Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2016-04-15 15:46:00
Teoretycznie ogień w takim miejscu to niecodzienny widok, ale na Oruni dzieją się niekiedy i nietypowe rzeczy - nieopodal Kanału Raduni ktoś podpalił... lodówkę. Musiała interweniować straż pożarna.
O zdarzeniu poinformowała nas jedna z czytelniczek. - Strażacy gaszą płonącą lodówkę - otrzymaliśmy taką oto nietypową wiadomość.
Potwierdzają to mundurowi, w tym przypadku strażnicy miejscy, którzy byli pierwsi na miejscu zdarzenia.
Okazało się, że jeden z patroli zauważył ogień nieopodal Kanału Raduni. Płonęła... lodówka.
I choć taka sytuacja może być uznana za śmieszną, strażnicy zapewniają, że do sprawy podeszli nad wyraz poważnie. - Instalacje w tego typu urządzeniach wypełniane są nieobojętnym dla środowiska gazem, dlatego też strażnicy natychmiast zabezpieczyli teren, by nie miały do niego dostępu osoby postronne - mówi Wojciech Siółkowski ze Straży Miejskiej.
Na miejsce wezwano straż pożarną, która szybko ugasiła ogień.
Sprawca tego "psikusa" pozostaje nieznany.