Czy oruńska mikrostrategia ma szansę wejść w życie? Wiele zależy od samych mieszkańców

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2015-10-30 18:49:00

Około stu osób wzięło udział w konferencji, podsumowującej projekt Quo Vadis, Gdańsk. Co będzie działo się dalej z wypracowaną mikrostrategią dla Oruni?

To było kilka miesięcy wytężonej pracy. Mieszkańcy, studenci, radni dzielnicy, eksperci, przedstawiciele pozarządowych organizacji, urzędnicy - wszyscy dyskutowali na temat strategii rozwoju Oruni, Ujeściska-Łostowic, Osowej i Wrzeszcza. Projekt Quo Vadis, Gdańsk zakładał sześć warsztatów w każdej z tych dzielnic.

Co zakłada projekt oruńskiej mikrostrategii?

Każda z wymienionych wyżej części Gdańska doczekała się wypracowanej mikrostrategii. Oruński dokument, który pokazuje jak Orunia powinna się rozwijać można znaleźć tutaj.

W dużym skrócie: ustalona przez mieszkańców Oruni i ekspertów mikrostrategia zakłada pięć bloków: Żuławskie Krajobrazy, Zielone Dziedzictwo, Hydroorunia, Dopełniające Ogniwo i Brama do Miasta.

Zdaniem twórców mikrostrategii, Żuławy Wiślane to potencjał, który trzeba wykorzystać – ożywienie żuławskich przestrzeni ożywi również Orunię i stworzy szansę dla rozwoju biznesu.

Hydroorunia kładzie nacisk na wykorzystanie Potoku Oruńskiego, Kanału Raduni, Motławy. Ta sieć wodna aż prosi się o o kąpieliska, małe przystanie i o wytyczenie miejsc na trasę kajakową.

Punkt Zielone Dziedzictwo zwraca uwagę na kolejny potencjał Oruni: na tereny pięknie zadrzewione, dużo pomników przyrody, na zadbane i mniej zadbane parki.

Dopełniające Ogniwo – ta część mikrostrategii kładzie nacisk na lepsze skomunikowanie Oruni z resztą miasta, na przykład z Orunią Górną, czy Ujeściskiem.

Punkt Brama do Miasta mówi wprost: Orunia powinna być traktowana jak pierwsza dzielnica, jak wjazd do miasta, a nie jak ostatnia, zapomniana dzielnica. Ta część mikrostrategii porusza ważne dla oruniaków tematy takie jak: Czerwony Most, czy wiadukt na Podmiejskiej.

Urzędnicy: Mikrostrategia to ważny dokument, ale...

Projekt Quo Vadis, Gdańsk zakończył się kilka dni temu ogólnopolską konferencją, która miała za zadanie podsumować całą akcję.  W konferencji na Politechnice Gdańskiej wzięli udział eksperci ze Sztokholmu, Łodzi, Warszawy, Poznania. Byli ludzie z ruchów miejskich, praktycy i politycy i urzędnicy.

Na konferencji pojawiła się między innymi Beata Damszel-Turek, dyrektorka Biura Rozwoju Gdańska. To właśnie ta instytucja ma szczególnie dużo do powiedzenia na temat przyszłości oruńskiej, wypracowanej w projekcie Quo Vadis, Gdańsku strategii. Czy urzędnicy będą korzystać z pomysłów mieszkańców i ekspertów?

- Na pewno jest to ważny dokument, który idealnie wpisuje się w dyskusję na temat studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta Gdańska. Ministrategia na rzecz rozwoju Oruni to dla nas cenna wskazówka, czego chcą mieszkańcy. Chociaż trzeba powiedzieć też jasno, że w trakcie prac nad studium mogą pojawić się jakieś inne pomysły na temat Oruni i te wizje też trzeba będzie przedyskutować – podczas konferencji w rozmowie z nami podkreślała Damszel-Turek.

Oruniacy muszą być aktywni w trakcie prac nad studium

Studium to powstające obecnie kryterium, które pokazuje co na danych terenach gminy powinno znaleźć się w przyszłości, czyli którędy mają iść drogi, gdzie ma być funkcja zielona, gdzie ma być więcej inwestycji mieszkaniowej, a gdzie więcej „przemysłówki”.

Obecnie w mieście rozpoczyna się dyskusja, jak przyszłe studium dla Gdańska ma wyglądać. W tej sprawie planowane są liczne konsultacje, a ostateczny kształt dokumentu może pojawić się w okolicach 2018 roku. Rok 2016 i 2017 to czas na konsultacje z mieszkańcami. To wtedy mieszkańcy Oruni będą mogli zgłaszać swoje konkretne uwagi odnośnie rozwoju ich dzielnicy.

Co podoba się Wam najbardziej w wypracowanej mikrostrategii dla Oruni? Jakie punkty powinny zostać bezwzględnie zrealizowane przez miasto?