Relacja użytkownika: Ta ostatnia minuta!

Autor: gosc, Data publikacji: 2010-12-19 14:50:00

Ostatnia minuta, bardzo dużo kar - to wszystko zadecydowało o końcowym wyniku meczu na szczycie pomiędzy SHC Wybrzeże a Pomezania Malbork. W pojedynku szczypiornistów, niczym w dobrym kinie akcji, nie brakowało wielkich emocji.

Początkowo nie wiedziałem jak zacząć tą relację z meczu na szczycie, ale w końcu zadecydowałem i postanowiłem opisywać wszystko po kolei. Sam mecz rozpoczął się dla mnie bardzo pechowo. Dzięki nagłym opadom śniegu, co przecież w grudniu może strasznie dziwić, nasza kochana kolej miała „drobne poślizgi” w stosunku do rozkładu. Gdy cudem wręcz dotarłem do Malborka, byłem bardzo spóźniony. Czym  prędzej udałem się na halę Gimnazjum nr.3 przy ulicy Wybickiego 32 w Malborku.

Gdy wchodziłem do hali, mecz trwał już w najlepsze. Była 20 minuta. Udałem się na trybuny do sektora zajmowanego przez sympatyków Wybrzeża. Oczywiście o miejscach siedzących nie było mowy, a i o dobre stojące było niełatwo. Gdy w końcu udało mi się w miarę komfortowych warunkach oglądać mecz, dało się od razu zauważyć wielkie napięcie panujące na hali i na boisku. Mecz był bardzo emocjonujący, a poziomem spotkania pasował do niejednego meczu wyższej ligi niż II.

W pewnym sensie trener Mońko zaskoczył składem. Dlaczego? Ponieważ po rekonwalescencji w kadrze meczowej znów znalazł się Andrzej Bystram, a tym razem zabrakło miejsca dla Łukasza Siega. Trzeba przyznać, że mimo gry jeszcze w specjalnych ściągaczach, Andrzej był wyróżniającym się zawodnikiem w pierwszej połowie. I to dzięki niemu zakończyliśmy pierwszą połowę z bardzo dobrym wynikiem - na prowadzeniu (13:10). Nastąpiła przerwa. W jej czasie dało się słyszeć głosy zadowolenia licznie zgromadzonych kibiców SHC.

Po przerwie nasi zawodnicy wyszli trochę jakby przestraszeni, że mogą wygrać. Spowodowało to zmiany w grze obronnej i przejście w 40 minucie meczu na system 5-1. Niestety grający wysuniętego obrońcę Paweł Ciszewski dostał 2 minuty kary. Mecz oscylował w wiele spięć na boisku. Mimo gry w osłabieniu, Wybrzeże doskonale radziło sobie w obronie.

Przechwyt piłki i Wybrzeże zaczyna własny atak pozycyjny, który kończy się karnym. Na linii 7 metrów staje Bartosz Walasek, który pewnie wykorzystuje rzut karny. Obrona 5-1 plus wykorzystany karny daje skutek w postaci 21:19 dla Gdańszczan. Gdy zaczęła się 41 minuta meczu można było zauważyć, dosyć chaotyczną grę z obu stron. Sędziowie meczu po raz kolejny pokazali na 7 metr i rzut karny dla SHC. Do piłki podchodzi znów B.Walasek, bramkarz gospodarzy jednak broni! Piłkę znów przechwytuje Walasek i strzela bramkę na 22:19 dla WYBRZEŻA ! ! !

43 minuta gry będzie chyba długo wspominana w szeregach Gdańskiej drużyny. Nastąpiło załamanie strzeleckie w szeregach Wybrzeża. Pomezania doszła na wynik 22-22. Gdyby nie fenomenalnie broniący Marcin Głębocki, Pomezania dorzuciła by jeszcze z 2-3 bramki. Jednak można zapytać, dlaczego ? Dlatego, że po kolejnej paradzie „Guliego” (Marcin Głębocki - przyp. Siks) poszła bardzo szybka kontra Wybrzeża. Niestety przy wyskoku w górę ucierpiał Paweł Ciszewski-grający naprawdę bardzo dobre zawody. Na parkiet musiała wejść pomoc medyczna. Sędziowie wstrzymali czas, i nawet nie czekali z 2 minutową karą dla zawodnika gospodarzy, tylko od razu pokazali czerwoną kartkę Łukaszowi Cielątkowskiemu. Oznaczało to grę w przewadze Wybrzeża. Cielątkowski musiał być zastąpiony innym zawodnikiem.

Gra była bardzo ostra. Przy linii bocznej trener Mońko wychodził ze skóry, a gdyby mógł to chyba sam by wszedł na boisko i pokazał by jak mają grać jego podopieczni. Zawodnicy nie dają za wygraną, co w 44 minucie gry oznacza podwójne osłabienie z obu stron ! Gramy po 4 w polu. Kolejna okazja na przełamanie następuje w 45 minucie. Mimo podwójnego osłabienia SHC gra dobrze i sędzia gwiżdze dla nas kolejny rzut karny. Zamiast B.Walaska do piłki podchodzi J.Sulej. Niestety bramkarz idealnie wyczuł intencję strzelającego i piękną paradą obronił strzał.

Mecz robi się coraz bardziej dramatyczny, sam Hitchcock by tego lepiej nie napisał. Niestety twarda gra w defensywie SHC przynosi karny dla Pomezani. Jak zaprogramowany komputer trafia Babicki(nr.19). Pokonuje on obu naszych bramkarzy(do bramki Wybrzeża wchodzi Połom).  Malbork cały czas dążył do wyrównania, co niestety im się udało.

Na półtorej minuty do końca stała się najgorsza z możliwych rzeczy PODWÓJNE OSŁABIENIE DLA GDAŃSZCZAN ! Emocje powoli sięgają zenitu. Tablica świetlna nieubłaganie odlicza czas do końca meczu. Tymczasem na 40 sekund przed końcem, mimo niepełnego składu Wybrzeże przeprowadza decydującą akcję - 25:24 dla WYBRZEŻA. Decydującą bramkę w tym fragmencie zdobył A.Bystram.

Jak by to powiedzieć ? Nasi zawodnicy nie do końca pokryli wszystkich zawodników i na 20 sekund przed końcem remis po 25. To nie podłamało jeszcze naszych zawodników. Mamy czas na rozegranie decydującej akcji. Trener Mońko na 13 sekund przed końcem meczu, prosi o czas -  będzie ustawiał swoją akcję. Po przerwie zawodnicy wychodzą na parkiet.

Pomezania była widocznie przygotowana na rozegranie akcji przez SHC i wyszła wysoko do obrony. Nie dało się nic zrobić. Zabrzmiała syrena końcowa. Został ostatni rzut po faulu na naszym zawodniku. Podchodzi Jacek Sulej, niestety takie bramki trafiają się bardzo rzadko. Po 60 minutach gry mamy remis 25-25.

Po meczu, po małych negocjacjach z panem ochroniarzem, udało się wejść na parkiet i porozmawiać z jednym z bohaterów SHC WYBRZEŻE GDAŃSK (rozmowa będzie umieszczona poniżej). Warto wspomnieć o kibicach, którzy w grupie około 50-60 osób stawili się w Malborku i gorąco dopingowali naszych szczypiornistów.

Moją relację chciałbym również zakończyć krótką historią mojej drogi powrotnej. Oczywiście miałem zaplanowaną podróż powrotną co do minuty, hmmm niestety realia trochę inne :) najpierw opuszczałem jako jeden z ostatnich halę. Następnie pociąg krótko mówiąc troszkę przyśpieszył swoją drogę do Gdańska, co niestety nie pozwoliło mi zdążyć na niego. Na szczęście po niedługim oczekiwaniu przyjechał spóźniony pociąg relacji Kraków-Gdynia „Lajkonik”. Spytałem miłego konduktora, ile by kosztował bilet szkolny do Gdańska. Na co pan odparł: „Uciekł Ci pewnie TLK ? Dobra wsiadaj pomyślimy w pociągu co zrobić”. Miły konduktor obniżył cenę do 10 zł i tak o to za więcej niż połowę ceny pojechałem w wygodnych warunkach pociągiem Express InterCity.

A o to obiecany wywiad z Jackiem Sulejem:

Patryk Sikora: Czy uważasz, że był to mecz na jedną akcję?
Jacek Sulej: No w tym meczu wszystko się mogło wydarzyć mogliśmy przegrać, wygrać no jest remis no i chyba sprawiedliwie, bo za dużo błędów i z jednej i z drugiej strony.

Czy jest to zadowalający wynik dla walczącego o awans Wybrzeża?

No, myślę, że tak no patrząc na ten mecz mogliśmy go również przegrać, w końcówce przegrywaliśmy jednak udało się wyjść na remis, aczkolwiek była też szansa, żeby wygrać ten mecz.

Czegoś zabrakło tak w szczególności?
Czego zabrakło? (chwila zastanowienia) trochę skuteczności na pewno tam się pogubiliśmy w końcówce, sporo chaosu wprowadziły te kary zarówno z jednej i drugiej strony. No i tak to wyglądało.

Jak trener nakazał wam grać ostatnią akcję?
No mieliśmy zrobić spłaszczenie (jest to zagrywka która polega na związaniu obrońców, taka zasłona by jeden zawodnik mógł rzucić z biodra - przyp. Siks) na rzut pod Michała (Derdzikowskiego - przyp. Siks) no, ale jednak wyszli wysoko i się nie udało.

Dziękuje za wywiad.
Dziękuje.

Dla portalu MojaOrunia.pl z Jackiem Sulejem rozgrywającym Wybrzeża Gdańsk rozmawiał Patryk Sikora.


Więcej zdjęć, może uda się wstawić dzięki uprzejmości strony www.shcwybrzeze.pl