Pierwsza Inicjatywa Obywatelska w Gdańsku?
Autor: p.kluz, Data publikacji: 2011-01-05 20:53:00
Pomiędzy Świętami Bożego Narodzenia a Sylwestrem około 40 gdańszczan znalazło czas, aby porozmawiać o kwestii obywatelskości wśród mieszkańców naszego miasta.
W ostatnią środę 2010 roku w Nowej Synagodze we Wrzeszczu odbyło się robocze spotkanie poświęcone inicjatywie uchwałodawczej mieszkańców. W sali pojawili się gdańscy radni ze wszystkich ugrupowań, przedstawiciele rad osiedli, grup inicjatywnych oraz organizacji pozarządowych żywo zainteresowanych problematyką partycypacji obywatelskiej.
Pretekstem był projekt uchwały zgłoszony przez radną SLD Jolantę Banach, umożliwiający już 750 mieszkańcom miasta wychodzić z inicjatywą uchwałodawczą. Przypomnijmy, przed kilkoma miesiącami gdańscy radni podjęli uchwałę mówiącą, że mieszkańcy będą mogli zgłaszać swoje projekty uchwał. Ale tylko wtedy gdy pojawi się pod nimi co najmniej 2000 podpisów (0,46 procenta wszystkich mieszkańców Gdańska). Przeciwni temu byli między innymi organizatorzy środowego spotkania - Stowarzyszenie Kultura Miejska. W 2009 roku jego członkowie proponowali, aby już 200 podpisów wystarczyło do wniesienia takiego projektu. Warto pamiętać, że projekt wniesiony jakąkolwiek liczbą głosów mieszkańców może zostać odrzucony przez radnych zwykłą większością.
Argumenty „za”
Spotkanie rozpoczęło wystąpienie Jolanty Banach, która przedstawiła obszerną argumentacje „dlaczego warto”. Radna podkreśliła, że w okresie przedwyborczym na spotkaniach z radnymi i przedstawicielami organizacji pozarządowych wielu z dzisiejszych włodarzy opowiadało się za obniżeniem progu.
- Mówiliśmy jak w sposób nieuznani owy a systemowy włączyć obywateli w proces podejmowania decyzji. Zwracaliśmy także uwagę na to, że apele o aktywizację nie będą apelami skutecznymi wtedy, gdy opinia obywateli nie będzie w sposób wiążący brana pod uwagę – argumentowała Banach.
Według radnej liczba 750 głosów jest o tyle racjonalna, że właśnie tyle (radny Krzysztof Wiecki z PiS uzyskał 744 głosy) trzeba było zdobyć w ostatnich wyborach, aby zostać radnym Gdańska. Ale to nie jedyny argument. Pojawiły się również konkretne wyliczenia. Radna SLD razem z innymi członkami zespołu - Jędrzejem Włodarczykiem i Przemysławem Kmieciakiem - przeprowadzili analizę, jak inicjatywa uchwałodawcza działa w innych polskich miastach. Według tego opracowania częstotliwość występowania z obywatelską inicjatywą uchwałodawczą w dużych miastach wskazuje na „pozytywną korelację między niską liczbą podpisów a ilością wniesionych projektów”.
Dalej autorzy przytoczyli przykład Torunia, gdzie próg jest najniższy w kraju i wynosi 150 głosów (0,07 procenta mieszkańców). Rocznie trafiają tam do rady miasta dwa lub trzy projekty uchwał. Jak podkreślali zwolennicy obniżenia progu, sytuacja ta daleka jest od paraliżowania prac rady miasta, co w zeszłym roku było poważnym argumentem „przeciw” prezydenta Adamowicza. Przykładem wysokiego progu zniechęcającego obywateli do działania miała być Warszawa, gdzie do złożenia projektu uchwały wymagane jest zebranie 15 tysięcy głosów - 0,88 procenta wszystkich mieszkańców. Najprawdopodobniej dlatego mieszkańcy stolicy nie wnieśli w zeszłym roku żadnego projektu uchwały. Obecny na spotkaniu dr Piotr Uziębło, konstytucjonalista z Uniwersytetu Gdańskiego przypominał, ze nie bez znaczenia jest tak zwany „efekt skali”.
Dużo łatwiej zebrać 1 procent głosów małej społeczności, niż dużej aglomeracji. Stąd, argumentował Uziębło, na świecie mamy do czynienia z tendencją, że im większa jednostka samorządu terytorialnego tym próg inicjatywy obywatelskiej jest niższy.
Dlaczego „nie”
Tłumaczenie dlaczego nie warto upierać się przy niskich progach musieli wziąć na siebie przedstawiciele większości w radzie. W imieniu Klubu Platformy Obywatelskiej Rady Miasta Gdańska wystąpił jego przewodniczący Maciej Krupa. Wspierała go Małgorzata Chmiel, również radna PO. Obecność Krupy na spotkaniu była o tyle pocieszająca co groteskowa, ponieważ to jedyny radny ze swojego obozu politycznego. który tak stanowczo opowiada się za obniżeniem progu do 1000 głosów. Większość klubu PO jest przeciwna projektowi radnej Banach.
Inicjatywę Jolanty Banach gorąco popierali również obecni radni PiS (Kazimierz Koralewski i Jaromir Falandysz). Więc jakie są argumenty przeciwko? Głównym okazały się procedury.
- Jednym z głównych argumentów podnoszonych przez przeciwników obniżenia progu podczas spotkania klubu PO był fakt, że Statut Miasta został zmieniony niedawno i nie powinniśmy zmieniać go zbyt często. Szczególnie, że jest to trudny proces – mówił Maciej Krupa.
Lidia Makowska ze Stowarzyszenia Kultura Miejska i Andrzej Witkiewicz z Rady Osiedla Strzyża kontrargumentowali, że procedury zajmują około 2 miesięcy i nie powinno to być przeszkodą.
Dyskutujmy, przekonujmy
Radny Krupa dyplomatycznie wskazywał, że szansą na obniżenie progu inicjatywy obywatelskiej jest „przekonanie nieprzekonanych” i dotarcie z nowymi argumentami do radnych z PO. Jak to zrobić? Bezpośrednie kontakty i spotkania z radnymi, to według radnego, jedyny skuteczny sposób zdobycia nowych popleczników w radzie miasta . Jednocześnie dementował on twierdzenia, iż w klubie PO decyzję w tej sprawie podejmuje wąskie grono członków. Nie potwierdzał też informacji, że linia niezgody przebiega pomiędzy nowo wybranymi a doświadczonymi radnymi. Dla poparcia tej tezy zdradził, że w przeprowadzonym głosowaniu w klubie PO zwolennicy obniżenia progu przegrali w stosunku 7-19.
Jak się okazało, jedną z przeciwników była obecna Małgorzata Chmiel. W czasie dyskusji, ciężar krytyki spadł właśnie na nią. Według radnej PO największym zagrożeniem było wnoszenie inicjatyw odnoszących się do partykularnych interesów małych społeczności czy osiedli, podczas gdy inicjatywy obywatelskie powinny odnosić się jedynie do spraw ogólno miejskich. Z rozwiązaniem tego problemu przyszedł Piotr Uziębło z UG, proponując rozwiązanie stosowane w innych krajach. Polega ono na rozbiciu procentowym pomiędzy kilka dzielnic podpisów zbieranych pod inicjatywą obywatelską.
Trochę politycznie
Obecność na jednej sali przeciwników politycznych z PiS i PO chwilami wzbudzała delikatne docinki i polityczne sprzeczki. Krótko ucinała je jednak moderatorka spotkania Lidia Makowska. Sama jednak mocno sprzeciwiała się interpretowaniu przez Małgorzatę Chmiel inicjatywy uchwałodawczej jako instytucjonalizacji protestu mieszkańców.
- Inicjatywa uchwałodawcza mieszkańców nie służy protestom. Jej celem jest przede wszystkim wprowadzanie w myślenie i w procesy rozwoju miasta konstruktywnych pomysłów mieszkańców, a nie takich protestów przeciwko tej lub innej inwestycji – argumentowała Makowska.
Trochę o radach
Podczas dyskusji wciąż pobrzmiewał temat rad osiedli jako ściśle powiązany z inicjatywą obywatelską.
Piotr Uziębło podkreślał wagę działania silnych rad dla dobrego funkcjonowania miasta.
- Im rady osiedla będą mocniejsze, tym zaangażowanie ludzi w pracę w tych radach i w sam proces wyborczy będzie większy. No bo im mniej ktoś może, tym mniej jest zainteresowany takim działaniem. Rady dzielnic mogą odciążyć radnych miasta, którzy nie muszą zajmować się na przykład odśnieżaniem chodników. W tym czasie mogą zająć się sprawami strategicznymi z punktu widzenia miasta – podkreślał konstytucjonalista.
Pośrednie wzmocnienie rad proponował radny PO. Maciej Krupa przedstawił dwa projekty nad którymi pracuje PO. Oba mają na celu wzmocnienie obywatelskości. Pierwszy to stworzenie ścieżki uzyskiwania dodatkowych pieniędzy na zadania remontowe przez rady osiedli w konkursach. Drugi punkt to konkursy grantowe dla organizacji pozarządowych na działania pro obywatelskie. Radni rozważają przeznaczenie na ten cel sumy 100 tysięcy złotych.
Co dalej?
Spotkanie, pomimo powracających jak bumerang przy takich okazjach problemów i argumentów, było dość merytoryczne i obiecujące. Przedstawiciele obecnych na spotkaniu organizacji pozarządowych wyrażali aprobatę dla pomysłu, aby pierwszą inicjatywą obywatelską pod którą zostanie zebranych 2000 głosów był projekt obniżenia progu wymaganego do wnoszenia takich inicjatyw. W kuluarach mówiło się również o złożeniu przy okazji kolejnego wniosku, który prawo wnoszenie projektów uchwał na radę miasta dawałby radom osiedla. Kolejne spotkanie, na którym mieszkańcy zajmą się szczegółami wniesienia pierwszej w Gdańsku inicjatywy obywatelskiej odbędzie się w Nowej Synagodze (ul. Partyzantów 7) już 13 stycznia o godzinie 18.
Wybory poza nami. Czy mieszkańcy będą chcieli włączyć się w podejmowanie decyzji dotyczących ich własnego miasta, czy też zaczekają cicho do wyborów za 4 lata?