Więcej gdańszczan "pisze się" na wybory
Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2011-02-09 19:51:00
„Gorączka obywatelska”, o której pisaliśmy niedawno, rozszerza się na kolejne dzielnice Gdańska. Swoją radę osiedla chcą mieć teraz mieszkańcy m.in. Oruni Górnej i Chełmu. Inne grupy inicjatywne są obecnie na różnych etapach „walki” o swoją jednostkę pomocniczą - jedne składają już wnioski do urzędu, inne wciąż zbierają podpisy.
Pod koniec stycznia opisaliśmy sytuację w siedmiu, działających wówczas na terenie Gdańska grupach inicjatywnych. O powołanie rady osiedla na swoim terenie zabiegali i nadal zabiegają mieszkańcy dzielnic: Orunia-Św. Wojciech-Lipce, Ujeścisko-Łostowice, Stogi, Oliwa, Piecki-Migowo, Śródmieście i Górny Wrzeszcz.
Teraz dołączają do nich mieszkańcy kolejnych obszarów Gdańska. Na Oruni Górnej i Chełmie, Brzeźnie, Siedlcach i Górnym Wrzeszczu powstały już grupy inicjatywne. Chcą doprowadzić „u siebie” do wyborów do rady osiedla i w konsekwencji do wyłonienia swojej reprezentacji.
Inne realia dla „Górnej” i Chełmu
Ale nie mają łatwego zadania. Do 21 lutego muszą zebrać pod wnioskiem o powołanie rady osiedla 10 procent podpisów uprawnionych do głosowania mieszkańców swojej dzielnicy. W przypadku Chełmu i Oruni Górnej (oba obszary są ze sobą administracyjnie połączone) liczba ta wynosi aż 3700. Członkowie grupy inicjatywnej chcą jednak zebrać ich nieco więcej – około 4000.
- Obecnie mamy zebranych kilkaset podpisów. Ludzie chętnie popierają wniosek o powołanie rady osiedla. Ale oczywiście może tak się zdarzyć, że do 21 nie zdążymy zebrać wymaganej ilości podpisów. Co wtedy? Naszą akcję będziemy kontynuować i wniosek złożymy w późniejszym terminie – informuje Wojciech Lis, przedstawiciel grupy inicjatywnej „Chełm i Orunia Górna”.
8 lat temu na tym obszarze odbyły się już wybory do rady osiedla. Nie udało się jednak wyłonić jednostki pomocniczej.
- To były zupełnie inne realia. Administracyjnie nasza jednostka obejmowała bardzo duży obszar: od Pohulanki, Jasienia, aż po tereny Oruni Górnej. Trudno było zmotywować ludzi z różnych części Gdańska, aby zagłosowali na jedną, wspólną radę. Ostatecznie to się nie udało. Frekwencja była zbyt niska – opowiada Lis.
Ale zdaniem członków grupy, sytuacja zmieniła się wraz z przyjętym w zeszłej kadencji nowym podziałem administracyjnym Gdańska.
- Jeden wielki obszar: Chełm z dzielnicą Gdańsk Południe został podzielony na kilka części. Wprawdzie też nie do końca tak, jak byśmy tego chcieli, ale taki podział i tak jest lepszy. Daje większą szansę na powołanie rady osiedla na Chełmie i Oruni Górnej – dodaje Lis.
Podpisy zbierane są metodą door-to-door. W ich zbieranie zaangażowało się kilkanaście osób. Potrzeba jednak kolejnych „zapaleńców”. Każdy kto chciałby pomóc (albo np. chciałby kandydować do przyszłej jednostki pomocniczej) , może zadzwonić do Wojciecha Lisa (502 250 993). Więcej informacji znaleźć też można na utworzonym niedawno profilu facebookowym.
Wieści z „obywatelskiego frontu”
A co dzieje się w innych grupach inicjatywnych?
Jako pierwsi wniosek o powołanie swojej jednostki pomocniczej (wraz z podpisami) złożyli członkowie grupy inicjatywnej „Orunia-Św. Wojciech-Lipce”. W tym samym dniu uczynili to społecznicy z Oliwy. Oba wnioski (a także wymagana ilość podpisów) zostały już pozytywnie zweryfikowane przez urzędników. Dla tych dzielnic wybory do rad osiedla odbędą się na pewno 8 maja.
Wczoraj swój wniosek złożyli już przedstawiciele grupy inicjatywnej „Ujeścisko-Łostowice”. Dołączyli także 1777 podpisów mieszkańców. Czekają teraz na pozytywną weryfikację wszystkich dokumentów.
Na Stogach zgromadzono już 1100 podpisów.
- Jest to więcej niż potrzeba. Ale chcemy mieć „górkę”. 10 lutego liczymy listy z podpisami. 14 lutego wszystkie dokumenty zawozimy do urzędu – mówi Anna Krawczyńska, koordynatorka grupy inicjatywnej ze Stogów.
„Piecki-Migowo” ma już zebraną wymaganą ilość – około 1900 podpisów. Ale jak informuje Florian Wojciechowski, przedstawiciel tamtejszej grupy inicjatywnej, podpisy będą zbierane jeszcze przez kilka dni.
- Dla "bezpieczeństwa" chcemy zebrać pewnego rodzaju nadwyżkę. W przypadku, gdyby okazało się, że część podpisów jest nieważna, będziemy mieć stosowne zabezpieczenie. 17 lutego składamy już wniosek i podpisy do gdańskiego urzędu – informuje Wojciechowski.
W Górnym Wrzeszczu wciąż brakuje jeszcze ponad 2000 podpisów. Podobnie sytuacja wygląda w Śródmieściu. Reprezentanci obu grup inicjatywnych są jednak dobrej myśli i liczą, że do 21 uda się zebrać wymaganą liczbę podpisów i złożyć wniosek.
Progi i pieniądze – co, jak i kiedy?
Wczoraj odbyła się też konferencja prasowa prezydenta Pawła Adamowicza, która dotyczyła wyborów do jednostek pomocniczych Gdańska. Udział w niej wzięli reprezentanci grup inicjatywnych, urzędnicy (przewodnicząca Miejskiej Komisji Wyborczej i Kierownik Referatu Komunikacji Społecznej), a także radna Platformy Obywatelskiej.
Polityk PO, Małgorzata Chmiel zapewniła, że jej klub pracuje nad obniżeniem progu frekwencji z 8 do 5 procent. Projekt ten będzie przedmiotem obrad gdańskich radnych podczas najbliższej lutowej sesji.
Póki co, nie ma szans na obniżenie opisywanego w powyższym tekście progu „10 procent podpisów”.
- Taki wymóg ma swoje plusy. Ci wszyscy ludzie, którzy musieli podpisać się pod wnioskiem o powołanie rady, mogli w ten sposób dowiedzieć się o całej inicjatywie. W ten sposób zwiększa się świadomość obywatelska, a także frekwencja w wyborach do rad osiedli – przekonywał prezydent.
Z takim postawieniem sprawy nie zgadza się Tomasz Strug, członek oliwskiej grupy inicjatywnej, który był obecny na konferencji.
- Próg „10 procent podpisów” jest niczym więcej, jak tylko barierą w powoływaniu rad osiedli. Nie wiem, czemu Gdańsk decyduje się na takie rozwiązanie. W innych miastach takiego wymogu nie ma – mówił nam Strug.
Dowiedzieliśmy się również, że konkursy dla rad osiedli na finansowanie drobnych zadań remontowych i inwestycyjnych będą mogły zostać rozpisane najwcześniej w 2012 roku. W budżecie na obecny rok nie zaplanowano wydatków na ten cel.