Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2017-03-07 11:10:00
- Moja hipoteza na temat łodzi, które w latach 30. zeszłego wieku zostały znalezione na terenie Oruni jest następująca: to mogą być pochodzące z przełomu XII i XIII wieku jednostki bojowe, które służyły książętom pomorskim. W XII wieku dominującą siłą na Bałtyku nie byli Wikingowie, a właśnie Słowianie – mówi w rozmowie z portalem Moja Orunia prof. Waldemar Ossowski, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, który kilkanaście lat temu prowadził prace archeologiczne na ulicy Żuławskiej. Jak dopowiada, potrzebne są kompleksowe badania oruńskich terenów, bo być może są tam zakopane kolejne pozostałości dawnej flotylli, lub średniowiecznej osady.
- W czasach międzywojnia temat „oruńskich” łodzi rozpalał emocje naukowców, ale i polityków. - To był mało sympatyczny okres w archeologii. Nauka ta była traktowana jako narzędzie polityczne, za pomocą którego próbowano udowodnić prawa danego narodu do określonego terenu. Tak też było ze znaleziskiem na Oruni. Badacze niemieccy twierdzili, że łodzie pochodzą z X wieku i są dziełem Wikingów. Ich zdaniem, ludność słowiańska nie była na takim etapie rozwoju, by zbudować tego typu konstrukcje. Jak pokazały kolejne, już powojenne odkrycia, nie mieli racji – mówi nam prof. Waldemar Ossowski, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Gdańska.
Wielkie rozlewisko na Żuławskiej. Na brzegu leżała większa osada?
Fragmenty trzech łodzi (dwie z nich były bojowe, a jedna służyła do przewożenia towarów) zostały odkryte w latach 30. na terenach dzisiejszej ulicy Żuławskiej. W rejonie tym prowadzono prace melioracyjne, i robotnicy natknęli się na – jak się później okazało - wyjątkowe znalezisko. Dziś jedną zrekonstruowaną łódź można oglądać w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku.
Co zrozumiałe, kilka wieków temu okolica dzisiejszej ulicy Żuławskiej wyglądała zupełnie inaczej niż teraz. Nie była nawet lądem.
- Do niedawna uznawano, że trzy łodzie zatonęły w miejscu, gdzie dawniej był koryto Raduni. Miał o tym świadczyć fakt, że zostały one znalezione przy największym kanale melioracyjnym. Prace, które prowadziłem w ostatnich latach wykluczyły taką hipotezę. Współpracowałem tutaj z geomorfologami z Uniwersytetu Gdańskiego. Budowa geologiczna tego terenu pokazuje, że był tu kiedyś płytki zbiornik zalewowy, trochę na zasadzie na przykład jeziora w Łebie – tłumaczy rozmówca portalu MojaOrunia.pl.
Na działkach w rejonie Żuławskiej 96, 98 (i wyżej) było więc rozlewisko. - Do końca nie wiadomo, w którym miejscu był brzeg, i co się na nim znajdowało. Tutaj przydałyby się kompleksowe badania archeologiczne, które jednak dużo kosztują – zaznacza prof. Ossowski.
Na Oruni doszło do akcji zbrojnej, i to na wodzie?
Gdyby jednak znalazły się pieniądze na przeprowadzenie takich badań, na Oruni znów mogłyby zostać dokonane kluczowe odkrycie. - Świadectwa z innych rejonów pokazują, że jeżeli gdzieś znajdujemy skupisko dawnych łodzi, to możemy się spodziewać, że w najbliższej okolicy są pozostałości na przykład osady, czy przystani portowej – mówi dyrektor MHMG.
Skąd łodzie znalazły się akurat w tym miejscu Żuław? Profesor Ossowski wskazuje na jedną z hipotez. -Być może w tym miejscu istniała jakaś ważna osada, i w jej pobliżu doszło do potyczki. Wiemy, że na początku XIII wieku Pomorze Gdańskie było atakowane przez Prusów. Mogło tutaj dojść do akcji zbrojnej, w wyniku której zatonęły te łodzie.
Fani Wikingów niech nie zapominają o Słowianach. "Kiedyś to oni dominowali na Bałtyku"
Nie ma też co liczyć, że „oruńskie łodzie” należały do Wikingów. - Nie ma na to nawet cienia dowodu, trzeba to wykluczyć. Badania po drugiej wojnie światowej wyraźnie wskazały, że Słowianie w okresie wczesnego średniowiecza budowali łodzie, które wprawdzie były podobne do konstrukcji Wikingów, ale różniły się detalami. Słowianie wykorzystywali mech jako mechanizm uszczelniający, a żelazne nity zastępowali często drewnianymi kołkami – wyjaśnia gdański naukowiec.
Profesor Ossowski zakłada, że znalezione na Oruni łodzie to powstałe na przełomie XII i XIII wieku jednostki bojowe, które służyły książętom pomorskim. - Po wojnie odkryto w Gdańsku ślady Grodziska, w którym znaleziono specjalistyczne narzędzia do budowy łodzi. To oczywiście świadectwo, że także i tutaj w okresie wczesnego średniowiecza budowano takie konstrukcje.
- Wszyscy zachwycają się Wikingami, między innymi za sprawą słynnego serialu, który jest obecnie emitowany w telewizji. Wciąż jednak mało się mówi o żegludze Słowian, a kolejne odkrycia w Polsce, ale też i na przykład w Skandynawii pokazują, że swego czasu Słowianie byli poważną siłą morską. Uczestniczyli w największych bitwach morskich, a w XII wieku byli dominującą siłą na Bałtyku. Nie mamy się czego wstydzić – dopowiada profesor.
Gospodarz z Żuławskiej wykopał pozostałości czwartej łodzi?
Na ten moment nie zapowiada się, że na Oruni będą pracować archeolodzy. A szkoda, bo z każdym rokiem zakopane w ziemi pozostałości dawnych czasów po prostu niszczeją. A nawet jak przypadkowo ujrzą światło dzienne, i tak nie mogą liczyć na lepszy los. Kilkanaście lat temu, gdy swoje prace na Żuławskiej prowadził profesor Ossowski usłyszał od jednego z gospodarzy ciekawą historię.
- Ten człowiek mówił mi, że kiedyś wyorał z ziemi drewnianą konstrukcję, ale nie mając świadomości, z czym ma do czynienia po prostu ją spalił. Należy się spodziewać, że było to wrak czwartej łodzi, o której już przed wojną w swoich opracowaniach pisali badacze niemieccy.