"Gorączka obywatelska" na 7 dzielnicach

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2011-01-27 21:15:00

W Gdańsku działa obecnie kilka grup inicjatywnych, których celem jest powołanie rad osiedli na swoim terenie. Swoją, oficjalną reprezentację chcą wyłonić m.in. mieszkańcy Oruni, Ujeściska, Stogów i Oliwy. W ostatnich dniach „gorączka obywatelska” doszła również do Śródmieścia i Górnego Wrzeszcza.

Wybory do gdańskich jednostek pomocniczych zaplanowano na 8 maja. Będą w nich startować kandydaci kilkunastu rad osiedli, które funkcjonały już w zeszłej kadencji. Ale w tym roku urny zostaną rozstawione także i w paru „nowych” dzielnicach. A więc tam, gdzie przez ostatnie cztery lata rady osiedla były dla mieszkańców tylko oderwaną od rzeczywistości teorią.

Wspomniane „nowe dzielnice” to: Orunia-Św. Wojciech-Lipce, Ujeścisko-Łostowice, Stogi, Oliwa, Piecki-Migowo, Śródmieście i Górny Wrzeszcz. W każdej z tych dzielnic zebrała się, zwykle niewielka grupka zapaleńców. Wszystkim przyświecał jeden cel: stworzyć na swoim terenie silną reprezentację – radę osiedla/dzielnicy.

Jednak w tym przypadku słowa i chęci to za mało. Uchwałodawca nałożył na grupy inicjatywne konkretne obowiązki. Jednym z nich jest zebranie pod wnioskiem o powołanie rady osiedla 10 procent podpisów, uprawnionych do głosowania mieszkańców danej jednostki. A liczby te są niemałe.

Na Oruni pod inicjatywą powołania rady osiedla musi podpisać się minimum około 1300 mieszkańców, na Ujeścisku prawie 1400, w Górnym Wrzeszczu ponad 2000. Członkowie grup inicjatywnych zbierali (niektórzy nadal zbierają) podpisy m.in. pod kościołami, w mieszkaniach (w stylu klasycznej kampanii door-to-door), osiedlowych sklepach, szkołach i bibliotekach.

Urzędnicy przypominają, że wniosek wraz z podpisami należy złożyć do Rady Miasta Gdańska najpóźniej do 21 lutego. Sprawdziliśmy, jak obecnie wygląda sytuacja w grupach inicjatywnych „nowych dzielnic”.

Orunia, Św. Wojciech, Lipce: „Uderzamy” w każdy rejon
- Mamy już około 1500 podpisów, czyli więcej niż, według uchwały, musieliśmy zebrać. Wniosek planujemy złożyć już w najbliższy poniedziałek – informuje Agnieszka Bartków, członkini grupy inicjatywnej Rady Osiedla „Orunia-Św. Wojciech-Lipce”.

Mimo, iż mówi się o tym, że w najbliższych wyborach próg frekwencji może zostać obniżony do 5 procent, oruńscy społecznicy są przygotowani na inny scenariusz.
- Może się okazać, że te 8 procent jednak zostanie. I aby rada mogła u nas powstać, będzie musiało na nią zagłosować aż 1000 osób. To sporo, ale wierzę, że uda nam się przekonać ludzi, aby poszli na wybory. Rada musi powstać, nie ma innej opcji. Za dużo pracy w to włożyliśmy – komentuje Bartków.

Grupa inicjatywna „Orunia-Św.Wojciech-Lipce” liczy też na środki, które urzędnicy i politycy mają przeznaczyć na promocję majowych wyborów.
- Będziemy mieli pieniądze na ulotki, plakaty. Trzeba będzie „uderzyć” w każdy rejon naszej dzielnicy. Tak, aby maksymalnie rozpropagować informację o radzie osiedla i wyborach – mówi mieszkanka Oruni.

Ujeścisko-Łostowice: Frekwencja raczej bez problemu
Nieco inaczej wygląda sytuacja na Ujeścisku i Łostowicach. Tam wciąż nie udało się jeszcze zebrać wymaganej ilości podpisów. Ale, jak informują członkowie tamtejszej grupy inicjatywnej, pozostaje to już tylko kwestią czasu.
- Na ten moment mamy około 950 podpisów. Potrzeba ich jeszcze 400, ale chcemy zebrać więcej niż wymaga to uchwała. W przyszłą środę przynosimy wszystkie listy, weryfikujemy i podliczamy głosy – opowiada Barbara Bałka, reprezentantka grupy inicjatywnej „Ujeścisko-Łostowice”.

W najbliższą niedzielę podpisy mają być zbierane przy kościele na Łostowicach. Innym sposobem zwiększenia ilości „oczek” na liście będzie metoda „door-to-door”. Na początku lutego wszystkie dokumenty mają już zostać złożone do RMG.
- Frekwencja nie powinna stanowić problemu. Kilka lat temu w wyborach do rady osiedla głosowało aż 30 procent mieszkańców Ujeściska. Jednak rada nie powstała, ponieważ byliśmy administracyjnie połączeni z wielką dzielnicą Gdańsk Południe i Chełmem. A tam frekwencja była niska. Teraz warunki są inne. Liczymy, że uda nam się powołać naszą jednostkę pomocniczą – przekonuje Bałka.

Stogi: Teraz będzie nam łatwiej
Na Stogach potrzeba nieco ponad 1000 podpisów. Ale członkowie grupy inicjatywnej zakładają, że głosów poparcia powinno być więcej – około 1200.
- Stan na poprzednią niedzielę to 650 zebranych głosów. Ludzie podpisywali listy m.in. pod kościołami, a także w naszej bibliotece, szkołach i przedszkolach. Teraz chcemy chodzić także po domach. Ja zamierzam odwiedzić wszystkich moich uczniów, których kiedyś uczyłam na Stogach, a są już teraz pełnoletni – opowiada Anna Krawczyńska, koordynatorka grupy inicjatywnej, której celem jest powołanie Rady Osiedla „Stogi”.

Ostateczny termin zbierania podpisów wyznaczono na 10 lutego. Po przeliczeniu głosów i zweryfikowaniu wszystkich list, najprawdopodobniej już 11 lutego grupa inicjatywna złoży wniosek do RMG.
- Dzięki temu, że zostaliśmy administracyjnie odłączeni od Przeróbki, będzie nam łatwiej powołać swoją radę. Mamy w planach wielką kampanię wyborczą. Chcemy m.in. zorganizować festyn na skwerku przy ulicy Stryjewskiego. Informacja o wyborach musi dotrzeć do jak największej ilości mieszkańców. Wierzę, że uda nam się wyłonić Radę Osiedla „Stogi” – komentuje Krawczyńska.

Oliwa: Nabraliśmy wiatru w żagle
 Wielki sukces zanotowali mieszkańcy Oliwy. Przez kilka tygodni udało im się pod wnioskiem o powołanie rady osiedla zebrać ponad 2000 podpisów. To 500 więcej niż wspomniane wyżej, wymagane przez prawo 10 procent. Tak jak i w innych dzielnicach, także tutaj używano metody „door- to-door”. Podpisy zbierano także pod kościołami. W akcję zaangażowało się 10 osób.
- Nie ma co ukrywać, to jest ciężka harówka. Potrzeba determinacji i czasu. Człowiek wraca z pracy o 17 i idzie zbierać podpisy. W domu jest o 22. Ale po raz pierwszy od dłuższego czasu, wierzę w szansę powodzenia całej akcji – mówi Tomasz Strug, członek grupy inicjatywnej oliwskiej rady.

Swój optymizm tłumaczy następująco:
- Bardzo dobrze się stało, że wybory do gdańskich rad osiedli odbędą się w jednym terminie. Kampania będzie prowadzona już nie na poziomie jednego osiedla, będzie dotyczyć prawie połowy dzielnic miasta. W ten sposób informacja o wyborach ma szansę dotrzeć do większej ilości osób.

Strug liczy, że 8 maja będzie obowiązywał już nowy, 5-procentowy próg wyborczy. Przypomina, że on i inni członkowie grupy, jako jedni z pierwszych w Gdańsku walczyli nie tylko o zmniejszenie progów, ale o ich całkowite wyeliminowanie.
- Najlepiej jakby próg wynosił 0 procent. Ale jak pozostanie na dotychczasowym 8-procentowym poziomie, to i tak mam nadzieję, że uda nam się go przekroczyć. Wydaję mi się, że ostatnio gdańszczanie, którym zależy na powołaniu rad osiedli, nabrali wiatru w żagle. Zobaczymy co z tego wyniknie 8 maja – zastanawia się Strug.

Wniosek wraz z podpisami zostanie złożony do RMG najprawdopodobniej już 31 stycznia.

Piecki-Migowo: Potrzeba kandydatów
W Gdańsku ma szansę wyłonić się również pierwsza rada dzielnicy. Przypomnijmy - z nazwą rada osiedla mamy do czynienia wtedy, gdy liczba mieszkańców danej jednostki nie przekracza 20 tysięcy mieszkańców. Z radą dzielnicy – gdy na określonym terenie mieszka więcej niż 20 tysięcy osób. Na obszarze Piecki-Migowo mamy właśnie taką „dzielnicową” sytuację. Według danych urzędu, mieszka tutaj prawie 23 tysiące osób, uprawnionych do głosowania jest ponad 19 tysięcy.
- Musimy zebrać około 1900 podpisów, mamy ich obecnie 1500. Chodziliśmy po znajomych, zbieraliśmy głosy poparcia pod dwoma naszymi kościołami, w Domu Kultury, wśród rodziców, których pociechy chodzą do osiedlowych przedszkoli i szkół. Bardzo mocno wspiera nas spółdzielnia mieszkaniowa LWSM „Morena” – relacjonuje Florian Wojciechowski, przedstawiciel grupy, zabiegającej o powołanie Rady Dzielnicy „Piecki-Migowo”.

Członkowie grupy chcą zbierać podpisy do 15 lutego. Dzień później wszystkie dokumenty mają już zostać złożone do RMG.
- Aktywnie udziela się około 15 osób. Szukamy jednak kolejnych chętnych, którzy chcieliby zaangażować się w całą akcję. A także kandydować do przyszłej rady. U nas (w radzie dzielnicy –przyp. red.) muszą kandydować minimum 22 osoby, więcej niż w mniejszych radach osiedla – wyjaśnia Wojciechowski.

W radach dzielnic zasiada 21 osób, w radach osiedla – 15.

Górny Wrzeszcz: Zaczęliśmy chyba zbyt późno
„Obywatelska gorączka” dotarła też do Górnego Wrzeszcza i Śródmieścia. Niestety, wiele wskazuje na to, że mogła dotrzeć zbyt późno. Członkowie grupy inicjatywnej z Wrzeszcza zaczęli zbierać podpisy dopiero kilka dni temu. Głosów poparcia potrzeba tu jednak bardzo wiele – wniosek o powołanie rady (również dzielnicy, nie osiedla) musi poprzeć minimum 2100 osób.
- Trochę żałuję, że zaczęliśmy tak późno. Ale wydaję mi się, że we Wrzeszczu od pewnego czasu ta społecznikowska energia stopniowo wygasała. Ten próg „10 procent” skutecznie odstraszał wielu. My postanowiliśmy się z nim zmierzyć – mówi Arek Pniewski, reprezentant wrzeszczańskiej grupy inicjatywnej.

Podpisy zbierane są w „zaprzyjaźnionych kioskach prasowych”, w Barze „Syrena”, a także przy użyciu „poczty pantoflowej” – wśród zaprzyjaźnionych mieszkańców Wrzeszcza. W akcję zbierania zaangażowali się (robią to poza wrzeszczańską grupą inicjatywną) również politycy Platformy Obywatelskiej i Młodych Demokratów.

Ale członkowie grupy inicjatywnej doskonale zdają sobie sprawę, że mogą nie zdążyć z zebraniem wymaganej ilości podpisów. Przy takim scenariuszu, liczą jednak na jeszcze inną możliwość.
- W 2000 roku zebraliśmy 2600 podpisów pod wnioskiem o wydzielenie Górnego Wrzeszcza. Wówczas miejscy radni nie zgodzili się poprzeć naszych postulatów. Być może jednak urzędnicy mogliby teraz, po odpowiedniej weryfikacji, uznać te podpisy i zaliczyć nam je na poczet wniosku o powołanie jednostki pomocniczej Górny Wrzeszcz – zastanawia się Pniewski.

Śródmieście: Jak nie ten termin, to będzie inny
Podobnie sytuacja wygląda w Śródmieściu. Tutaj członkowie grupy inicjatywnej (w jej skład wchodzą stowarzyszenia: Bliżej Centrum, Nadbałtyckie Plastyków, Nasz Gdańsk, WAGA oraz Koalicja Biskupia Górka)  muszą zgromadzić ponad 2600 podpisów.
- Myślę, że uda nam się zebrać wymaganą liczbę głosów poparcia. A jak nie, trudno, będziemy zastanawiać się nad innymi terminami – mówi profesor Andrzej Januszajtis, reprezentant Stowarzyszenia „Nasz Gdańsk”.

 Profesor Januszajtis wierzy również w powodzenie samych wyborów.
- Pamiętam jak poprzednim razem staraliśmy się o powołanie rady w Śródmieściu. Wtedy próg frekwencji wynosił, bodajże, 15 procent. A my uzyskaliśmy wtedy 13.8%. Teraz progi będą niższe, mamy więc szansę zdobyć odpowiednią ilość głosów – prorokuje profesor Januszajtis.