Mapa zagrożeń bezpieczeństwa - ściema, czy dobry pomysł? Policjanci w roli ankieterów

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2016-02-11 18:24:00

W całym kraju policjanci tworzą tak zwane mapy zagrożeń bezpieczeństwa. Wczoraj funkcjonariusze dotarli także na Orunię. Zapytali radnych dzielnicy o niebezpieczne miejsca w dzielnicy. Co usłyszeli?

- W całej Polsce odbywają się konsultacje, spotkania i debaty dotyczące mapy zagrożeń bezpieczeństwa. To przedsięwzięcie stanowi priorytet, zarówno Komendanta Głównego Policji, jak i resortu spraw wewnętrznych i administracji - informują policjanci.

Taka mapa tworzona jest również w Gdańsku. Będzie można z niej wyczytać, w jakich rejonach miasta (według statystyk i informacji mieszkańców) jest bezpiecznie, a w jakich nie do końca.

Mapę tworzą policjanci, ale nie tylko oni. Funkcjonariusze pytają także mieszkańców, a zgłoszone uwagi są brane pod uwagę przy tworzeniu takiej mapy.

Policjanci: Potrzebujemy informacji od mieszkańców

Wczoraj policjanci pojawili się na Oruni, gdzie spotkali się z tutejszą radą dzielnicy. - Potrzebujemy od Państwa informacji, gdzie na Oruni jest niebezpiecznie i jakiego rodzaju są to zagrożenia - tłumaczyli funkcjonariusze. - Taka wiedza przyda nam się przy tworzeniu mapy zagrożeń. Ale nie tylko. Jest szansa na więcej patroli w miejscach, które zostaną wskazane - dodawali.

W tym rejonie jest za mało policjantów

Jednak statystyki są nieubłagane. W Komisariacie numer 1 (Platynowa), który odpowiada za bezpieczeństwo w południowych dzielnicach Gdańska (ale też między innymi Oruni) pracuje nieco ponad 100 policjantów. A na terenie "Jedynki" mieszka blisko 140 tysięcy ludzi. Nie jest tajemnicą, że w tym rejonie Gdańska policjantów jest po prostu zbyt mało.

Czy jest to mapa zagrożeń, czy mapa wstydu dla policji?

- Czy taka mapa zagrożeń to nie mapa wstydu dla policji? Państwo rzeczywiście muszą pytać mieszkańców, gdzie jest w Gdańsku niebezpiecznie? Dzielnicowi nie mają takiej wiedzy? - dopytywałem wczoraj. - W żadnym wypadku nie jest to wstyd, potrzebujemy informacji od mieszkańców - usłyszałem.

Warto jednak dodać, że w ostatnich latach radni dzielnicowi z Oruni (ale też inni mieszkańcy) zgłaszali już policjantom "niebezpieczne miejsca" w ich dzielnicy. Co policja zrobiła z taką wiedzą? Czy na Oruni zrobiło się bezpieczniej? - Nie możemy wszystkiego, nie możemy być wszędzie - po spotkaniu mówił jeden z policjantów.

Podczas wczorajszej dyskusji z radnymi mundurowi nie potrafili jednak wyjaśnić, kto i w jaki sposób będzie weryfikował zgłaszane na konsultacjach informacje. Teoretycznie może się przecież zdarzyć, że mieszkańcy wymienią wszystkie ulice w danej dzielnicy jako potencjalnie niebezpieczne. Co wtedy? Kto to będzie sprawdzał? Cała dzielnica zostanie uznana za niebezpieczne miejsce? - próbowałem się dowiedzieć.

- Uwagi będą uwzględnione - wymijająco tłumaczyli funkcjonariusze.

Gdzie na Oruni jest niebezpiecznie? Głos mają radni

A wczoraj na Oruni radni dzielnicowi zgłosili swoje uwagi do mapy bezpieczeństwa Gdańska. Jakie adresy wskazali?

Wśród miejsc, które zdaniem radnych dzielnicowych wymagają większej uwagi policjantów znalazły się: cztery tunele kolejowe na Oruni, ulica Rejtana, nieopodal sklepu monopolowego (radni zgłaszali, że problemem są tam pijący alkohol i czasem agresywni ludzie), Związkowa 6 i 7 (nocne zakłócanie porządku), Gościnna - ławki koło przychodni i tyły Gościnnej Przystani (zakłócanie porządku), Plac Oruński (spożywanie alkoholu), Przy Torze, Serbska, Św. Wojciech, nieopodal wjazdu na ulice Stromą, Lipce, sklep w okolicy Niegowskiej (zakłócanie porządku), schody przy Granitowej (picie alkoholu, zakłócanie porządku), Park Schopenhauera, Park Oruński i ulica Ubocze 24.

Radni wskazali również na drogowe kwestie - ich zdaniem na Smętnej, Żuławskiej, Równej kierowcy notorycznie przekraczają prędkość.

Waszym zdaniem to dobra lista? Czy radni dzielnicowi podali zbyt dużo miejsc, czy za mało?

Jak informowali wczoraj policjanci, mapa zagrożeń może być gotowa jeszcze w lutym. Będzie dostępna na policyjnych stronach.