu niewłączenia świateł i kontynuowania jazdy „po ciemku”. W mieście są to różne sytuacje. Ale uczciwie trzeba powiedzieć jedno. W Gdańsku mamy teraz taki ruch, tak wiele remontów, że nawet kierowcy z 30-letnim doświadczeniem mogą stracić głowę. A co dopiero osoby, które uczą się jeździć od kilku miesięcy. Nie możemy jednak stosować taryfy ulgowej dla nikogo.
Wspomniał Pan o kierowcach z 30-letnim doświadczeniem. Panuje opinia, że wiele z takich osób, mimo ta długiego stażu na drogach, nie zdałoby teraz prawa jazdy...
Niestety to prawda. Mamy mnóstwo przypadków, gdzie egzamin zdają osoby, którym zabrano już prawo jazdy. I powiem Panu, to jest dramat. W naszym ośrodku zdawalność takich osób wynosi ledwie 16 procent. Kierowcom brakuje pokory, często też i umiejętności. Przez wiele lat jeździli Jeepami, „automatami”, samochodami, wyposażonymi w czujniki parkowania. I nagle muszą przesiąść się do Fiata Puento. A później jeszcze odpowiednio zaparkować, wykonać inne manewry. Totalnie sobie nie radzą. Przed egzaminem muszą brać lekcje jazdy.
To prawda, że kobiety gorzej jeżdżą?
Absolutnie nie. Statystyki zdawalności tego nie potwierdzają. Choć czasem kobiety potrafią nas tutaj zaskoczyć. Ale nie o poziom jazdy chodzi.
A o co?
Taka anegdota. Ostatnio przychodzi do mnie kobieta. Ma mieć w tym dniu egzamin. Ale prosi mnie, aby go przyspieszyć. Pytam, dlaczego? Bo ja zaraz urodzę...(śmiech).
Panie dyrektorze, ma Pan jakiś pomysł, aby zdawalność była wyższa?
10 listopada PORD oddaje do użytku położone na ulicy Równej Miasteczko Ruchu Drogowego. Tutaj będą odbywać się różnego rodzaju kursy, szkolenia, egzaminy na kartę rowerową, nauka jazdy, zajęcia z kodeksu ruchu drogowego. Chcemy, aby ludzie, szczególnie nasi sąsiedzi – mieszkańcy Oruni, wydatnie korzystali z miasteczka. Tutaj ma być prowadzona edukacja. I ona prędzej czy później opłaci się nam wszystkim.
Dziękuję za rozmowę.