Na Sandomierskiej niemal bez zmian. "Czy miasto zapłaci nam za nasze niszczone kamienice?"

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2016-08-08 06:42:00

Ciężarówki regularnie łamią zakaz wjazdu, nasza ulica jest rozjeżdżana, jest niebezpiecznie dla pieszych, a domy są niszczone od drgań – mówią nam mieszkańcy krótkiego odcinka Sandomierskiej, o którym pisaliśmy już kilka miesięcy temu. - W ostatnich tygodniach sytuacja jeszcze się pogorszyła – komentują nasi rozmówcy. Rozwiązanie problemu wcale nie jest jednak łatwe.

O problemie na ulicy Sandomierskiej (odcinek od Traktu św. Wojciecha do torów kolejowych) pisaliśmy już kilka miesięcy temu.

Przypomnijmy, chodziło o ciężarówki, które niszczą ulicę (i przy okazji okoliczne budynki) i szarżują po wąskich chodnikach. Po naszym tekście urzędnicy obiecali kilka zmian. Na Sandomierskiej miały pojawić się blokujące wjazd na chodnik słupki i kamery monitorujące ruch pojazdów (kamery miały łapać w obiektyw ciężarówki, które łamały zakaz wjazdu od strony Traktu). Mieszkańcy mówili jeszcze o bramownicy, a także o remoncie brukowanej jezdni, gdzie już tworzą się niebezpieczne dziury.

Co miasto ma w planach na Sandomierskiej?

Z tego wszystkiego na Sandomierskiej pojawiły się tylko słupki, ale głównie tylko po jednej stronie chodnika. Co z resztą obiecanych działań? Tłumaczenia urzędników są dość osobliwe: - Co do monitoringu ulicy Sandomierskiej, wszystkie nasze kamery przenieśliśmy do Śródmieścia. Nie mamy kamery, która mogłaby trafić na Orunię. Może lokalna Rada Dzielnicy mogłaby się dołożyć i kupić kamerę na Sandomierską? - mówi nam jeden z urzędników.

W rozmowie z nami przedstawiciele magistratu nie chcą też słyszeć o bramownicach na Sandomierskiej. - To zły pomysł – usłyszeliśmy w gdańskim Zarządzie Dróg i Zieleni.

Być może na Sandomierskiej pojawią się za to słupki po drugiej stronie chodnika. Raczej nie ma za to co liczyć na generalny remont ulicy.

Radna miasta, Magdalena Olek ma zamiar napisać interpelację w sprawie ulicy Sandomierskiej. - Będę prosić miasto o instalację słupków, montaż bramownicy i wypełnienie ubytków na jezdni. Chcę też przekonać miasto do tego, by poprawiło oznakowanie na Sandomierskiej, obecne znaki zakazu wjazdu są po prostu niewidoczne – mówi. - Złożę taką interpelację jeszcze w sierpniu - obiecuje.

"Generalny remont jest tutaj niezbędny"

Mieszkańcy Sandomierskiej przekonują jednak, że generalny remont odcinka ich ulicy jest kluczowy. - Jako wspólnota wzięliśmy kredyt na 200 tysięcy złotych na remont naszych kamienic. Tymczasem nasze budynki cały czas są niszczone przez drgania przejeżdżających tędy ciężarówek. Jeżeli miasto nam tutaj nie pomoże, rozważamy pójście do sądu – mówi nam Paweł Kończyński z ulicy Sandomierskiej, który szczególnie mocno zabiega o taki remont.

- W czasie wielkiej, lipcowej ulewy zalało nam piwnice, a na jezdni tworzyły się prawdziwe jeziora. Ta ulica nie została zaprojektowana na tak duży ruch - dopowiada nasz rozmówca.

Kończyński przekonuje, że w ostatnich tygodniach wraz z zamknięciem dla ruchu Bramy Nizinnej problem na Sandomierskiej jeszcze się zwiększył. - Teraz jeździ tutaj znacznie więcej samochodów.

Jakie rozwiązanie dla Sandomierskiej?

Problem w tym, że ten odcinek Sandomierskiej to właściwie jedyny przejazd (oprócz Dworcowej), którędy kierowcy mogą dostać się na drugą stronę torów. A właśnie za torami znajduje się wiele firm, które na co dzień muszą korzystać ze sporej liczby ciężarówek.

Dopóki do użytku nie zostanie oddany most kolejowy (w rejonie Bramy Nizinnej), trudno wyobrazić sobie, by przez Sandomierską przejeżdżało mniej samochodów. Rozwiązaniem będzie też z pewnością budowa na Oruni przejazdu bezkolizyjnego.

Mieszkańcy Sandomierskiej mają żal, że miasto nie zdecydowało się na połączenie remontu ich ulicy z planowaną przebudową pobliskiego skrzyżowania z Traktem św. Wojciecha. - To byłby idealny moment na generalny remont naszego odcinka ulicy – przekonują.