Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2010-10-25 20:38:00
Kompozytor, organista, dyrygent chóru „Ave”, a także organizator... lokalnych dyskotek – zmarły w latach 80-tych ksiądz Michał Winiarz, duchowny parafii kościoła z ulicy Gościnnej stałe zapisał się w pamięci wielu oruniaków. Być może już w przyszłym roku muzyczne dokonania duchownego zostaną uczczone w konkretny sposób.
Ksiądz Michał Winiarz pełnił na Oruni posługę duszpasterską w latach 80-tych. I choć od tamtego czasu minęło już sporo lat, to wciąż wielu mieszkańców dzielnicy dobrze pamięta duchownego.
- Kochał muzykę, bardzo cenił sobie chór „Ave”, który działał przy jego kościele. Potrafił nagle w czasie mszy podejść do człowieka, pochwalić go za jego śpiew i zaprosić do oruńskiego chóru. Czasem odwiedzał ludzi w ich mieszkaniach, albo pisał do nich listy. Chodziło o to, aby nakłonić ich do śpiewania, aby nie zmarnowali swojego talentu – wspomina Stefan Wojnarowski, obecny organista chóru „Ave”.
Taka taktyka przynosiła konkretne rezultaty. W latach 80-tych w chórze „Ave” udzielało się nawet 150 oruniaków. Śpiewali wszyscy: dzieci, młodzież, osoby starsze. Ale duchowny znany też był również z innych swoich działań.
- Dbał o to, aby młodzi oruniacy nie musieli się nudzić na swojej dzielnicy. Organizował im w różny sposób czas. W Oratorium na ulicy Gościnnej można było pograć w ping ponga, odrobić lekcje, poczytać. Czasem były urządzane tam również wieczorki taneczne. Za tym wszystkim stał wówczas ksiądz Winiarz – wspomina Renata Kruczkowska, która śpiewa w chórze „Ave” od 1946 roku.
Duchowny chorował na cukrzycę. Jego stan zdrowia stale się pogarszał.
- Na jednej z niedzielnych, porannych mszy ksiądz Winiarz podszedł do mnie i powiedział „ty będziesz moim następcą w chórze”. Bardzo mnie te słowa zdziwiły. Tego samego dnia wieczorem ksiądz umarł. To mną wstrząsnęło. Starałem się kontynuować jego dzieło najlepiej jak potrafię – opowiada Wojnarowski, który w tamtym okresie był tenorem chóru „Ave”.
Ksiądz Winiarz zmarł w 1988 roku. W jego pogrzebie uczestniczyły tłumy oruniaków. Duchowny został pochowany na cmentarzu przy kościele Św. Ignacego. I choć oruński katacheta zapadł w pamięci wielu, to mało osób wie, że był on także świetnym kompozytorem.
- Pozostawił po sobie szereg kompozycji muzyki sakralnej, z których do dzisiejszego dnia wiele utworów nie doczekało się wydania – mówi Krzysztof Brzozowski, dyrygent salezjańskiego chóru „Święta Cecylia” z Rumi, w przeszłości mieszkaniec Oruni i członek chóru „Ave”. - Jako dyrygent na Oruni miałem dostęp do rękopisów księdza Michała i dzisiaj moje działania zmierzają do popularyzacji jego kompozycji. W przyszłym roku mija 100 rocznica urodzin księdza i z tej okazji będę chciał wraz z chórem z Rumi wydać album muzyczny poświęcony oruńskiemu kompozytorowi – dodaje Brzozowski.