Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2016-07-16 08:35:00
Kiedyś była tu bardzo popularna restauracja, piękne ogrody i wieża widokowa, dziś po tamtych widokach nie ma już śladu. Piszemy o leśnym fragmencie Lipiec, który okoliczni mieszkańcy nazywają często parkiem.
Gospoda Trzy świńskie głowy była w XIX wieku bardzo popularną restauracją. Z położonego kilka kilometrów dalej Gdańska ciągnęły tutaj całe rodziny. Wprawdzie na temat menu lokalu za dużo nie wiemy, ale prawdą jest, że okolica prezentowała się wówczas nad wyraz malowniczo.
Gospoda usytuowana była w Lipcach, na lewym brzegu Kanału Raduni. - Obok restauracji wybudowano osłaniające gości przed deszczem i skwarem drewniane werandy oraz drewniane podium dla orkiestry, a powyżej, na wyniesionej krawędzi wysoczyzny założono ogród leśny. Wśród bukowych drzew wytrasowano dogodne ścieżki, a na samej górze urządzono dużą polanę z kwiatowymi klombami, na której ustawiono ławki i wzniesiono drewnianą wieżę widokową – mówi nam dr Katarzyna Rozmarynowska, autorka wielu opracowań naukowych, która od lat zajmuje się między innymi tematyką dawnych ogrodów.
Jak wyjaśnia naukowiec, gospoda swoją nazwę zawdzięczała trzem świńskim łbom ozdabiającym herb bogatej patrycjuszowskiej rodziny Ferberów, władającej okolicą od XVI wieku.
Wielkim zainteresowaniem cieszyła się też drewniana, zbudowana pod koniec XIX wieku wieża widokowa, która położona była w parku powyżej gospody. - Wieża ta otwierała szeroki widok na Żuławy, a w czasie sprzyjającej pogody można było stamtąd dostrzec wieże Gdańska – mówi dr Rozmarynowska.
W XX wieku okolica ta została wywrócona do góry nogami. Po 1945 roku ogrody i wieża zostały zniszczone. Nie ma już też dawnej gospody.
Jednak i po wojnie ten rejon Lipiec był często odwiedzany przez ludzi. - W tych lasach odbywało się prawdziwe życie młodzieży. Było boisko, gdzie grało się w piłkę, a w lato były też potańcówki. Na górkach w lesie zjeżdżaliśmy na sankach. W Parku w Lipcach były też trzy stawy, tam się kąpaliśmy. Mówiliśmy, że idziemy na „stawy u Antoniaka”, bo tak się nazywał pobliski gospodarz – w rozmowie ze mną wspominał Andrzej Wardyn, który na Lipcach od wielu lat prowadzi knajpę.
Dzisiaj miejsce to pozostaje niezagospodarowane, ale trudno odmówić mu uroku. Las, do którego wejść można między innymi w okolicy przedszkola nr 24, to idealne miejsce na spacery. Czy opłaca się tutaj coś zmieniać? Zdania są podzielone. Jedni chcą, by las pozostał bez zmian, bo jak przekonują ingerencja człowieka zniszczy urok tego miejsca. Innym marzy się, by w lesie na Lipcach powstały lepsze ścieżki, oświetlenie, ławki, a nawet nawiązująca do historii wieża widokowa. Co sądzicie?