Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2011-01-13 17:19:00
Z Oruni Górnej znika uciążliwa dla wielu mieszkańców ferma - 530 lisów i 800 norek zostało już przewiezionych w inne miejsce. W sukurs narzekającym od wielu lat na unoszący się tutaj przykry zapach przyszła...decyzja o budowie pętli tramwajowej przy ulicy Świętokrzyskiej.
W tej części Gdańska lisiarnie funkcjonowały od lat 70-tych. Wówczas nie było jednak tutaj osiedli mieszkaniowych. Nikt więc nie narzekał na wydobywający się z ferm fetor. Problem pojawił się, kiedy w okolicy zaczynały powstawać nowe osiedla mieszkaniowe. Niektóre z budynków usytuowano kilkanaście metrów od miejsc uboju zwierząt. Jak mówili nowi lokatorzy, deweloper obiecywał im, że lisy i norki stanowią tymczasowe sąsiedztwo. Wyburzenie ferm miało okazać się tylko kwestią czasu. Tak się jednak nie stało. Dla mieszkających tuż obok lisiarni ludzi oznaczało to trwające wiele lat uciążliwości.
- W lecie nie dało się otworzyć okna, smród był nie do wytrzymania. Z właścicielami fermy nie dało się na ten temat porozmawiać. Tłumaczyli, że oni byli tutaj wcześniej niż my i że nie mają zamiaru stąd się wyprowadzać. Nie mogliśmy nic zrobić, jak tylko przeklinać pod nosem i znosić ten fetor – opowiada pan Tomasz, mieszkaniec ulicy Sosnkowskiego.
Tramwaj kontra lisiarnia
Sprawa trafiła do mediów, a także na wokandę sądową. Miasto próbowało znaleźć dla właścicieli ferm tereny zastępcze, gdzie mogliby dalej prowadzić swój interes. Rozważano m.in. okolicę Oczyszczalni „Wschód”. Wszystkie te działania nie przynosiły żadnych rezultatów. Pat trwał nadal. Jednak w 2008 roku jeden z „farmerów” zlikwidował swoją lisiarnię.
- Ja tam żadnych konfliktów z mieszkańcami nie miałem. Tak wiem, że narzekali na zapach. Ale Panie, jeszcze się taki nie narodził, aby dogodzić każdemu – mówi Stanisław Molęga, który przy ulicy Świętokrzyskiej prowadził fermę lisów od roku 1970. – A zamknąłem interes, bo wiedziałem, że ta wielka inwestycja tu pójdzie. I wie Pan co? Teraz tutejsi mieszkańcy, to dopiero zobaczą. Będą mieli huk i zgiełk za oknami – prorokuje.
„Ta wielka inwestycja” to realizowana obecnie budowa linii tramwajowej na Ujeścisko. Ma ona kończyć się właśnie w rejonie, gdzie jeszcze do niedawna stały fermy lisów. W 2012 roku na obszarze tym będzie zlokalizowana pętla „Świętokrzyska”. I choć początkowo okoliczni mieszkańcy protestowali przeciwko jej usytuowaniu, to inwestycja ta pomogła im rozwiązać ich „śmierdzący problem”.
- Działamy na mocy Specustawy, która pozwala przejąć, oczywiście za odpowiednią rekompensatą, niezbędny na wykonanie wielkich inwestycji teren – tłumaczyła nam pod koniec zeszłego roku Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzecznik Gdańskich Inwestycji Komunalnych, odpowiedzialnej za wspomnianą inwestycję.
Porozumienie, przeprowadzka i koniec fermy
Kiedy te słowa były wypowiadane, w okolicy działała jeszcze jedna lisiarnia. Jednak zdaniem planistów, GIK potrzebował na swoją inwestycję tylko 1/3 jej terenu. Reszta obszaru nie mogła więc zostać przejęta na mocy Specustawy. Istniała więc możliwość, że ferma, tym razem w mniejszych już gabarytach, nadal będzie tutaj funkcjonować.
Po miesiącach rozmów między miastem, właścicielem zwierząt (hodowca nie był formalnym właścicielem gruntu, starał się przejąć przez tzw. zasiedzenie) i właścicielem terenu udało się dojść do porozumienia. Szczególnie dla okolicznych mieszkańców cała sprawa skończyła się szczęśliwie.
Ekipa egzekutorów weszła na teren fermy 29 grudnia. I jeszcze przez kilka dni będzie tam pracować.
- Hodowca zgodził się, aby przenieść całą fermę do Janowej Doliny (okolice Kolbud – przyp. red.). Wszystkie zwierzęta, a było ich niemało bo aż 530 lisów i 830 norek, zostało już przewiezionych w nowe miejsce. Teraz przyszła kolej na transport maszyn. Koszty przeprowadzki pokrywa hodowca – tłumaczy Skorupka-Kaczmarek.
W najbliższym tygodniu ma tutaj wjechać ciężki sprzęt. Rozpocznie się likwidacja fermy.