Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2016-05-18 08:13:00
Czy Orunia doczeka się nareszcie tunelu albo wiaduktu nad torami kolejowymi? Urzędnicy twierdzą, że robią wszystko co w ich mocy, by tak się stało. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że cały proces idzie bardzo powoli. Tymczasem radni dzielnicowi mówią wprost: Orunia potrzebuje przynajmniej dwóch przejazdów bezkolizyjnych! I na dowód przedstawiają zatrważające dane, które obrazują czas dojazdu karetek pogotowia do tej części Gdańska.
Wraca temat budowy bezkolizyjnego przejazdu na Oruni. W ostatni poniedziałek w gdańskim ratuszu urzędnicy mówili o tej właśnie inwestycji.
Miasto: Chcemy w 2018 roku mieć wszystkie pozwolenia i dokumenty
- Współpracujemy z PKP PLK w zakresie wspólnej aplikacji do programu CEF (Łącząc Europę). To program, który pozwoli nam na sfinansowanie dokumentacji dla wiaduktu w ciągu Nowej Podmiejskiej – na posiedzeniu Komisji ds. Zrównoważonego Rozwoju Rady Miasta Gdańska mówił Marcin Dawidowski, dyrektor Wydziału Programów Rozwojowych.
Wystąpienia słuchało kilku radnych miasta i kilku radnych dzielnicowych z Oruni.
- Z najświeższych informacji: wiemy, że nabór do CEFu będzie prowadzony na jesieni i miasto na pewno taki wniosek wtedy złoży. Procedura weryfikacyjna trwać będzie kilka miesięcy. Na wiosnę 2017 roku będziemy więc wiedzieć, czy dostaliśmy dofinansowanie dla tej dokumentacji. Jeżeli decyzja będzie pozytywna, w 2018 roku miasto będzie miało wszystkie pozwolenia i niezbędne dokumenty do rozpoczęcia budowy wiaduktu w ciągu Nowej Podmiejskiej – w rozmowie z portalem MojaOrunia.pl, już po spotkaniu tłumaczył Dawidowski.
Kiedy rozpocznie się budowa wiaduktu w ciągu Nowej Podmiejskiej? Wciąż nie wiadomo
Nie oznacza to jednak, że miasto rozpocznie budowę wiaduktu na Oruni już w 2018 roku. - Tego nie możemy jeszcze przesądzić. Dokumentacja jest jednak bardzo ważna, bo gdy uda nam się pozyskać pieniądze na realizację Nowej Podmiejskiej, będziemy mogli od razu przystąpić do budowy wiaduktu. Chcemy być maksymalnie przygotowani na każdą ewentualność – precyzował dyrektor Wydziału Programów Rozwojowych.
Trzeba jednak powiedzieć, że już kilka miesięcy temu urzędnicy mówili o składaniu wniosku do CEF.
ZOBACZ TAKŻE: Przełom w sprawie budowy wiaduktu na Oruni? Prezydent Adamowicz: oruniacy trzymajcie kciuki!
Trudno oprzeć się wrażeniu, że w ostatnim czasie miasto nie robi zbyt wiele, by przejazd kolejowy na Oruni powstał. Z takim postawieniem sprawy nie zgadza się Dawidowski.
- Proszę mi wierzyć, miasto doskonale zdaje sobie sprawę z wagi tego problemu. Cały czas szukamy źródeł finansowania dla tej inwestycji. Nie wykluczamy również sytuacji, że budowę bezkolizyjnego przejazdu na Oruni sfinansujemy najpierw z pieniędzy miejskich.
Gdzie i za ile mogą powstać tunele i wiadukty na Oruni? W czerwcu miasto przedstawi kilka wariantów
Szef WPR zapewnił również, że do czerwca tego roku miasto przedstawi także inne warianty bezkolizyjnych przejazdów kolejowych na Oruni. Bo oprócz Nowej Podmiejskiej, wskazywane są inne lokalizacje dla tuneli i wiaduktów na Oruni. Mówi się między innymi o Dworcowej, Gościnnej, Grabowej i Niegowskiej.
Póki co jednak miasto posługuje się tutaj ogólnikami i bardzo szacunkowymi wyliczeniami (dla przykładu tunel w okolicy Dworcowej ma kosztować 30 milionów złotych). - Do czerwca przygotujemy wszystkie koncepcje bezkolizyjnych przejazdów na Oruni. Na pewno nasze wyliczenia będą bardziej dokładne – obiecuje Dawidowski.
"Orunia potrzebuje minimum dwóch bezkolizyjnych przejazdów"
A o tym, że Orunia potrzebuje więcej wiaduktów (lub tuneli) jest przekonana Agnieszka Bartków, szefowa oruńskiej Rady Dzielnicy. Radna brała udział w poniedziałkowym spotkaniu w Ratuszu, gdzie przedstawiła krótką i co ważne popartą sporą liczbą danych prezentację.
- Orunia potrzebuje minimum dwóch bezkolizyjnych przejazdów kolejowych – przekonywała radna.
Dlaczego jeden przejazd bezkolizyjny na Oruni to za mało? Zdaniem Bartków, wiadukt w ciągu Nowej Podmiejskiej pomoże Oruni położonej między ulicami Sandomierską i Równą (nazywanym umownie „obszarem A”).
"Obszar B" jest zupełnie odcięty od świata. Co mają zrobić mieszkający tam ludzie?
Jednak nie rozwiąże on problemu w tak zwanym „Obszarze B” (rejon między ulicami Smętna-Niegowska). Radna przypominała, że „Obszar B” jest odcięty przez trzy linie kolejowe: E-65 (łączy Gdynię i Warszawę), linię nr 226 (przechodzi przez ulicę Niegowską i Wschodnią, dochodzi do Portu Północnego) i łącznicę kolejową nr 721 (przechodzi przez Równą, Przy Torze i Przybrzeżną).
Warto dodać, że linia do Portu Północnego z czasem będzie coraz bardziej wykorzystywana, a to oznacza, że szlabany na przykład na ulicy Równej będą dłużej pozostawać zamknięte. Dla mieszkających w tej części Oruni ludzi sytuacja jest więc nie do pozazdroszczenia – z jednej strony mają zamknięte po 9-10 godzin na dobę szlabany na Dworcowej, dodatkowo są też odcięci przez rogatki na Równej.
PRZECZYTAJ: Pomiary na Dworcowej: Szlabany zamknięte ponad 9 godzin na dobę. Urzędnicy w szoku
W tym poszatkowanym przez szlabany rejonie mieszka około 2500 mieszkańców, jest szkoła, przedszkole, centrum sportowe. - „Obszar B” to najbardziej zagrożony teren i tu miasto musi znaleźć w swoim budżecie pieniądze na budowę bezkolizyjnego przejazdu. Tu urzędnicy muszą opracować wszystkie warianty, a później wybrać jeden projekt i go zrealizować. To powinien być absolutny priorytet dla miasta – uważa Bartków.
Karetki pogotowia nie zawsze dojeżdżają tutaj na czas
Jednak radni dzielnicowi posiłkują się też twardymi danymi. Udało im się pozyskać informacje na temat statystycznego dojazdu karetek pogotowia na terenie Oruni.
Według prawa w mieście takim jak Gdańsk (powyżej 10 tysięcy mieszkańców) czas dotarcia karetki pogotowia na miejscu nie może być dłuższy niż 15 minut. Okazało się jednak, że w 2015 roku ponad 100 wyjazdów karetek na teren Oruni notowało czas między 15 a 20 minut, a w 23 przypadkach karetka pogotowia dojechała do pacjenta dopiero po 20 i więcej minutach.
Zdaniem Bartków te dane dają możliwość miejskim urzędnikom podjęcia rozmów z Wojewodą, który mógłby starać się o dotacje z ministerstwa na budowę tunelu lub wiaduktu na Oruni.
Miasto nie chce jednak wypowiadać się w tej kwestii. Już sam fakt, że dane odnośnie przejazdów karetek wyciągają działający społecznie radni dzielnicy, a nie pracujący na etatach urzędnicy, powinien dawać do myślenia.