Kibicom odpłacimy się awansem

Autor: gosc, Data publikacji: 2011-01-23 11:14:00

W przerwie rozgrywek przeprowadziłem dłuższy wywiad z Ryszardem Gaudenem, prezesem SHC Wybrzeże, a w przeszłości doskonałym zawodnikiem. Rozmowa dotyczyła m.in. sponsorów, oruńskich kibiców i przyszłości klubu (najprawdopodbniej już w I lidze).

(Patryk Sikora): Jak można traktować, dołączenie Damiana Wleklaka do zarządu klubu? Czy jest to taktyka SHC, aby teraz we władzach klubu skupiać byłych zawodników?

(Prezes SHC Wybrzeże pan Ryszard Gauden): Tak, chcemy skupić wokół idei reaktywacji piłki ręcznej w Gdańsku wszystkich zawodników, którzy kiedyś uprawiali tą pasjonującą dyscyplinę. I to niezależnie od przynależności klubowej i reprezentowanego poziomu sportowego. Zapraszamy wszystkich na nasze mecze w hali przy ul. Żuławskiej. Oczywiście takie osobowości piłki ręcznej jak Andrzej Wlazło, Daniel Waszkiewicz czy ostatnio Damian Wleklak są twarzami naszego stowarzyszenia. Wśród 18 członków założycieli, aż 16 to byli piłkarze ręczni. Obecnie stowarzyszenie liczy 23 członków i ma już kilka kolejnych zgłoszeń.

Spodziewał się pan, aż tak dużej frekwencji na trybunach i tak żywiołowego dopingu w II lidze?
Frekwencja i atmosfera, jaką potrafią na oruńskiej hali stworzyć kibice, przeszła najśmielsze oczekiwania. Jesteśmy im za to niezmiernie wdzięczni. Obiecujemy że odpłacimy im za to awansem do I ligi.  A w przyszłości jeżeli zajdzie taka okoliczność, że będziemy rozgrywali mecze na większych halach, moim marzeniem jest rozegrać chociaż jeden mecz w rundzie na oruńskiej hali. W ten sposób podziękujemy oruniakom za życzliwe przyjęcie.

Czy w planach są jakieś akcje marketingowe, by dalej "nieść wiadomość" o wielkiej reaktywacji Wybrzeża?
Tak, takie zamiary są, ale najpierw chcemy osiągnąć pierwszy sukces (awansować do I ligi). Tak, aby było się czym pochwalić.

Trudno zachować motywację w zawodnikach i sztabie szkoleniowym, gdy ciągle wygrywa się mecze różnicą co najmniej 10 bramek?
No cóż, udało nam się zebrać tak dobrych zawodników, że zespół jest za silny na II ligę i praktycznie rywalizuje tylko z Pomezanią Malbork. Dużą zasługą trenera Marka Mońki i zawodników jest to, że potrafią każdego przeciwnika potraktować z należytą powagą. Niezależnie od umiejętności sportowych przeciwnika, zawsze należy z nim rywalizować z największym zaangażowaniem. W ten sposób utwierdzamy w sobie cechy, które potrzebne będą w konfrontacji z silnymi zespołami.

Wiadomo, że bez pieniędzy trudno jest przetrwać w dzisiejszych czasach. Czy SHC Wybrzeże Gdańsk ma już finansowy potencjał do gry w pierwszej lidze?
Wybrzeże ma ciągle kłopoty, żeby zapewnić budżet na II ligę. Ale grono osób deklarujących pomoc, z Urzędem Miasta na czele, stwarza przesłanki na lepsze jutro. Deklaracje są bardzo zachęcające i nie powinno być źle w sytuacji awansu do I ligi. Pamiętajmy, że jesteśmy zespołem II ligowym i pozyskanie znaczącego sponsora na tym poziomie rozgrywek jest niezwykle trudne. Idea reaktywacji piłki ręcznej w niedawnej stolicy polskiej piłki ręcznej Gdańsku, jest tym hasłem które otwiera serca i kasę dobroczyńców.
Dlatego też, obecny zespół jest kontynuatorem nie tylko tradycji Wybrzeża Gdańsk, ale również zasłużonego klubu Spójni Gdańsk. A także AZS-u i Lechii Gdańsk, które też grały swego czasu w I lidze, czyli obecnej ekstraklasie. Pamiętam czasy, kiedy w Gdańsku były trzy zespoły w najwyższej klasie rozgrywek, a inne przodowały na zapleczu I ligi.

Przy ewentualnym awansie, mogą się pojawić głośne nazwiska?
Tak, są już zapytania o możliwość reprezentowania naszego miasta na poziomie I ligi. Ale generalną zasadą jest budowanie zespołu w oparciu o młodych z naszego regionu. Zapewne będzie kilka bardzo spektakularnych występów bardzo znanych zawodników GKS Wybrzeże, którzy chcą zakończyć karierę wśród swoich.

Zawodnicy Sokoła Gdańsk, i UKS Conrad są bacznie obserwowani?
To jest nasza nadzieja i nasza przyszłość. Podpisaliśmy umowy o współpracy, i te dwa kluby, jak również Sambor Tczew, stanowią naturalne nasze zaplecze. Zawodnicy tych zespołów zawsze będą mogli liczyć na grę w naszym zespole.

Pierwszy sparing nie wypadł po myśli. Ale w tym meczu wynik nie był najważniejszy?
Zawodnicy byli po okresie ciężkich treningów siłowych i wytrzymałościowych. Sparing był ich pierwszym kontaktem z piłką po zakończeniu pierwszej rundy rozgrywek. W tym kontekście wynik rzeczywiście nie był najistotniejszy, liczyła się postawa i zaangażowanie na boisku. Z obu elementów jestem zadowolony, jak również z tego że wszyscy zawodnicy mogli pokazać się na parkiecie.

Czy przy dalszej grze widowiskowej SHC, czyli takiej jakiej już przyzwyczaili kibice, nie boicie się Państwo, że hala na Oruni może już nie pomieścić kibiców?
Tak, są takie obawy. Również perspektywa awansu do I ligi, wymusza pewne zachowania i najprawdopodobniej trzeba będzie przenieść się na większą halę. Ale jak wspominałem wcześniej, chociaż jedno spotkanie w rundzie chcemy dedykować kibicą z Oruni i rozegrać mecz na ich hali.

To już koniec posuchy w gdańskim szczypiorniaku?

Jeżeli będą pieniądze, to tak. Ludzie, tworzący podwaliny nowego klubu, są zdeterminowani i chociaż pracują absolutnie społecznie, bez wynagrodzenia, chcą dalej poświęcać się tej idei. Ale pieniądze są potrzebne.

Będzie pan oglądał MŚ w Szwecji? Jeżeli tak, to proszę spróbować odpowiedzieć na co stać "Orły Wenty" z zawodnikami starego Wybrzeża.
Życzę im medalu, chociaż drużyna kosztuje mnie wiele zdrowia. Jeżeli nie będzie medalu, siódme miejsce uprawniające do organizacji turnieju kwalifikującego do Olimpiady w Londynie, przyjmę z umiarkowaną satysfakcją.

Dziękuje za wywiad i życzę jak najszybszego awansu do pierwszej ligi.

Z prezesem SHC Wybrzeże Gdańsk panem Ryszardem Gaudenem, dla portalu MojaOrunia.pl, rozmawiał Patryk Sikora.